Od błota i baraków do nowoczesnego miasta. Wspomnienia Bronisława Palucha

5 dni temu
Bronisław Paluch, działacz samorządowy, inżynier melioracji wodnych, wieloletni prezes Starachowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, zawodowo związany ze Starachowicami od 1968 roku. To wieloletni radny miejski i powiatowy, aktywnie zaangażowany w sprawy mieszkańców i poprawę jakości ich życia. Zapisał się jako przykład skutecznego, odpowiedzialnego samorządowca, oddanego sprawom ludzi. - Jak wyglądały Starachowice, kiedy trafił Pan tu pod koniec lat 60.? Co wtedy dominowało w krajobrazie miejskim?

- Na początku września 1968 roku po raz pierwszy przyjechałem z miasteczka Szczekociny do Starachowic, gdzie zamieszkałem na początku października. Jechałem przez Nową Słupię, byłem interesujący krajobrazu Św. Krzyża. Kiedy wjechałem do miasta, autobus minął przejazd kolejowy przy ul. Spółdzielczej i odniosłem niedobre wrażenie. Tu był fatalny stan ulic, budownictwo Wierzbnika, stare zaniedbane. Kiedy autobus dojechał do dworca, końcówki trasy (obecnie "Brico"), zobaczyłem stary drewniany dworzec kolejowy - odstraszający. Błoto i jedna tabliczka z godzinami odjazdu - coś okropnego. Idąc na Majówkę, do miejsca mojej przyszłej pracy, po drodze zobaczyłem Pałacyk, który mi się podobał.

- Został Pan tu skierowany do pracy?

- Kilka dni po obronie dyplomu zostałem zaproszony do dziek
Idź do oryginalnego materiału