
Prostym powodem takiego stanu rzeczy była ogromna chęć do dokonywania czegoś wielkiego na tym waśnie polu.
W latach komunistycznej Polski zawód trenera, a szczególnie trenera kadry był powszechnie poważany w społeczeństwie i mnie takiego połechtania publicznego chyba brakowało.
Inaczej przedstawia się opinia o trenerach w Kanadzie z wyjątkiem magicznego słowa „olimpijski”.
Udało mi się trenować na tym poziomie, więc można powiedzieć – sięgnąłem po sukces. Taki sukces to nic wielkiego w porównaniu ze stanowiskiem trenera kadry narodowej piłki nożnej w Polsce. Zresztą co tu dużo mówić – w każdym kraju, gdzie króluje piłka nożna.
Różnice między publicznym postrzeganiem takich stanowisk trenerskich w społeczeństwie są ogromne.
Piłka nożna – to oceny natychmiastowe, jeszcze w trakcie trwania meczu. W lekkiej atletyce – podsumowanie przychodzi na koniec sezonu.
Przyznam, iż takie siedzenie na świeczniku, z jakim maja do czynienia trenerzy piłkarscy nie odpowiada mi. Najgorsze jest to, iż mimo dobrego przygotowania, chęci i struktur trzeba czasu w zmontowanie porządnej drużyny, czasu, którego ani publiczność, ani organizacje, kluby, praktycznie nie dają.
To jest biznes i potrzeba robienia pieniędzy na bieżąco, natychmiast. Bez pobłażania.
Polska federacja – PZPN jest podobna w tym zakresie do wszystkich innych federacji: nie ma sukcesu – trener na bruku.
Nie zawodnicy. Trener.
Najgorsze jest to, iż taki trener ma zaledwie kilka dnia na prace z piłkarzami, choćby ich dobrze nie pozna, a już może stracić prace. Przekonało się o tym aż 6 trenerów w latach 2012-2025. Skupię się jednak na porządnie dobranych trenerach.
Takich w ostatnich 10 latach w Polsce wielu nie było. Powiem – tylko jeden: Adam Nawałka.
Nawałka został wybrany i zatrudniony przez najbardziej efektownego prezesa PZPN w historii – Zbigniewa Bońka. Adam był niezwykle dobrze przygotowany do pracy selekcjonera pod każdym względem i, faktycznie, odniósł największe sukcesy. Przypomnę ćwierćfinał Mistrzostw Europy, gdzie po rzutach karnych reprezentacja Polski przegrała z późniejszym mistrzem – Portugalią.
Po słabym występie na Mistrzostwach Świata został zastąpiony przez Jerzego Brzęczka (słabe wyniki) i potem przez Portugalczyka Paolo Sousę.
Ten z kolei zapowiadał się dobrze, jednak nie wytrzymał zmiany reżimu na wierchuszce PZPN, gdzie do władzy doszli lubiący wysokoprocentowe zakrapianie prezesi i wiceprezesi.
Uciekł. PO prostu.
Ostatnim zwolnionym (sam się zresztą poddał) jest Michał Probierz. Kolega prezesa. Chłop przeraźliwie, wręcz choro ambitny, który w ciągu swojej kariery tak klubowej czy reprezentacyjnej pokazywał całemu światu, iż on był ważniejszy od piłkarzy. Walczył z każdym ważniejszym piłkarzem.
Do czasu. Potyczka z Robertem Lewandowskim skończyła się jego nagłą trenerską śmiercią. Nowy trener, Jan Urban, rozpoczął swoje panowanie od remisu z Holandią i wygranej z Finlandią. Oczywiście społeczność nosi go na rękach. Przynajmniej do dzisiaj.
Bardzo podobało mi się jego stwierdzenia na pomeczowej konferencji prasowej, odbytej w tonie serdecznego „zagłaskiwania”. Natychmiast zripostował, iż z nieba do piekła lub odwrotnie zabiera w piłce nożnej 90 minut. Chyba dziennikarze to dobrze zrozumieli.
Niemniej jednak – Jan Urban wlał nadzieję w serca polskich kiboli, nadzieję, iż się załapią na przyszłoroczny Mundial w Ameryce Płn., czyli także w Kanadzie. Miejmy też takie nadzieje. Może ujrzymy polską reprezentację w Kanadzie.Byłoby fajnie.
www.bogdanpoprawski.com
Have a Great Day!
Bogdan