Ostatnia porodówka w Bieszczadach może zostać całkowicie zamknięta. Wiceminister: „Spróbuję ją uratować”

6 godzin temu
Zdjęcie: Szpital w Lesku | foto Kamil Mielnikiewicz


Porodówka w Lesku jest w tej chwili jedynym oddziałem ginekologiczno-położniczym działającym w rejonie Bieszczadów. Z uwagi na narastające problemy finansowe oddział został czasowo zamknięty. W perspektywie jego stałego zamknięcia pojawia się realne ryzyko, iż kobiety z tego obszaru będą musiały odbywać bardzo dalekie i utrudnione dojazdy do placówek porodowych poza regionem. Jak podkreślają działacze społeczni i przedstawiciele lokalnych środowisk, „czas ucieka, a sytuacja finansowa jest bardzo poważna”. Zamknięcie jedynej porodówki w regionie ma zarówno znaczenie medyczne, jak i społeczne: dostępność opieki okołoporodowej w bezpośredniej bliskości miejsca zamieszkania wpływa na bezpieczeństwo pacjentek i noworodków oraz na komfort rodzin.

Ruch społeczny i dotychczasowe działania obywatelskie

Od czerwca 2025 roku w Bieszczadach trwa kampania społeczna informująca o konsekwencjach likwidacji porodówki. Przez kolejne tygodnie organizowane były działania informacyjne i protesty, których celem jest zwrócenie uwagi administracji rządowej i samorządowej na problem. 1 lipca 2025 roku pod Ministerstwem Zdrowia odbyła się manifestacja z udziałem samorządowców i mieszkańców. Wówczas ówczesna minister Izabela Leszczyna miała zadeklarować: „Nie zamykamy porodówki w Lesku”. Od tamtego czasu, jak wskazują uczestnicy ruchu „Porodówka w Bieszczadach ma zostać”, nie pojawiły się jednak konkretne rozwiązania finansowe ani administracyjne, które rozwiązywałyby zadłużenie oddziału.

https://wbieszczady.pl/jezioro-solinskie-i-okolice/sezon-letni-nad-jeziorem-solinskim-zakonczony-ratownicy-z-waznym-apelem/ndzIPgrclbkSXWa2a112

Debata na kongresie „Regeneracja!” i deklaracje wiceministra

5 września podczas Kongresu ekonomicznego „Regeneracja!” w Dąbrowie Górniczej, wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny uczestniczył w debacie dotyczącej składki zdrowotnej. W spotkaniu brali udział również przedstawiciele ruchu „Porodówka w Bieszczadach ma zostać”, którzy od miesięcy walczą o utrzymanie oddziału.

Uważam, iż tutaj potrzebny jest interwencjonizm państwa. W takich obszarach jak Bieszczady, państwo powinno wskazać, gdzie ma być porodówka. Medycyna mówi, iż w Lesku powinna być porodówka. W związku z czym powinno się zrobić sieć tego regionu, sfinansować je i użyć tych mechanizmów, które nie są związane z odpowiedzialnością samorządu, bo na razie jest to odpowiedzialność samorządu, a samorząd sobie z tym nie radzi. Dlatego uważam, iż państwo powinno tu zadziałać. Pojadę do Leska i spróbuje uratować tą porodówkę, w taki sposób jaki uważam, iż jest możliwy, ponieważ pewien pomysł mam i przekazałem go Pani Minister

– powiedział wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny.

Wypowiedź ta, jak oceniają przedstawiciele ruchu i lokalne środowiska, jest pierwszą tak wyraźną deklaracją przedstawiciela resortu zdrowia od początku kampanii. Wiceminister potwierdził przekonanie, iż – z punktu widzenia medycyny – oddział w Lesku powinien funkcjonować i zapowiedział chęć angażowania się w poszukiwanie rozwiązań.

