Padwa wygrała na wyjeździe z Pogonią Szczecin

skafander.info 4 dni temu

Padwa Zamość odniosła zwycięstwo na wyjeździe w rzutach karnych z drużyną Sandra SPA Pogoń Szczecin w meczu 22. kolejki Ligi Centralnej (3:2). W regulaminowym czasie gry padł remis (31:31).

Pogoń Szczecin – Padwa Zamość 31:31 (20:16), k. 2:3.

Pogoń: Makowski, Witkowski, Staniak-Politański – Polok 11, Biały 6, Nowak 4, Stępień 2, Biernacki 2, Wiśniewski 2, Kruszelnicki 2, Fabisiak 1, Mitruczuk 1, Krok.

Padwa: Kozłowski, Gawryś, Dragan – Okapa 9, Szymański 6, Małecki 4, Kawka 4, Morawski 4, Fugiel 2, Guziewicz 2, Adamczuk, Bączek, Florkiewicz, Olichwiruk, Parovinchak, Wleklak.

Mecz był starciem drużyny aspirującej do baraży o Superligę w tym sezonie z zespołem, który w poprzednim sezonie walczył w barażach. Zawodnicy Pogoni byli faworytami, nie stracili jeszcze punktu w roku 2025, a Padwa w ostatnich meczach częściej przegrywała.

Spotkanie było emocjonujące i przyjemne do oglądania. Początek był wyrównany, a Karol Małecki dobrze wykorzystywał swoje miejsce na kole. choćby jeżeli nie zdobywał bramek, to faulujący go zawodnicy rywali musieli ponosić konsekwencje w postaci rzutów karnych dla Padwy. Już w 9. minucie, przy stanie 7:5 dla Pogoni, trener Zbigniew Markuszewski poprosił o czas. Jednak zmiany personalne nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Żółto-czerwoni często gubili piłkę, a szczecinianie bez wahania wykorzystywali te sytuacje. W 13. minucie Portowcy prowadzili już 10:5 i zaczęli wyraźnie dominować. Jakub Polok był prawdziwą kopalnią bramek dla Pogoni. W 24. minucie wynik wynosił 15:12, a Padwa stopniowo odrabiała straty. Choć efekty time-outu nie były od razu widoczne, z czasem gra żółto-czerwonych uległa poprawie. Zamościanie poczuli, iż mogą zminimalizować straty. Gdy Padwa zbliżyła się na dwa gole, Pogoń znów zaczęła budować przewagę. W pierwszej połowie świetnie spisywał się Tomasz Fugiel. Gospodarze zasłużenie prowadzili do przerwy, ale żółto-czerwoni pokazali, iż są w stanie odrobić straty, co sugerowało, iż walka o zwycięstwo pozostaje otwarta.

Po zmianie stron emocje również nie ustępowały. Pogoń przez dłuższy czas utrzymywała przewagę trzech bramek lub większą. W drugiej połowie ponownie dobrze spisywał się Karol Małecki, który zdobywał bramki i przyciągał uwagę obrońców, co skutkowało wykluczeniami zawodników gospodarzy. W 37. minucie prowadzenie Portowców stopniało do dwóch trafień (22:20), ale szczecinianie czuli się względnie bezpieczni. Padwa jednak nie zamierzała się poddawać, goniąc wynik przez niemal całe spotkanie. W 42. minucie, po bramce Kacpra Okapy, żółto-czerwoni doprowadzili do remisu (25:25). Zamościanie pokazali, iż są w stanie ukąsić Portowców i powrócić do gry. Zapowiadała się interesująca dalsza część meczu. Chwilę później wyszli na prowadzenie po golu Alana Guziewicza. W meczu padło wiele rzutów karnych (7 dla Pogoni i 6 dla Padwy). Skrzydłowi Padwy, Kacper Okapa i Łukasz Szymański, często wchodzili na pozycję obrotowego, skutecznie myląc defensywę szczecinian. Kolejne minuty to wymiana ciosów, a mecz stawał się coraz bardziej emocjonujący. Jakub Polok, grający w barwach Portowców, był szczególnie aktywny w kontratakach. W końcówce meczu doskonałe okazje gospodarzy wielokrotnie zatrzymywał Mateusz Gawryś. Wynik do ostatnich chwil pozostawał otwarty, a Padwa miała choćby szansę na objęcie prowadzenia, jednak regulaminowy czas gry zakończył się remisem.

Ostatecznie o losach meczu zadecydowały rzuty karne. Dla Pogoni trafili Nowak i Biały, a dla Padwy – Morawski, Parovinchak i Fugiel, co dało wynik 2:3. Warto podkreślić, iż Alan Dragan obronił trzy karne z rzędu.

Doszło więc do pewnej niespodzianki, bo za sprawą Padwy Pogoń straciła pierwsze punkty w tym roku, a zamościanie po dobrej i solidnej grze wrócili do domu z dwoma punktami!

Idź do oryginalnego materiału