Ogromne kolejki, bo po 30 dniach płaci się karę. Załatwienie tego obowiązku w urzędzie to koszmar

1 godzina temu

Minęło ponad rok od wprowadzenia nowych przepisów, ale kolejki przed urzędami wciąż przypominają najgorsze czasy PRL-u. Ludzie stoją godzinami, żeby nie zapłacić kary do 1000 złotych za spóźnienie. Rząd obiecywał rozwiązanie problemu przez aplikację mObywatel, ale okazuje się, iż to dopiero plany na… 2027 rok.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

Od 1 stycznia 2024 roku każdy, kto kupuje samochód – choćby używany – musi go zarejestrować w ciągu 30 dni. Wcześniej wystarczyło zgłosić nabycie online, teraz trzeba iść do urzędu, stać w kolejce i załatwiać papiery. Problem w tym, iż system nie wytrzymał naporu i załamał się pod ciężarem milionów dodatkowych spraw.

Urzędy wprowadzają systemy rezerwacji – to pokazuje skalę dramatu

Sytuacja jest na tyle poważna, iż urzędy musiały wprowadzać systemy rezerwacji kolejek online. W Żywcu można umówić się na termin przez internet, w Krakowie działają elektroniczne systemy kolejkowe, które przestają wydawać numery, gdy kolejka jest zbyt długa.

To wyraźny sygnał, iż problem jest większy niż przewidywał rząd. Gdy urzędy muszą wprowadzać dodatkowe systemy organizacyjne, oznacza to, iż naturalna zdolność obsługi została całkowicie przekroczona.

Część urzędów po prostu zamyka bramy przed klientami w południe, bo wie, iż nie zdąży obsłużyć wszystkich. W Krakowie wydawanie numerków kończy się, gdy „przybliżony czas obsługi osób, które już pobrały bloczki, nie pozwoli na obsługę kolejnych w godzinach pracy”.

System CEPiK wciąż się zawiesza

Dodatkowym problemem są częste awarie systemu CEPiK. Jeszcze w kwietniu 2025 roku powiat legionowski informował o „ogólnopolskiej awarii systemu informatycznego Centralnej Ewidencji Pojazdów”, która całkowicie zablokowała możliwość rejestracji pojazdów.

Każda taka awaria oznacza, iż tysiące ludzi czekających w kolejkach tracą cały dzień. Terminy przesuwają się, a stres związany z 30-dniowym limitem rośnie. Dla wielu osób to naprawdę poważny problem – kara 500 czy 1000 złotych to znaczny wydatek w domowym budżecie.

System CEPiK, mimo modernizacji do wersji 2.0, wciąż nie radzi sobie z obciążeniem. To dowód, iż cyfryzacja państwa przebiega chaotycznie, bez odpowiedniego przygotowania infrastruktury na zwiększony ruch.

mObywatel miał rozwiązać problem – ale to plany na 2027 rok

Rządowe obietnice o wprowadzeniu rejestracji pojazdów do aplikacji mObywatel okazały się przedwczesne. Według najnowszych informacji, funkcja ta ma zostać uruchomiona dopiero pod koniec 2026 roku, a pełne rozwiązanie – w styczniu 2027 roku.

Problem polega na skomplikowanej integracji z systemem CEPiK. Jak się okazuje, połączenie aplikacji mobilnej z centralną bazą danych to znacznie bardziej złożony projekt niż przewidywano. Informatycy muszą najpierw dokończyć prace nad elektronicznym prawem jazdy, a dopiero potem zająć się rejestracją pojazdów.

W mObywatel można dziś jedynie przeglądać informacje o swoich pojazdach w sekcji „Moje pojazdy”. To jednak nie jest rejestracja, tylko wyświetlanie danych już istniejących w systemie. adekwatna rejestracja przez aplikację to wciąż muzyka przyszłości.

Kary rosną, a ludzie nie mają wyboru

Nowe przepisy są bezlitosne. Spóźnienie z rejestracją do 180 dni kosztuje 500 złotych, a powyżej tego terminu – 1000 złotych. Przedsiębiorcy płacą jeszcze więcej: 1000 złotych za opóźnienie do 90 dni i 2000 złotych za większe spóźnienia.

Problem w tym, iż ludzie chcą się stosować do przepisów, ale system im na to nie pozwala. Kolejki są tak długie, iż choćby osoby, które przychodzą w terminie, mogą nie zdążyć załatwić sprawy. To klasyczna pułapka biurokratyczna – prawo wymaga, ale państwo nie zapewnia możliwości realizacji.

Dodatkowo trzeba pamiętać o karze 250 złotych za niezgłoszenie zbycia pojazdu. Oznacza to, iż zarówno kupujący, jak i sprzedający muszą dopełnić formalności w urzędzie. To podwaja liczbę spraw do załatwienia.

