Apologetyka jest dziedziną od dawna zapomnianą w teologii katolickiej. choćby na studiach teologicznych próżno szukać zajęć z apologetyki. Była niewątpliwie bardzo pożyteczną nauką, która pozwalała wyjaśniać i odpierać zarzuty, którymi atakowana była wiara katolicka.
Co niezwykle istotne w apologetyce używano przede wszystkim rozumu i logiki, którą wyjaśniano zagadnienia związane z łaską wiary, nie przyciągała ona fanatyków, którzy chcieli ścigać niewiernych, ale wręcz przeciwnie. Wybitnym obrońcą nauki religii katolickiej był polski jezuita, ks. Feliks Cozel.
Wobec katolicyzmu protestanci często wysuwają zarzut, iż zmienił on nauczanie Biblii i stworzyli religię oderwaną od Objawienia. Jest zaskakujące, iż wykorzystuje się narzędzie Kościoła przeciwko niemu, przecież to katoliccy biskupi utworzyli kanon ksiąg biblijnych i dzięki katolicyzmowi możemy Biblię czytać. Ale faktycznie zarzut wydaje się być zasadny. Wiele nauk Kościoła trudno znaleźć bezpośrednio w tekstach Pisma Świętego. Co odpisuje na ten zarzut ks. Cozel?
Otóż niektóre zasady nauki Chrystusowej z biegiem czasu uległy większemu rozwojowi przez to, iż jaśniej zostały pojęte, zrozumiane i wytłumaczone, bez żadnej jednak zmiany w samychże zasadach. Taką zmianę przewidział Chrystus Pan, wyraźnie bowiem porównywa naukę swoją do drobnego ziarnka gorycznego, które ma się rozwinąć w drzewo wielkie. (Ks. Feliks Cozel, O prawdziwości religii katolickiej, Mysłowice 2022, str. 23-24.)
Ksiądz wyrażał też przekonanie, iż Bóg daje swoim wiernym liczne dary, których brak w innych religiach.
Dowód ten od najdawniejszych czasów ciskali w oczy heretykom ojcowie Kościoła; zarzucał to współczesnym heretykom sławny kaznodzieja polski, o. Piotr Skarga T. J., w jednym ze swych kazań ( na niedzielę 20 po Świątkach). Oto, co tam mówi: „Jako się wiele heretyków starych kusiło o cuda, długo by pisać. I Luter i Kalwin chcieli, ale się im nie powiodło. Nigdy Bóg fałszu cudami nie potwierdza! Słyszałem ministra jednego (tj. pastora protestanckiego), każącego na tę Ewangelię, iż Luter uczynił to cudo wielkie, iż za kilka lat rychlej wszystkie klasztory panieńskie spustoszy, iż w nich żadna mniszka i mnich nie został (co choćby nie jest prawdą!). – Ale Takie cuda i Turcy, co i kościoły wojują, czynią. Ateż nie jest cudo mniszki i mnichów do sprośności przywieść, bo do tego skłania natura. Ale do czystości chowania jako duch kościelny (katolicki) czyni, namówić je, i do opuszczenia świata młode i bogate pociągnąć, to raczej jest wielkie cudo Ducha Św., jako rzekł Mędrzec Pański: Błogosławiony mąż, który za złotem nie poszedł, uczynił cuda za żywota swego (Ekl. 31)”.
Czytałem, iż około 200 lat temu, minister jeden protestancki w Krakowie, za pieniądze namówił biednego krawca, aby udawał umarłego, i żeby się dał przynieść do kościoła na pogrzeb, a on go potem wskrzesi… ale Pan Bóg go pokarał, bo krawiec udający umarłego, naprawdę nagłą śmiercią umarł, i pastor protestancki na próżno go potem wskrzesić usiłował. (tamże, str. 72-73)
Jezuita w swoim dziełku “O prawdziwości religii katolickiej” w oparciu o Ewangelię i historię Kościoła z żelazną logiką i konsekwencją utwierdza czytelników w prawdzie, którą przekazał nam Zbawiciel, a potem strzegli następcy Świętego Piotra, którego wybrał Pan Jezus. Ksiądz dobitnie wyjaśnia, iż najważniejszym przymiotem Kościoła Chrystusowego musi być jego powszechność, co można znaleźć tyko w katolicyzmie.
Protestancki teolog Hansen tak np. o tym pisze: „Pozostanie to zawsze dziwnym, iż właśnie imię: katolicki, tak się z kościołem rzymskim zrosło, iż choćby gdy się w ewangelickim kościele codziennie mówi o Kościele katolickim, rozumie się przez to Kościół rzymski!”. I schizmatycy, choć nazywają: cerkow soborna, tj. kościołem powszechnym – jednak nigdy się nie nazywają kościołem „katolickim”, choć ten wyraz starosłowiański soborna, dosłownie z greckiego przetłumaczony, jest jednoznaczny z wyrazem: „katolicki” – i choć przez tyle wieków w greckim języku Kościół Chrystusów nazywał się „katolickim”. Tą nazwą; „Kościół katolicki”, nazywają tylko nasz Kościół będący pod zarządem głowy tego Kościoła, papieżem. Spytaj się, którego chcesz innowiercy: gdzie jest Kościół katolicki?… Żaden nie pokaże ci kościoła swego, ale nasz Kościół. (tamże, str 79.)
Największe wrażenie w tej książce zrobiło na mnie świadectwo pewnej protestantki, która była guwernantką w domu katolickim. Rodzina wezwała ks. Feliksa do pomocy w przekonaniu jej do wiary katolickiej, żeby mogła wychowywać dzieci właścicieli w zgodzie z tą religią. Ksiądz spokojnie z nią porozmawiał i wyłożył prawdy wiary. Ona stwierdziła, iż ma całą masę wątpliwości i musi się udać do pastora, żeby je wyjaśnić. Ksiądz Cozel powiedział, iż dobrze, ale niech tym pastorem będzie Jezus Chrystus. Guwernantka gorąco modliła się przez długi czas, kiedy skończyła powiedziała „jestem katoliczką”.
Jeżeli apologetyka przyniosła tak wielki owoc nawrócenia, to wyrywanie jej z rąk katolickich teologów, jest wyrzeczeniem się nakazów samego Chrystusa.
Przeczytaj także:
Recenzja książki Macieja Giertycha „Ewolucja, dewolucja, nauka”