Perfekcyjny zespołowy debiut świdniczanina w "Zielonym Piekle" [100 ZDJĘĆ]

1 rok temu

Końcówka marca dla Damiana Lemparta była początkiem nowego etapu w karierze sportowej w postaci rozpoczęcia pierwszego, pełnego sezonu zagranicznego w wyścigach RCN na Nurburgringu Nordschleife. Nowy zespół, którego świdniczanin zalicza szeregi jako kierowca i trener nie mógł lepiej sobie wymarzyć swojego początku, ponieważ kierowcy zakończyli zawody zwycięstwem w swoim debiucie.

Początkowo warunki jakie panowały na Nurburgringu Nordschleife w dniu zawodów (25 marca) były co najmniej niepewne i niepokojące. Tuż przed odprawą na terenie pętli Grand Prix, na której odbywały się dawniej wyścigi Formuły 1, zaczął padać śnieg z deszczem, natomiast przy górskiej części odcinka „Nordschleife”, praktycznie sypał śnieg. Nie przestraszyło to kierowców w składzie Lempart/Walczak-Makowiecki, jednak wymusiło to zmianę strategii i rozważne podejście do wyścigu. Celem było to, aby po prostu ukończyć zawody, niezależnie od rezultatu na mecie.

Pierwszy stint rozpoczął Walczak-Makowiecki, z którym Lempart zdobył mistrzostwo Polski w okresie 2021. Pomimo przygotowania się na warunki deszczowe włącznie z odpowiednimi oponami, warunki zdecydowanie przesychały, co powodowało potrzebę dostosowania tempa jazdy. Jednak dzięki dostosowaniu się do warunków, przewaga zbudowana przez Walczaka-Makowieckiego zapewniała pierwsze miejsce w klasie „RS2A”.

Na stint Lemparta, zespół podjął decyzję o oponach na suchą nawierzchnię, aby dodatkowo budować przewagę i nie narażać opon deszczowych na przegrzanie i uszkodzenie. Jednak przez charakter rejonu górskiego, trafił się przez moment bardzo intensywny deszcz. Było to utrudnienie nie tylko dla świdniczanina, ale dla praktycznie wszystkich pozostałych 120 załóg, które zdecydowały się na pełne slicki. Finalnie jednak Lempart ukończył wyścig jeszcze powiększając przewagę.

– Na swój stint wyjechałem na pełnym slicku, chcieliśmy sprawdzić jak poradzi sobie auto. Niestety znów zaczęło padać, naturalnie w innej części toru, nie wiedzieliśmy o zmianie pogody. Cóż, musiałem więc jechać w deszczu, ale nie przeszkodziło mi to, żeby nieco „poganiać” się z moimi rywalami… W pewnym momencie jeden z TCRów zachęcał mnie choćby do wyprzedzenia swoim kierunkowskazem. Ostatecznie udało się utrzymać nasze prowadzenie… wygraliśmy w naszym debiucie w Rundstrecken-Challenge Nurburgring! – komentuje Damian Lempart.

– Na sam koniec okazało się, iż nasi najgroźniejsi rywale zostali zdyskwalifikowani. Powód takiej decyzji był prosty – użyli niezgodnych z regulaminami opon. A pozostali oponenci również mieli problemy, wyraźnie odstawali tempem, pomylili się również w procedurze okrążeń, pokonali o jedno „kółko” za mało. Co ważne, nie zdobyliśmy łatwego podium… Patrząc na tabelę grupy „RS” uzyskaliśmy 7. miejsce na 21 startujących, gdzie ściga się wiele znacznie mocniejszych aut, w tym konstrukcje TCR. W „generalce” rundy byliśmy gdzieś w połowie stawki, co też pokazuje nasz realny potencjał mimo słabszej maszyny – dodaje Lempart.

Dla świdnickiego kierowcy wyścigowego jest to zwycięstwo w drugim starcie w życiu na najniebezpieczniejszym torze na świecie, natomiast dla jego podopiecznego (M. Walczak-Makowiecki) jest to wygrana w życiowym debiucie na tym obiekcie. Kolejna runda zawodów w której będą brać udział kierowcy odbędzie się 18 maja. Zawody są łączone z legendarnym weekendem wyścigowym Nurburgring 24 Hours, który potrafi zebrać na tor choćby do 200.000 kibiców.

/MDvR, FOTO: użyczone/

1 z 100
Idź do oryginalnego materiału