Znowu to zrobił! Andrzej Kowalski – niestrudzony tropiciel lokalnej gwary, znany z miłości do słowa i słuchu wyczulonego na każdy językowy niuans – po raz kolejny uraczył nas porcją radzynizmów, które trafiają ni w pięć, ni w dziewięć w samo serce naszej tożsamości językowej. To nie są słowa wyczytane z książek – to język, który było słychać na ulicach, w sklepach, na przystanku i na klatce schodowej. Posłuchajcie...