Tradycja śmigusa-dyngusa, znanego również jako Lany Poniedziałek, sięga w Polsce dawnych wieków i związana była z obrzędami oczyszczenia oraz powitania wiosny. Z biegiem lat zwyczaj ten został zaadaptowany przez chrześcijaństwo i stał się integralną częścią polskich obchodów Wielkanocy. Tradycja ta w szczególny sposób kultywowana jest przez amerykańską Polonię, która z dumą i euforią korzysta z okazji, by celebrując dawny zwyczaj, jednocześnie pokazać swoją kulturę lokalnemu społeczeństwu. A w jaki sposób? Organizując Parady Dyngusa, które realizowane są m.in. w Buffalo i w Nowym Jorku.

Śmigus-dyngus, znany również jako Lany Poniedziałek, to w tej chwili wielkanocna tradycja obchodzona głównie w Polsce oraz wśród Polonii na świecie. To dzień pełen zabawy, w którym ludzie wzajemnie oblewają się wodą – czasem delikatnie, a czasem wręcz bezlitośnie!
Pierwotnie śmigus i dyngus były dwiema odrębnymi tradycjami. Śmigus polegał na symbolicznym uderzaniu się witkami wierzbowymi lub palmami oraz skrapianiu wodą jako znak oczyszczenia i zdrowia. Dyngus oznaczał wykupywanie się od oblania wodą drobnymi podarkami, np. pisankami czy słodyczami. Z czasem oba zwyczaje połączyły się w jedno i przetrwały do dziś jako dzień wodnych psikusów.
Woda w tym kontekście ma głęboki symboliczny wymiar – symbolizuje: oczyszczenie – dawniej wierzono, iż oblanie wodą zmywa grzechy i przynosi zdrowie; płodność – szczególnie dla młodych dziewcząt, które według tradycji były oblewane przez chłopców, co miało wróżyć szybkie zamążpójście i pomyślność; odrodzenie i wiosnę – woda jako życiodajny żywioł miała symbolizować początek nowego cyklu przyrody.
Dziś śmigus-dyngus to przede wszystkim zabawa. Ludzie oblewają się wodą przy użyciu kubków, butelek, a choćby wiader czy węży ogrodowych! Szczególnie popularne jest to wśród dzieci i młodzieży, choć niektórym dorosłym również trudno się oprzeć tej tradycji. W miastach bardziej kontroluje się skalę wodnych szaleństw, ale na wsiach przez cały czas można spotkać „dyngusowych jeźdźców” objeżdżających okolicę wozami i polewających wodą napotkane osoby.
Amerykańska stolica Dyngusa
W Stanach Zjednoczonych, zwłaszcza w miastach z dużymi społecznościami polonijnymi, Parady Dyngusa stały się ważnym elementem kulturalnym, celebrującym polskie dziedzictwo i tradycje. Najbardziej znana i największa parada odbywa się w Buffalo w stanie Nowy Jork, które dumnie nosi miano „Dyngus Day Capital of the World”. Obchody w Buffalo przyciągają tysiące uczestników ubranych w biało-czerwone stroje, którzy biorą udział w paradzie, tańcach przy muzyce polki oraz degustacji tradycyjnych polskich potraw, takich jak pierogi czy kiełbasa.
– Pierwsza Parada Dyngusa w Buffalo odbyła się w 2007 roku i zgromadziła niespełna tysiąc uczestników. Już rok później frekwencja podwoiła się, a na trzecią edycję przyciągnęła kilka tysięcy osób – wspomina w rozmowie z „Białym Orłem” Eddy Dobosiewicz, prezes organizacji Dyngus Day w Buffalo. – w tej chwili frekwencja wynosi około 20 tysięcy osób. Co roku zainteresowanie jest ogromne – uczestnicy dopisują choćby przy niesprzyjającej pogodzie. Parada jest także transmitowana na żywo w telewizji, dzięki czemu dociera do jeszcze większej publiczności – dodaje.
Parada odbywa się na Broadwayu, w samym centrum miasta. Buffalo było niegdyś drugim, po Chicago, największym ośrodkiem polskiej społeczności w Stanach Zjednoczonych. Miasto ma bogate tradycje historyczne i kulturalne związane z polską emigracją. W paradzie biorą udział zespoły folklorystyczne w tradycyjnych strojach ludowych, rodziny z dziećmi, muzycy, orkiestry, a także kościoły i organizacje parafialne, m.in. parafia św. Stanisława Biskupa i Męczennika, kościół Bożego Ciała i św. Wojciecha. Uczestnicy mogą także zobaczyć zespoły grające polkę. Na paradę przyjeżdżają też polonijne organizacje z Kanady i zespoły z Chicago. W organizację wydarzenia co roku angażuje się około 100–150 różnych grup i instytucji.
Jedną z największych atrakcji jest tradycyjne polewanie wodą oraz muskanie uczestników baziami leszczyny.
Wydarzenie to jest relacjonowane przez lokalne media i stanowi istotny punkt w kalendarzu kulturalnym miasta. – O paradzie mówił m.in. Anderson Cooper w CNN, a ja sam udzielałem wywiadów dla „Wall Street Journal” i „Washington Post”. choćby Telewizja Polska kilkukrotnie relacjonowała to święto – mówi Dobosiewicz.
Greenpoint też świętuje!
Podobne obchody mają miejsce w innych amerykańskich miastach z silną obecnością Polonii. W Nowym Jorku, na Greenpoincie, od kilku lat odbywa się Parada Dyngusa, która integruje lokalną społeczność i promuje polskie tradycje wśród mieszkańców dzielnicy.
Organizatorem wydarzenia jest parafia św. Stanisława Kostki na Brooklynie. Parada odbywa się w Poniedziałek Wielkanocny. W tym roku będzie miała miejsce czwarta edycja tego wydarzenia. Z roku na rok w paradzie bierze udział coraz liczniejsze grono Polonii, w tym polonijne dzieci i młodzież, seniorzy zrzeszeni w polonijnych klubach seniora, reprezentanci lokalnych organizacji, a także wiele innych osób, dla których uczestnictwo w rozśpiewanym i roztańczonym pochodzie jest nie lada atrakcją. Parada rozpoczyna się zawsze uroczystym przecięciem czerwonej wstęgi przez organizatorów oraz gości honorowych, następnie organizacje z banerami prowadzą całość, a za nimi podąża barwny tłum i platforma z dziećmi z baziami w rękach. Przemarsz kończy się w parku, gdzie uczestnikom serwowany jest posiłek, a dzieci (i chętni dorośli też!) mogą liczyć na prawdziwego śmigusa-dyngusa… z wozu strażackiego.
Warto zaznaczyć, iż choć parady Dyngusa są szczególnie popularne w Stanach Zjednoczonych, tradycja ta nie jest tak powszechna w samej Polsce. W kraju nad Wisłą śmigus-dyngus obchodzony jest głównie poprzez wzajemne oblewanie się wodą w gronie rodziny i przyjaciół, bez organizowania dużych publicznych parad.
Parady Dyngusa w Stanach Zjednoczonych stanowią doskonały przykład adaptacji i kultywowania polskich tradycji w nowym środowisku, pozwalając kolejnym pokoleniom Polonii na utrzymanie więzi z kulturą przodków oraz dzielenie się nią z szerszą społecznością.
WEM