Pytania ruchu społecznego i zarzuty wobec resortu

Lider ruchu „Porodówka w Bieszczadach ma zostać” dr Duszan Augustyn, w czasie debaty zwrócił uwagę na brak dotychczasowej aktywności Ministerstwa Zdrowia w kwestii zabezpieczenia funkcjonowania oddziału. Zadał wiceministrowi pytania dotyczące przyszłości porodówki oraz krytycznie odniósł się do praktyki, w której – według ruchu – zamiast urzędników ministerstwa z organizowanymi spotkaniami kontaktują się przedstawiciele prywatnej branży medycznej. Dr Duszan Augustyn pytał, dlaczego mieszkańcom przedstawiano w niektórych spotkaniach postulaty czy opinie reprezentowane przez lobbystów prywatnego sektora zamiast oficjalnych przedstawicieli resortu.

Reakcja Wojciecha Koniecznego – zapowiedź przyjazdu do Leska i praca nad rozwiązaniem – została odebrana jako przełomowa. Jednocześnie uczestnicy kampanii podkreślają, iż deklaracje należy teraz przełożyć na konkretne działania i środki finansowe.

Finansowanie i odpowiedzialność – samorząd kontra państwo

W dyskusji wokół porodówki powtarza się pytanie o to, kto powinien ponosić odpowiedzialność finansową za utrzymanie tego typu oddziałów w mniejszych ośrodkach. Wiceminister Konieczny jasno wskazał na konieczność „interwencjonizmu państwa” i utworzenia sieci regionalnej z finansowaniem niezależnym od zdolności samorządów. Jednocześnie zauważył, iż dotychczas ciężar spoczywał przede wszystkim na jednostkach samorządu terytorialnego, które – jego zdaniem – w wielu przypadkach nie radzą sobie z utrzymaniem tego rodzaju usług.

Do tej pory – według uczestników ruchu i przedstawicieli lokalnych władz – ani szpital, ani starostwo nie otrzymały konkretnych propozycji rozwiązania problemu zadłużenia oddziału od strony administracji centralnej. Brak takich decyzji powoduje, iż czas na poszukiwanie trwałych instrumentów wsparcia jest ograniczony.

https://wbieszczady.pl/aktualnosci/praktyczne-wsparcie-dla-turystow-na-szlakach-w-bieszczadach-pierwsza-pomoc-to-podstawa/cyVWqqFfjOn7oklKhzTI

Co zapowiedział wiceminister i co pozostaje do zrobienia

Wojciech Konieczny zadeklarował, iż osobiście przyjedzie do Leska i „spróbuje uratować tę porodówkę”. Jednocześnie wskazał, iż ma „pewien pomysł”, który przekazał ministerstwu – szczegółów jednak w debacie nie ujawnił.

Dla lokalnych działaczy i samorządowców najważniejsze będą teraz konkretne kroki: określenie mechanizmu finansowania (np. wsparcie budżetowe, rekompensaty czy tworzenie sieci zabezpieczającej funkcjonowanie oddziałów w obszarach peryferyjnych), harmonogram działań oraz decyzje administracyjne, które pozwolą na szybkie przywrócenie działalności oddziału, o ile będzie to medycznie uzasadnione.

Kontekst społeczny i medyczny

Utrzymanie działającej porodówki w Lesku ma wymiar praktyczny. Dostęp do opieki okołoporodowej blisko miejsca zamieszkania oraz symboliczny: zapewnienie opieki zdrowotnej w tym regionie. Dla wielu rodzin z Bieszczadów zamknięcie oddziału oznaczałoby realne utrudnienia przy planowaniu porodu, wydłużone i utrudnione dojazdy oraz większe obciążenie logistyczne i finansowe. Przedstawiciele ruchu społecznego i lokalni liderzy od kilku miesięcy alarmują o możliwych konsekwencjach braku szybkiego wsparcia. Teraz, po publicznych deklaracjach wiceministra, oczekiwanie koncentruje się na tym, by słowa te zostały przełożone na konkretne instrumenty naprawcze.

Idź do oryginalnego materiału