Rozmowa z PAWŁEM PRZEDPEŁSKIM, nowym zawodnikiem Texom Stali Rzeszów
– Jeszcze nie tak dawno trudno było sobie wyobrazić zespół z Torunia bez Pawła Przedpełskiego. A jednak! Długo dojrzewałeś do tej decyzji, żeby opuścić ekipę „Aniołów”?
– Nie jestem w łatwej sytuacji, ale z klubem po prostu doszliśmy do takiego wniosku, iż coś takiego mi się przyda no i jestem w Rzeszowie.
– Zejście ligę niżej było zamierzone czy rozważałeś także przez cały czas starty w PGE Ekstralidze?
– PGE Ekstraliga była przez cały czas na horyzoncie, jednak starałem się to wszystko rozłożyć na czynniki pierwsze. Wszystkie decyzje, które staram się podejmować po sezonie, a pod kątem następnego, są po to, aby się rozwijać, żeby coś poprawić i mieć w tym jakiś cel. Tak więc zdecydowałem tak, jak czułem i mam nadzieję, iż to wyjdzie na dobre.
– Przygodę z 2. Speedway Ekstraligą planujesz tylko na rok?
– Jeszcze się sezon nie zaczął, więc tak naprawdę trudno mi cokolwiek w tym temacie powiedzieć.
Przedpełski: Tu jest jednak daleko zewsząd…
– Czym Rzeszów Cię skusił, bo z pewnością nie odległością od Torunia?
– Tu jest jednak daleko zewsząd… Rozmowa z panem prezesem i menedżerem od początku nam się kleiła i zbyt dużo jakoś się nie przepychaliśmy i gwałtownie w miarę doszliśmy do porozumienia.
– Rzeszów od Torunia dzieli blisko 500 km. Jak zatem to wszystko poukładasz sobie logistycznie?
– Wiadomo, iż mecze w Rzeszowie nie będą co tydzień, tylko średnio co dwa tygodnie, więc nie ma takiej potrzeby, żeby tu przenosić całą bazę. Oczywiście przed ligą przyjadę na treningi, pracowity będzie z pewnością początek sezonu i priorytetem będzie dojście do ładu z ustawieniami na rzeszowski tor i połapanie jego geometrii.
– Rzeszowski tor od toruńskiego różni się praktycznie wszystkim…
– Jedyne co mają wspólne to dwa łuki i dwie proste (śmiech). Reszta jest zupełnie inna, tak więc będę się chciał jak najszybciej z nim „dogadać”.
– W przyszłym sezonie niektóre mecze maja być też rozgrywane w czwartki. To bardzo zakłóci Twój kalendarz startów?
– Na pewno będę też jeździł w Danii, bo już tam podpisałem kontrakt. Co do Szwecji, to jeszcze rozmawiamy. Nie wiem, czy się na nią zdecyduje, aby też tych startów nie mieć za dużo. Zobaczymy, jak to się wszystko ułoży. Dopiero co zakończył się ten sezon, tak więc do namysłu i analizy organizacji tego wszystkiego, pozostało trochę czasu.
– Drugi szczebel rozgrywkowy w Polsce w przyszłym sezonie zapowiada się chyba najmocniej w całej historii…
– Zdecydowanie wygląda to dobrze. Na pewno mecze nie będą łatwe i widać, iż poziom mocno się podniósł.
– Do play-off awansują już tylko 4 zespoły (w tym sezonie było to 6 – przyp. red.), tak więc ten margines błędu został ograniczony do minimum…
– Nie zastanawiałem się nad tym kompletnie, czy lepiej byłoby 6 zespołów w play-off czy 4. Regulamin się zmienił, więc „polecimy” na nowych zasadach.
– Mimo Twojego odejścia, nazwisko Przedpełski przez cały czas będzie się pojawiać w Toruniu…
– Dokładnie. Mój chrześniak jeździ w tej chwili na „125”.
– Rozumiem, iż Ty go zaraziłeś żużlem?
– Przede mną na żużlu jeździł mój brat, który jest moich mechanikiem, jest w moim teamie, tak więc tez żużel jest naszej rodzinie dość mocno obecny.
Jeszcze wszystko przede mną!
– Jakie plany na najbliższe tygodnie?
– Na pewno trochę odpoczynku, a z końcem listopada zaczynam przygotowania pod kątem przyszłego sezonu.
– I na koniec zapytam jeszcze o Twoje związki z Podkarpaciem. Miałeś okazję wcześniej tu bywać, chociażby w Bieszczadach?
– Z racji odległości nie bywałem tu często. Teraz ze znajomymi jedziemy Karpacza, To też południe Polski, ale zdecydowanie bardziej na zachód. Co do Podkarpacia, to nie miałem okazji go jeszcze dobrze poznać, ale jeszcze wszystko przede mną!