Nie żyje Aleksander Spychalski, jedna z najważniejszych postaci słupeckiej Lewicy. Zmarł nagle, w wieku 71 lat.
Pochodził z Rozalina, ale większość dorosłego życia związał ze Słupcą. Wcześniej jednak przez kilka lat, zaraz po ślubie mieszkał w Giewartowie, skąd pochodzi jego żona Halina. Wychowali dwie córki: Magdalenę i Joannę, doczekali się dwójki wnucząt (9-letni Tymek i 5-miesięczna Michalinka). Właśnie rodzina dla pana Aleksandra zawsze była najważniejsza. Zawodowo, przez lata związany był z Mostostalem. Tam zaangażował się w działalność polityczno-społeczną, stanął na czele komitetu zakładowego. Pod koniec lat 90., po reformie administracyjnej w Polsce zmienił pracę. Został zatrudniony w słupeckim starostwie. W tym czasie mocno zaangażował się w działalność samorządu miejskiego w Słupcy. W kadencji 1998-2002, kiedy burmistrzem był Jerzy Mikołajewski, Aleksander Spychalski zasiadał w zarządzie miasta. Po odejściu ze starostwa pan Aleksander pracował w sektorze prywatnym, gdzie zajmował się realizacją inwestycji, głównie wodno-kanalizacyjnych. Przez około 30 lat społecznie działał na rzecz Spółdzielni Mieszkaniowej w Słupcy, pełniąc funkcję przewodniczącego rady nadzorczej. Do końca życia angażował się w działalność słupeckiej Lewicy. – Od zawsze miał serce po lewej stronie i nigdy swoich poglądów nie zmienił. Zawsze działał prospołecznie, wielu ludziom pomógł. Był jednym z filarów słupeckiej Lewicy. Są ludzie, których trudno zastąpić i Olek właśnie do tego grona należał – wspomina Henryk Janiak, przewodniczący Rady Powiatowej Nowej Lewicy w Słupcy. – Jeszcze w piątek był u mnie w biurze, omawialiśmy sprawy związane z zbliżającymi się wyborami. Posiedzieliśmy dobre 1,5 godziny. Ostatni raz rozmawialiśmy w środę rano – dodaje. Tego dnia pan Aleksander nagle źle się poczuł i trafił do szpitala. Kilka godzin później zmarł. W minioną sobotę spoczął na cmentarzu w Giewartowie. Jego bliskim składamy wyrazy współczucia.