Jest ona o tyle wyjątkowa, iż każdy jej element to odrębna historia, czy to rodzinna, czy sąsiedzka, czy też pamiątka z podroży do miejsc świętych. Z początku budowana w zaciszu domowym, z czasem stała się lokalną atrakcją, bez której Zdzieszowiczanie nie wyobrażają sobie świąt Bożego Narodzenia.
– Z każdej podróży przywoziliśmy kamienie. Z Nazaertu, z Betlejem, z Jerozolimy, każdy jest opisany i jest elementem naszej Betlejki – mówi pani Alicja Kałuża, żona pana Krzysztofa – mój mąż już w domu konstruował Betlejki, później pomagał stawiać w kościele i w końcu powstała ta nasza.
– Jestem pasjonatem Betlejek już od dziecka. Tę stajenkę robię już 33 lata. Każdy może podejść i ją zobaczyć. Jest ona czynna od 16:00 do 21:00 i już od 4. niedzieli adwentu, aż do 2 lutego – dodaje pan Krzysztof Kałuża.
Wieloletnia pasja pana Krzysztofa przerodziła się w lokalną tradycję. Co roku w Betlejce pojawiają się nowe elementy. A z pieczołowitą starannością konserwowane figurki są zapisem historii rodzinnych i sąsiedzkich.
Alicja, Krzysztof:
Autor: Maria Honka