Pamięć o papieżu Franciszku pozostaje żywa wśród rdzennych Kanadyjczyków

bejsment.com 3 godzin temu

Choć od wizyty papieża Franciszka w Kanadzie minęły niemal trzy lata, jego słowa przeprosin za rolę Kościoła katolickiego w systemie szkół rezydencjalnych wciąż rezonują wśród wielu rdzennych ocalałych.

– Jego przeprosiny przez cały czas mają dla nas ogromne znaczenie – powiedział Piita Irniq w wywiadzie udzielonym po otrzymaniu informacji o śmierci papieża. Franciszek zmarł w wieku 88 lat.

W lipcu 2022 roku Irniq był w Iqaluit, gdzie papież zakończył swoją pielgrzymkę po Kanadzie, określaną mianem „pielgrzymki pokutnej”. Irniq, były polityk, jako dziecko uczęszczał do szkoły z internatem w Chesterfield Inlet na terenie dzisiejszego Nunavut. Doświadczył tam przemocy ze strony zakonnicy oraz przymusowego odcięcia od kultury i języka Inuitów.

W Nunavut Franciszek spotkał się z ocalałymi, którzy podzielili się swoimi historiami, a także zaprezentowali tradycyjne tańce, grę na bębnach i śpiew gardłowy – praktyki, które były zakazane w szkołach rezydencjalnych.

– Przyszedł do nas, by słuchać. Chciał poczuć, co przeżyliśmy. Mam dla niego ogromny szacunek – wspomina Irniq. – Zawsze uważałem go za człowieka pokoju, współczucia i miłości do wszystkich ludzi.

Dla Irniqa szczególne znaczenie miało wykonanie tańca bębnowego przed papieżem – symboliczny gest oporu wobec prób asymilacji kulturowej. Wraz z synem przekazał papieżowi manualnie wykonany bęben.

Przeprosiny papieża były efektem wieloletnich starań ze strony rdzennych społeczności. Już w 2009 roku delegacja z Kanady, złożona m.in. z Phila Fontaine’a i Piity Irniqa, spotkała się z papieżem Benedyktem XVI, prosząc o przeprosiny. Prośba ta została wtedy odrzucona.

Dopiero w 2015 roku Kanadyjska Komisja Prawdy i Pojednania formalnie wezwała papieża do złożenia przeprosin na kanadyjskiej ziemi. W 2022 roku Franciszek spełnił tę prośbę, najpierw przepraszając w Watykanie, a następnie odwiedzając Kanadę.

W Maskwacis w Albercie papież wyraził wstyd i prosił o przebaczenie za nadużycia, jakich dopuścili się przedstawiciele Kościoła, oraz za szkody wynikające z polityki przymusowej asymilacji rdzennych dzieci.

– Papież Franciszek był człowiekiem honoru – powiedział Phil Fontaine, były szef Zgromadzenia Pierwszych Narodów. – Był pokorny, odważny i dał nadzieję na prawdziwe pojednanie.

Fontaine jako jeden z pierwszych publicznie opowiedział o nadużyciach, jakich doznał w szkole rezydencjalnej Fort Alexander w Manitobie w 1990 roku. Przypomniał, iż około 150 tysięcy rdzennych dzieci było zmuszonych do uczęszczania do szkół rezydencjalnych, z czego ponad 60 procent prowadził Kościół katolicki.

Choć dla wielu przeprosiny Franciszka były ważnym krokiem, część ocalałych krytykowała go za brak konkretnych odniesień do zbrodni i nadużyć. Inni podkreślali, iż słowa muszą zostać poparte czynami.

– Kościół musi pozostać zaangażowany w proces pojednania – mówił Fontaine. – Musi mówić prawdę i aktywnie wspierać nas w tej trudnej drodze.

Fontaine zaznaczył też, iż jednym z elementów tej drogi jest odzyskanie świętych przedmiotów, znajdujących się w tej chwili w posiadaniu Watykanu. realizowane są rozmowy z przedstawicielami Stolicy Apostolskiej w sprawie ich zwrotu – i jak podkreślił, nie spodziewa się, by śmierć papieża wstrzymała ten proces.

W poniedziałek Jocelyne Robinson, członkini plemienia Algonquin Anishnaabe, wzięła udział we mszy wielkanocnej w Vancouver, gdzie wspólnie z innymi wiernymi uczciła pamięć zmarłego papieża.

– Uznaję jego przeprosiny za odważny gest. Zrobił wiele dobrego, szczególnie pod koniec swojego pontyfikatu – powiedziała.

Ksiądz Cristino Bouvette, proboszcz parafii Sacred Heart w Strathmore w Albercie, również wspomina tamtą wizytę z ogromnym szacunkiem. – Od tego czasu odbyło się wiele ważnych rozmów. I wiem, iż będą trwały dalej, bo choć minęły trzy lata, ludzie wciąż o tym intensywnie myślą – powiedział.

Bouvette, który był krajowym dyrektorem liturgicznym papieskiej wizyty, sam ma korzenie włoskie, Kri i Metysów. Jego babcia była ocalałą ze szkoły rezydencjalnej.

– Nie ma dnia, bym nie myślał o tamtych chwilach – wyznał. – Dla katolickiego księdza było to doświadczenie, które zostaje na całe życie.

Na podst. Canadian Press

Idź do oryginalnego materiału