Wiele lat temu zatkał się miejski kolektor kanalizacyjny niedaleko mojego domu. Nieczystości płynące powyżej zatoru znalazły sobie ujście akurat w mojej piwnicy i napełniły ją do wysokości 20 cm. Oszczędzę czytelnikom okropności zobrazowania tego, co pływało w mazi jednak sama ciecz w piwnicy to mały pikuś w porównaniu z tym, co dzieje się później po wypompowaniu zawartości i wymyciu pomieszczeń.
Zalany dom to nie szklanka, którą łatwo można umyć. Porowata struktura ścian, czy posadzek chłonie i utrzymuje w swej masie ciecz, a następujący po tym odrażający smród jest tylko jednym z wielu potencjalnie groźnych objawów, sugerujących właścicielowi myśl czy aby nie lepiej zburzyć ten budynek. Wtedy, przypomniałem sobie o pożytecznych bakteriach. Napełniłem nimi zwykły ogrodowy rozpylacz i spryskałem wilgotne powierzchnie noszące ślady zalania. W ciągu tygodnia zabieg powtórzyłem jeszcze dwa razy. Po