Opolska pielgrzymka zmierza do Częstochowy. Gorąc pątnikom niestraszny

1 miesiąc temu

Opolska pielgrzymka doczekała się serdecznego przyjęcia już o poranku od mieszkańców Dolnej. W podwórkach czekały kanapki i herbata oraz kawa. I co najważniejsze – dobre słowa, życzliwe uśmiechy na drogę i prośby o modlitwę.

W Strzelcach Opolskich kolejne grupy wchodziły na teren otaczający plebanię parafii św. Wawrzyńca. Żeby przychodzący przed 10.00 pielgrzymi mogli się posilić i odpocząć, wolontariuszki i wolontariusze pracowali od wczesnego rana.

– Robimy to z głębi serca. Prosimy pielgrzymów o modlitwę i jesteśmy dumne z tego, iż możemy ich ugościć. To, co oni robią dla nas, jest ważne. To, co my, to jest jedynie drobny rewanż, ale zgodnie z powiedzeniem „Gość w dom Bóg w dom” – mówiły panie Beata Rudnej i Danuta Foryt.

Pielgrzymka Opolska. „Nie wyobrażam sobie bez niej wakacji”

Przed 10.30 pątnicy wypełnili kościół parafialny. Wśród licznie zebranych wiernych nie brakowało pielgrzymów z Ujazdu, czyli piątki pomarańczowej oraz wracających dziś w większości na nocleg we własnych domach pątników z dwójki niebieskiej (Strzelce Opolskie) i z dwójki fioletowej (Zawadzkie).

Bp Rudolf Pierskała rozpoczął kazanie od tradycyjnego pozdrowienia: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

– Ono ma w sobie szczególną moc i siłę, bo przywołujemy w nim imię Jezusa – mówił. – A słyszeliśmy dziś w Ewangelii, gdzie dwaj albo trzej są zebrani Jego imię, tam On jest pośród nich. Pielgrzymka to jest wielkie wyznanie wiary, manifestacja wiary. W czytaniu słyszeliśmy o naznaczeniu znakiem tych, co mają być ocaleni. Ten znak był zapowiedzią znaku krzyża. Tego szczególnego znaku krzyża, który czynimy codziennie. Wykonujmy go zawsze z szacunkiem. Powinniśmy zaczynać dzień od znaku krzyża. Ja też go zwykle tak zaczynam. Dopiero potem włączam ekspres do kawy, żeby oczy się otworzyły.

Michał Kusz z dwójki niebieskiej ma 13 lat, a na pielgrzymce jest po raz 11. Najczęściej był na drodze w poniedziałek, wtorek i środę. – To jest moja tradycja. Nie wyobrażam sobie wakacji bez pielgrzymki. Będę się modlił, by dobrze zacząć nowy rok szkolny i zdać siódmą klasę – mówi.

– Pierwszy raz jest taki plan, iż Michał pójdzie od początku do końca – potwierdza mama, Iwona Kusz. – W pielgrzymce idzie także mąż oraz młodsze dzieci – 6-letnia Alina i Paweł. Ja sama zaczynałam, mając właśnie 13-14 lat. Przy pielgrzymce trzyma mnie wiara, atmosfera, znajomości zawarte w czasie drogi. Tu się spotyka żywy Kościół. Dziś będziemy nocować w domu, ale walizka czeka spakowana. W czwartek ruszamy dalej. Nie mamy zaplanowanych noclegów, ale Pan Bóg czuwa nad wszystkim.

Każdy niesie swoją intencję

Z dwójką fioletową pielgrzymują Monika Fit oraz Patrycja Fit-Wilczek z Ciasnej.

– Uważamy, iż nasza grupa jest bardzo wesoła, energiczna – mówią. – Jest u nas czas na radość, na modlitwę i na skupienie. Mówi, iż to najlepsza grupa, najbardziej podporządkowana. Jesteśmy dumne, choć nie mamy porównania. A inne grupy pewnie też tak o sobie uważają.

– To jest moja pierwsza od wielu lat Pielgrzymka Opolska – opowiada pani Monika. – Miałam bardzo długą przerwę, od lat młodzieńczych. Na każdy dzień pielgrzymki mam inną intencję.

– Przed samym wyjściem na pielgrzymkę doszły jeszcze dwie sprawy, które domagają się modlitwy. M.in. koleżanka, która ma maleńkie dziecko, miała wypadek drogowy. Niesiemy ją w duchu na Jasną Górę – dodaje pani Patrycja.

Pielgrzymka Opolska szła przez Szczepanek do Jemielnicy, gdzie na boisku mieszkanki tamtejszej parafii przygotowały dla nich zupę. Nie zabrakło też kulinarnych niespodzianek. Pątniczy szlak w środę zakończył się w Zawadzkiem.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.

Idź do oryginalnego materiału