Olga Boznańska namalowała portret Tadeusza Przypkowskiego. On odwzajemnił się artystce niezwykłą fotografią. Obie prace, a także inspirowaną nimi wystawę, można w tej chwili oglądać w Muzeum im. Przypkowskich w Jędrzejowie. Wydarzenie wpisuje się w obchody Roku Olgi Boznańskiej.
Obraz olejny na tekturze powstał w paryskiej pracowni malarki w 1930 roku. Jak mówi Jan Przypkowski, dyrektor Muzeum im. Przypkowskich w Jędrzejowie, rodzina miała kontakty z różnymi artystami.
– Tadeusz poznał Olgę Boznańską dzięki Antoniemu Cierplikowskiemu, którego również poznał w Paryżu. Dał się namówić, żeby właśnie u tej malarki pozować. Te wspomnienia, zresztą bardzo zabawne, zostały opisane w „Przekroju” w 1976 roku, czyli rok przed śmiercią Tadeusza. Opisywał w nim, jak wyglądała pracownia, iż kapała woda, iż musiał siedzieć na jakimś zabytkowym, ale strasznie zniszczonym fotelu, w którym zamiast siedziska była sterta dywanów, iż wszędzie chodziły myszy, które też podgryzały mu buty. W takich warunkach trudno było usiedzieć spokojnie. Tymczasem Boznańska strofowała go cały czas, żeby przestał się kręcić. Wymieniała poprzednich modeli, którzy potrafili spokojnie wysiedzieć. Mówiła: „tamten się nie kręcił, tamten się nie kręcił, a pan się kręci” – opisywał.
Jesienią tego samego roku Olga Boznańska przyjechała do Krakowa. Tadeusz Przypkowski, który tam wtedy pracował, oprowadzał ją po muzeach. Jak mówi Jan Przypkowski, z tym pobytem też jest związana pewna anegdota:
– Zabrał Olgę Boznańską do Muzeum Narodowego, gdzie akurat była wystawa artystów polskich, żyjących współcześnie. Olga Boznańska, która miała słaby wzrok, szła przez te sale i mówiła: „to słabe, to też słabe” i nagle jej uwagę przykula pewna praca. „O tam jest jakiś piękny obraz” – powiedziała. Podeszli do niego i wtedy okazało się, iż to jej dzieło – śmiał się.
Ten pobyt w Krakowie zaowocował serią zdjęć portretowych, które Tadeusz wykonał Oldze.
– Jedno opracował szczególnie, wykadrował i zrobił odbitkę w szlachetnej technice przetłoku bromolejowego, a artystka się na niej podpisała. Oba te wzajemnie sobie zrobione portrety pokazujemy w mieszkaniu Feliksa Przypkowskiego. Zostały wypożyczone ze zbiorów prywatnych – dodaje.
Oba portrety stały się kanwą wystawy Kasi Kmity „… a pan się kręci! Obrót portretowy”, która jest prezentowana w Muzeum im. Przypkowskich w Jędrzejowie.
– Kasia Kmita jest artystką wizualną z Wrocławia. W swojej twórczości sporo miejsca poświęca portretowi. Przyjrzała się tej historii z boku, a choćby z tyłu i pokazała te wydarzenia w swojej własnej wizji, w swojej własnej technice, a obok malarstwa akrylowego ta technika jest oparta na wycinaniu z kartonu, w wyniku czego powstają trójwymiarowe obiekty, obrazy-rzeźby – tłumaczy Jan Przypkowski.
Seria zdjęć Olgi Boznańskiej, wykonanych przez Tadeusza Przypkowskiego w 1930 rokuDyrektor zwraca uwagę, iż prezentowana ekspozycja jest częścią wieloletniego projektu „Przypisy do mikrokosmosu” Matyldy Prus i Stacha Szabłowskiego – kuratorów z Warszawy, realizowanego w Muzeum im. Przypkowskich w Jędrzejowie.
– Polega on na tym, iż artystki lub artyści przyjeżdżają do naszego muzeum na rezydencję. Taki pobyt trwa około tygodnia, przeprowadzają bardzo szczegółowe kwerendy w muzeum i następnie wybierają jakiś temat. A ponieważ nasze zbiory są wielowątkowe, każdego zainteresuje coś innego i w oparciu o to tworzą projekty artystyczne. Rezultatem jest wystawa prezentowana później u nas. Kasia Kmita była jesienią 2023 roku. Szczególną uwagę zwróciła na portrety i na przechowywanie pamięci, a według niej portrety to też opowieści o ludziach, czy to zmarłych, czy wciąż żyjących – wyjaśnia.
W centralnym miejscu sali wystawowej stanęła swoista malarska instalacja.
– To praca „Maluję Tadeusza Przypkowskiego, pozującego Oldze Boznańskiej” – mówi Jan Przypkowski.
– Widzimy scenę, w której są Olga i pozujący jej Tadeusz. Co ważne, widzimy go z boku, a nie z takiego punktu, z jakiego widziała go Olga. Co jest na jej obrazie? To pozostaje dla nas tajemnicą. Oprócz tego pozostało drugi portret Tadeusza Przypkowskiego, namalowany w takiej manierze wycinania. Ten portret jest syntezą wielu portretów. Kasia Kmita mówiła, iż robiąc go, opierała się na zdjęciach Tadeusza, dostępnych na naszej stronie internetowej, na innych namalowanych jego portretach różnych artystów, ale też na pewnych cechach potomków Tadeusza Przypkowskiego, w tym mnie. Mało tego, można też zobaczyć ten portret Tadeusza Przypkowskiego od tyłu, ale także jak wyglądałby on od tyłu, gdyby został zrobiony w tej technice wycinania, jaką stosuje Kasia Kmita – opowiada.
Na wystawie są też postacie, kojarzące się z innymi, najbardziej znanymi obrazami Olgi Boznańskiej.
– To też jest seria portretów odwrotnych. Kasia Kmita wyobraża sobie te postaci, jakby wyglądały od tyłu i do tego zrobione techniką wycinania – mówi dyrektor.
Ekspozycję uzupełnia cykl zdjęć Olgi Boznańskiej, wykonanych przez Tadeusza Przypkowskiego, z krakowskiej sesji fotograficznej.
– To stan surowy, który pokazuje, jaki był wkład artysty fotografika w ostateczną wersję portretu – podkreśla.
Wystawa będzie dostępna do 28 grudnia. Wpisuje się w Rok Boznańskiej, jakim jest 2025. Wybitna portrecistka, za życia nazywana „malarką dusz”, bo nikt inny tak jak ona, nie potrafił oddać prawdy o portretowanych osobach, urodziła się 15 kwietnia 1865 roku w Krakowie, a zmarła 26 października 1940 roku we Francji.



2 godzin temu
![Odeszli do wieczności [20.10 – 26.10.2025]](https://infoprzasnysz.b-cdn.net/wp-content/uploads/znicz.jpg)











