Wisła Kraków kompletnie rozczarowała na inaugurację ligi i przegrała u siebie ze Zniczem Pruszków. Na szczęście dla piłkarzy Mariusza Jopa, punkty pogubili też ich rywale.
– Czasami są takie spotkania, iż przeciwnik oddaje jeden celny strzał na bramkę i ją zdobywa, a my według statystyk mieliśmy chyba 29 stworzonych sytuacji bramkowych, z czego żadna nie zakończyła się golem. Na pewno jest to rozczarowanie i ogromny niedosyt, bo liczyliśmy na to, iż będziemy mieli trzy punkty – mówił na gorąco po porażce ze Zniczem (0:1) Mariusz Jop, trener Wisły.
Przegrana to bolesny cios dla kibiców 13-krotnych mistrzów Polski, ale okazuje się, iż nie miała ona jednak aż tak dużych konsekwencji, bo punkty pogubili także najwięksi rywale krakowian.
Wisła wciąż wierzy, iż uda się jej zająć miejsce gwarantujące bezpośredni awans, czyli pierwszą lub drugą pozycję. A zespoły z tych miejsce – Termalica Nieciecza oraz Arka Gdynia – także pogubiły punkty, remisując inauguracyjne spotkania.
Niewiele zwiększyła się także strata wiślaków do pozycji dające baraże. Przypomnijmy, iż wystąpią w nich zespoły z miejsc 3 – 6, a Wisła w tej chwili jest siódma. Przed nią znajduje się Górnik Łęczna, który w niedzielę zremisował z ŁKS-em, więc wiślacy wciąż mają go na wyciągnięcie ręki, bo tracą do ekipy z Łęcznej trzy punkty.
Teraz krakowianie przygotowują się już jednak do kolejnego spotkania – z Ruchem Chorzów. Ta potyczka będzie nie tylko prestiżowa (na trybunach zasiądzie ponad 50 tys. widzów), ale też ważna pod kątem sportowym. Problem Wisły przed tym meczem jest jednak taki, iż w spotkaniu nie będzie mógł wystąpić kapitan Alan Uryga, który musi pauzować za kartki.
– Ale jest Mariusz Kutwa, jest Biedyrzycki, jest Skrobański. Są to opcje na środek obrony – zaznacza Jop.
Mecz Ruch Chorzów – Wisła Kraków w sobotę na Stadionie Śląskim (godz. 14:30).
Jan Krol