Odszedł Tadeusz Panowicz. Zgasło światło, które przez dziesięciolecia oświetlało pamięć naszej ziemi

1 tydzień temu

Są ludzie, którzy odchodząc, zabierają ze sobą światło. I są tacy, których odejście sprawia, iż gasną całe epoki. Tadeusz Panowicz – pisarz, dziennikarz, artysta, regionalista, bibliofil, człowiek, którego imię przez dekady było synonimem wiedzy o Ziemi Gnieźnieńskiej – zmarł 22 listopada. Miał 77 lat.

Niedzielny poranek przyniósł wiadomość, która dla wielu zabrzmiała jak cichy trzask pękającej nici łączącej nas z przeszłością. Zmarł człowiek, który przez całe życie nieustannie tę nić splatał – słowem, rysunkiem, wykładem, uśmiechem, rozmową, bezcenną pasją.

Żył tak, jak tworzył – skromnie, z oddaniem i w cieniu historii, którą kochał

Urodzony w 1948 roku w Poznaniu, z wyboru gnieźnianin, z serca mieszkaniec gminy Łubowo. Regionalista, który nigdy nie robił wokół siebie hałasu, choć jego dorobek zasługiwałby na wielkie fanfary. Pisarz, publicysta, grafik i liternik, który przez całe dorosłe życie prowadził nieustanną misję dokumentowania i chronienia pamięci o ludziach, miejscach i wydarzeniach, które tworzą tożsamość Wielkopolski.

Był jak żywy pomost między tym, co było, a tym, co jeszcze spróbujemy ocalić.

Ponad 1500 artykułów. Setki prelekcji. Dziesiątki książek i wystaw. Tysiące ludzi, których uczył kochać historię

Tadeusz Panowicz od końca lat 70. publikował w najważniejszych tytułach regionalnych i krajowych. Jego artykuły – zwłaszcza te tworzone dla „Kulis Gnieźnieńskich” – były fundamentem lokalnej publicystyki historycznej.

Był mistrzem rysunku architektonicznego. Jego precyzyjne piórkowe wizje kościołów, dworów, kapliczek i zapomnianych budowli z całej Ziemi Gnieźnieńskiej były czymś więcej niż obrazami – były świadectwami. Cichymi strażnikami pamięci.

Jego wystawy – zarówno indywidualne, jak i zbiorowe – przyciągały tych, którzy chcieli usłyszeć, jak opowiada. Przez dziesięciolecia zorganizował ich ponad 130.

A jego gawędy?
Niezapomniane.
Niosły w sobie wiedzę, ale i lekkość, humor, ciepło.
Tadeusz Panowicz nie opowiadał historii – on ją ożywiał.

Kolekcjoner pamięci. Człowiek, który wierzył, iż każdy dokument, zdjęcie i stara pocztówka to skrawek ludzkiego życia

Zbierał wszystko, co mogło pomóc ocalić przeszłość – od fotografii i archiwaliów po skamieliny i rzadkie rośliny. Dla niego każda kartka była godna ocalenia, każda historia zasługiwała na uwagę, a każdy człowiek – na pamięć.

Dlatego jego zbiory były tak imponujące.
Dlatego jego prelekcje tak żywe.
Dlatego jego książki – tak wartościowe.

Nagrody? Były. Uznanie? Ogromne. Ale najważniejsza była praca i ludzie

Brązowy Krzyż Zasługi, Medal „Labor Omnia Vincit”, tytuł Gnieźnianina Roku, Nagroda Główna Wielkopolskiego Towarzystwa Kulturalnego, Nagroda Gnieźnieńskiej Kapituły Orła Białego – to tylko część z długiej listy wyróżnień.

Ale on sam nigdy nie przywiązywał do nich przesadnej wagi.
Dla niego nagrodą była rozmowa z drugim człowiekiem. Wymiana myśli.
Możliwość opowiedzenia o kimś zapomnianym.
Możliwość zapisania czegoś, co nie powinno zginąć.

„Niezłomny do końca” – słowa biblioteki, której był przyjacielem

Tak o nim napisała instytucja, z którą był szczególnie związany.
Niezłomny.
Do końca wierny swojej pasji.
Do końca wierny ludziom.
Do końca wierny Ziemi Gnieźnieńskiej.

Jeszcze niedawno odbierał prestiżowe nagrody.
Niedawno spotykał się z czytelnikami, opowiadając o swoich książkach, przywołując wspomnienia. Wciąż planował kolejne publikacje, których w zanadrzu miał niezliczoną ilość.

Chorował. Walczył.
I pracował niemal do ostatnich chwil.

Odszedł człowiek, który przez całe życie oddychał historią. A jego odejście jest dla regionu stratą nie do opisania

Nie sposób wyliczyć, co po sobie zostawił.
Bo zostawił przede wszystkim coś, czego nie da się zapisać w książkach ani ustawić na wystawach.

Zostawił ludzi – dziesiątki tysięcy, których nauczył patrzeć na własny region z czułością i dumą.
Zostawił pamięć – przefiltrowaną przez wrażliwość i intelekt jednego człowieka.
Zostawił drogowskazy dla tych, którzy będą historię badać po nim.

A przede wszystkim zostawił pustkę.
Taką, którą trudno będzie wypełnić.

Brakuje słów. Pozostaje wdzięczność

Za to, iż zdążył ocalić tak wiele.
Za to, iż swoją pasją poruszał serca młodych i starszych.
Za to, iż uczył nas, jak ważne jest to, co lokalne, bliskie, nasze.

Nie ma jeszcze informacji o jego pogrzebie.
Ale już wiadomo, iż bez względu na datę, będzie to pożegnanie człowieka, którego nie da się zastąpić.

Tadeusz Panowicz (1948–2025)

Człowiek, który całe życie podawał nam w dłonie historię.
I którego własna historia pozostanie z nami na zawsze.

Idź do oryginalnego materiału