Ochrona czy zakazy? Mieszkańcy Zwierzyńca nie chcą parku kulturowego

1 godzina temu

Czy park kulturowy ma chronić historyczny charakter Półwsia Zwierzynieckiego, czy raczej ograniczyć mieszkańcom możliwość decydowania o własnej okolicy? Podczas spotkania w szkole przy Senatorskiej emocji nie brakowało. Urzędnicy przekonywali, iż chodzi o ochronę dziedzictwa, mieszkańcy – iż w praktyce może to oznaczać kolejne zakazy i kontrolę nad każdym szczegółem.

W czwartek, 4 grudnia, w szkole przy ulicy Senatorskiej 35 odbyło się spotkanie informacyjne w sprawie projektu uchwały dotyczącej powołania Parku Kulturowego na Półwsiu Zwierzynieckim. Zorganizowała je radna Eliza Dydyńska-Czesak, autorka projektu, która zaprosiła Łukasza Gibałę, przewodniczącego Rady Dzielnicy VII Zwierzyniec Witolda Górnego, a także przedstawicieli urzędu miasta i służb konserwatorskich. W spotkaniu uczestniczyły również Natalia Zachwieja z Biura Architekta Miasta oraz Katarzyna Urbańska z biura Małopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.

Radna Dydyńska-Czesak tłumaczyła, iż projekt uchwały nie ustanawia jeszcze parku, ale rozpoczyna proces, który ma umożliwić merytoryczną dyskusję nad jego zasadnością. – Otrzymujemy sygnały, iż mieszkańcy mają obawy, czy obecne narzędzia ochrony, takie jak plan miejscowy, są wystarczające. Chcemy, by temat został omówiony na forum Rady Miasta Krakowa i by wszyscy zainteresowani mogli zabrać głos – mówiła.

Zgodnie z ustawą o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami park kulturowy jest jedną z form ochrony dziedzictwa. Rada gminy może w drodze uchwały objąć ochroną obszar, który wyróżnia się krajobrazem kulturowym, zabytkową zabudową lub szczególnymi wartościami przestrzennymi. W praktyce pozwala to wprowadzić zasady dotyczące wyglądu budynków, szyldów, reklam, ogrodzeń, a także korzystania z przestrzeni publicznej. Każda uchwała musi być zaopiniowana przez konserwatora zabytków, a jej projekt poprzedzają konsultacje społeczne.

Przewodniczący Rady Dzielnicy VII, Witold Górny, podkreślił, iż pomysł parku kulturowego nie ma bezpośredniego związku z prowadzoną w rejonie inwestycją Miastoprojektu. – To osobny proces, który potrwa kilka lat. Wprowadzenie parku nie ma żadnego wpływu na trwające prace budowlane – wyjaśnił.

Wielu mieszkańców odnosiło się jednak do problemów wynikających właśnie z tej inwestycji. – Zostaliśmy zostawieni sami sobie. Nie możemy wyjechać z posesji, ciężarówki stoją z włączonymi silnikami, a robotnicy wrzucają błoto do Studziennej – mówiła jedna z uczestniczek. Inni zwracali uwagę, iż władze nie reagują na skargi, a sytuacja codziennie się powtarza. – Nasza wina jest tylko taka, iż mieszkamy kilometr od Rynku i ten teren stał się atrakcyjny dla deweloperów. Dla nas to tylko uciążliwość – komentowano.

Padły też głosy obaw, iż wprowadzenie parku może oznaczać kolejne ograniczenia. – Władza nad naszą częścią dzielnicy przejdzie w ręce urzędników. To oni będą decydować o każdym detalu, a każda zmiana będzie trudniejsza – mówił jeden z mieszkańców.

Kolejny uczestnik spotkania zwrócił uwagę, iż pomysł parku kulturowego może być również szansą na uporządkowanie przestrzeni, w której od lat mnożą się inwestycje bez oglądania się na otoczenie. – Park kulturowy mógłby być sposobem na naprawienie zaniedbań i przywrócenie ładu w dzielnicy, gdzie buduje się coraz więcej i coraz chaotyczniej – mówił. Następnie zwrócił się bezpośrednio do przedstawicielki konserwatora zabytków. – W jednym z wywiadów powiedziała pani, iż osoby sprzeciwiające się inwestycjom to hejterzy. Czy czuje się pani przez nas hejtowana? – zapytał. Katarzyna Urbańska zaprzeczyła. – Absolutnie nie. Każdy ma prawo do krytyki i do wyrażania swojego zdania. Takie rozmowy są potrzebne – odpowiedziała.

W pewnym momencie, gdy dyskusja na sali nabrała tempa, konserwator odeszła na bok, by porozmawiać z jedną z uczestniczek. To wyraźnie zdenerwowało część zgromadzonych, którzy poprosili ją o powrót i wysłuchanie mieszkańców do końca. – To są jakieś jaja – skwitowała Urbańska, wracając na miejsce.

Po chwili głos zabrała jedna z mieszkanek, podkreślając, iż ich dzielnica od dawna jest traktowana po macoszemu. – jeżeli ktoś ma pieniądze, może zbudować wszystko, a my nie mamy na to żadnego wpływu – mówiła. Urbańska przyznała, iż podobne zjawiska występują w całym Krakowie. – To nie jest tylko problem Zwierzyńca. W całym mieście pojawia się presja inwestycyjna, która często przekracza możliwości ochrony konserwatorskiej – stwierdziła.

Przedstawiciele urzędu miasta przypomnieli, iż Półwsie Zwierzynieckie jest już objęte miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego obowiązującym od 29 grudnia 2023 roku. Dokument zawiera liczne zapisy dotyczące ochrony dziedzictwa kulturowego, m.in. nakaz zachowania historycznego układu urbanistycznego, kształtu i gabarytów budynków oraz ograniczenia dotyczące wysokości i dachu.

– Plan w dużym stopniu zabezpiecza zabytkowy charakter tego obszaru, ale park kulturowy daje dodatkowe narzędzia. Pozwala regulować kwestie, których plan miejscowy nie obejmuje – tłumaczyła Natalia Zachwieja z Biura Architekta Miasta.

Na zakończenie spotkania mieszkańcy poprosili o przeprowadzenie głosowania. Większość obecnych jednogłośnie sprzeciwiła się idei utworzenia Parku Kulturowego na Półwsiu Zwierzynieckim.

Radna Eliza Dydyńska-Czesak zapowiedziała, iż wyniki spotkania zostaną przedstawione Radzie Miasta Krakowa, a sam temat nie zostanie zamknięty. – Chcemy, żeby głos mieszkańców był wysłuchany. Na tym etapie mówimy o rozpoczęciu dyskusji, nie o narzucaniu gotowych rozwiązań – podkreśliła.

Jarek Strzeboński

Idź do oryginalnego materiału