Oczywista Nieoczywistość – Gdzie ta królewszczyzna?

9 miesięcy temu

Jaworzno w swojej historii miało to do siebie, iż przez kilkaset lat jego teren miał dwóch właścicieli. Sytuacja taka wygenerowana została definitywnie na przełomie XV i XVI wieku, kiedy to pojawił się spór o to, która część jaworznickiej parafii to dobra biskupów krakowskich, a która to dobra królewskie. Wtedy to doszło do dość osobliwego rozstrzygnięcia, którego ślady widoczne są po dziś dzień.

Skąd w ogóle wziął się takowy konflikt? Otóż prawdą starą jak świat jest to, iż jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. I tak było w tym właśnie przypadku. Sam konflikt dotyczył północnych i północno- wschodnich rubieży współczesnego Jaworzna. O ile przynależność Szczakowej do dóbr starosty będzińskiego nie budziła wątpliwości, sadowiąc ją po królewskiej stronie spornej granicy, o tyle przynależność Ciężkowic i Długoszyna nie była już tak jednoznaczna. Zarówno strona kościelna jak i królewska rościła sobie prawa do tych obszarów, spodziewając się w tych rejonach pokaźnych złóż galeny. Kopalina ta odgrywała zasadniczą rolę w ówczesnym górnictwie kruszcowym; z galeny otrzymywano m.in. ołów, niezbędny w procesie otrzymywania srebra. A iż wówczas w Europie zapotrzebowanie na srebro było bardzo duże to i zainteresowanie pozyskiwaniem ołowiu nie mniejsze. Spór na terenie Ciężkowic rozwiązano jeszcze w stuleciu XV. Jedna trzecia wsi przypadła stronie kościelnej, pozostała część niegrodowemu starostwu będzińskiemu, czyli właśnie królewszczyźnie.

Najbardziej prawdopodobny podział Długoszyna na część królewską (góra i prawa strona) i biskupią (pozostały obszar). (mapire.eu)

O wiele wszak ostrzejszy spór dotyczył Długoszyna. Został on rozstrzygnięty dopiero w 1519 roku przez wojewodę lubelskiego, który przybył tutaj w imieniu króla Zygmunta I Starego. Wojewoda, opierając się na relacjach najstarszych mieszkańców wsi, przeprowadził rozgraniczenie pośród chałup. I niemal z dnia na dzień, mieszkańcy jednej, niewielkiej wsi posadowieni zostali w rękach dwóch właścicieli. Jedni podlegali królowi, a drudzy biskupowi krakowskiemu. To spowodowało pewien dualizm w dziejach osady. Były tutaj dwie karczmy i dwa młyny, odpowiednio dla danej części. Do dziś część osiedla, która nosi nazwę Srebrnik, jest reliktem owego właśnie podziału. Ów Srebrnik był wspomnianą królewszczyzną. Podział taki utrzymywał się do czasów Sejmu Wielkiego, a dokładnie do 1788 roku, kiedy to dobra biskupów zostały przejęte przez skarb Rzeczpospolitej i przekształcone w ekonomie, tzw. państwa. Wówczas to po raz pierwszy teren dzisiejszego Jaworzna został zunifikowany jako Ekonomia bądź Państwo Jaworznickie.

Najbardziej zagadkowym wydaje się tutaj pytanie o to, jak dokładnie przebiegała granica pomiędzy dwiema częściami wsi Długoszyn. Analizując ostatnio tekst Stanisława Polaczka, dotyczący dziejów powiatu chrzanowskiego, zetknąłem się ze sformułowaniem autora, jakoby zdaniem najstarszych mieszkańców wsi (z początku XX wieku) dobra biskupie rozciągały się na północnych obrzeżach osady, wzdłuż Białej Przemszy. Reszta stanowić miała własność królewską. Wspomina on także o tym, iż zarządcą królewszczyzny był wówczas Prospero Provana, twórca Poczty Królewskiej za czasów Zygmunta II Augusta. Niewykluczone, iż przebywał on na Długoszynie niejednokrotnie i być może to właśnie wówczas powstała zabudowa dworska, którą dwa stulecia później zinterpretowano jako ruiny zamku.

Prospero Provana (ze zbiorów Poczty Polskiej)

Co do przynależności obydwu części wsi to przekaz Polaczka stoi jednak w zasadniczej sprzeczności z innymi opracowaniami, wynikami prac historyków oraz źródłami. Mówią one jednoznacznie, iż dobra królewskie stanowiły około 1/8 areału wsi, natomiast reszta miała przynależeć do włości biskupich. Wszystko wskazuje więc na to, iż u Polaczka mamy do czynienia z błędem, którego źródła dziś jednak nie sposób namierzyć. Być może przekaz autochtonów nie był zbyt wyraźny, a sam autor, nie znając do końca lokalnych realiów dokonał nieprawidłowego zapisu. Większość Jaworzna była bowiem własnością kościelną. Jedynie Szczakowa była królewska, tak jak większość Ciężkowic i cząstka Długoszyna. Wszystko to było biegunowo usytuowane w kierunku królewskiej wsi Szczakowa. Tak więc okolice Koziego Brodu i Białej Przemszy nie mogły być dobrami kościelnymi, a starościńskimi. Zresztą lasy porastające okolicę Przemszy Białej były właśnie terenem królewszczyzny, były to zresztą jedyne lasy porastające okolice Długoszyna. Znajduje to także potwierdzenie w źródłach kartograficznych. W części biskupiej takowych po prostu nie było. O lasach tych wspomina zresztą Hipolit Kownacki, który mówiąc o ruinach zamku w Długoszynie, stwierdza jednoznacznie, iż znajdowały się one w lasach starosty będzińskiego, więc w bezpośrednim sąsiedztwie Białej Przemszy, nie rozstrzygając wszak, po której jej stronie.

Praca H. Kownackiego wspominająca o lasach starosty będzińskiego oraz ruinach zamku w Długoszynie (wikipedia)

Lasy te rozciągać się miały od Długoszyna do Dąbrowy i to one poza wszelką wątpliwością były własnością królów. Do dziś potwierdzają to zresztą starsi autochtoni, właśnie w rejonie Moniska i starej sztolni sytuując dobra będzińskie. Relacja Polaczka wydaje się wiec być swego rodzaju wypadkiem przy pracy. A takowe zdarzają się przecież każdemu. I chociaż owa królewska część wsi była niewielka to w XVI stuleciu odgrywać musiała, w kontekście rozwijającego się górnictwa kruszcowego, niebagatelną rolę. I chociaż od sztucznego podziału wsi minęło dwa i pół stulecia, to jego relikty widoczne są tak naprawdę do dnia dzisiejszego, niknąc jednak powoli w sposób niedostrzegalny i nad wyraz subtelny. A jednak gdzieś tam widoczne są owe ślady do dziś. I także do dziś wielu starszych mieszkańców, pomimo upływu czasu, potrafi określić dawną przynależność własnościową tej czy innej części wsi. Pamięć owego podziału jest pomimo wszystko przez cały czas obecna, żyjąc swoim własnym życiem, w przekazach i ludzkiej pamięci, wbrew destrukcyjnej sile upływającego czasu.

Jarosław Sawiak

Idź do oryginalnego materiału