Co to oznacza dla ciebie?

Jeśli planujesz zakup samochodu w najbliższych latach, musisz przygotować się na kilka uciążliwości. System rejestracji nie ulegnie szybkiej poprawie, więc warto znać kilka praktycznych sposobów na radzenie sobie z kolejkami.

Działaj wyprzedzająco z dokumentami. Przygotuj kompletną dokumentację już przed wizytą w urzędzie. Potrzebujesz dowód tożsamości, umowę kupna-sprzedaży, dotychczasowy dowód rejestracyjny, zaświadczenie o pozytywnym wyniku badania technicznego i polisę OC. Każdy brakujący dokument oznacza kolejną wizytę.

Sprawdź systemy rezerwacji. Coraz więcej urzędów wprowadza możliwość rezerwacji terminu online. To może zaoszczędzić ci kilka godzin stania w kolejce. Sprawdź na stronie internetowej swojego starostwa, czy oferuje taką usługę.

Rozważ pełnomocnictwo. jeżeli masz zaufaną osobę, która może załatwić sprawę za ciebie, przygotuj stosowne pełnomocnictwo. To może być sposób na uniknięcie kolejek, szczególnie jeżeli pełnomocnik ma więcej czasu lub elastyczności.

Planuj wizytę strategicznie. Unikaj poniedziałków i pierwszych dni po świętach – wtedy kolejki są najdłuższe. Najlepszy czas to wtorek lub środa po południu. Przyjdź z samego rana lub tuż przed zamknięciem – wtedy szanse na szybszą obsługę są największe.

Rozwiązanie tymczasowe – złożenie wniosku online

Jedynym w tej chwili działającym usprawnieniem jest możliwość złożenia wniosku o rejestrację przez internet. Wymagasz do tego profilu zaufanego lub aplikacji mObywatel z elektronicznym podpisem. Problem w tym, iż i tak musisz iść do urzędu po tablice i dokumenty.

Ten półśrodek pozwala zaoszczędzić trochę czasu w wypełnianiu formularzy, ale nie rozwiązuje podstawowego problemu kolejek. Urząd musi i tak fizycznie wydać tablice rejestracyjne i dowód rejestracyjny.

Co gorsza, nie wszystkie urzędy oferują tę usługę. Musisz sprawdzić na stronie swojego starostwa, czy posiada elektroniczną skrzynkę podawczą i czy oferuje taką możliwość.

Prawdziwe rozwiązanie dopiero za dwa lata

Według planów Ministerstwa Cyfryzacji, prawdziwe rozwiązanie ma pojawić się w styczniu 2027 roku. Wtedy rejestracja ma być w pełni elektroniczna – złożysz wniosek przez telefon, a tablice rejestracyjne otrzymasz kurierem.

To ambitny plan, ale jego realizacja budzi wątpliwości. jeżeli integracja mObywatel z CEPiK trwa już trzeci rok i wciąż nie jest gotowa, czy można ufać terminom na 2027 rok? Historia polskiej cyfryzacji pokazuje, iż takie projekty często się opóźniają.

Dodatkowo, choćby gdy system będzie gotowy, może się okazać, iż nie wytrzyma obciążenia. Obecny CEPiK, mimo modernizacji, wciąż ma problemy z awariami. Czy nowy system będzie bardziej stabilny?

Alternatywne rozwiązania, o których nikt nie mówi

W wielu krajach europejskich problem rejestracji rozwiązano inaczej. W Niemczech można zarejestrować samochód u dealera w momencie zakupu. W Holandii działają mobilne punkty rejestracji, które przyjeżdżają w umówione miejsce.

Polska mogłaby wprowadzić podobne rozwiązania już teraz, nie czekając na cyfryzację. Wystarczyłoby zezwolić autokomision i salonom na prowadzenie rejestracji lub wprowadzić mobilne punkty obsługi w większych miastach.

Problem w tym, iż takie rozwiązania wymagałyby zmiany przepisów i przeszkolenia dodatkowego personelu. To mniej spektakularne niż cyfrowa aplikacja, ale mogłoby przynieść natychmiastową ulgę milionom kierowców.

Obecna sytuacja pokazuje podstawową słabość polskiego państwa – dobrze się zapowiada, ale słabo realizuje. Obywatele cierpią z powodu biurokratycznej nieudolności, a jedyne co słyszą to kolejne obietnice cyfryzacji, która „na pewno” rozwiąże wszystkie problemy.

Tymczasem ludzie stoją w kolejkach jak w PRL-u, płacą kary za spóźnienia spowodowane działaniem państwa i czekają na rozwiązania, które może przyjdą za dwa lata. To nie brzmi jak państwo XXI wieku.

Idź do oryginalnego materiału