„Cóż wiesz o pięknem? Kształtem jest miłości”. Nie mogę pozbyć się z głowy tego cytatu, kiedy pojęcie piękna pojawia się jako temat. Piękno, Dobro i Prawda, do których odnosił się Norwid w „Promethidionie”. Poeta myślał o twórczej pracy wielopłaszczyznowo, czerpał idee od artystów i filozofów XIX wieku, opierał się na swoim doświadczeniu wielokulturowości, obserwował oraz próbował zrozumieć dzieje świata. Czy to oznacza, iż miał „piękny umysł”?
Prowokacyjny tytuł znany nam z dzieła filmowego odnosi się do umysłu dotkniętego chorobą, a jednocześnie działającego twórczo i odkrywczo. Sztuka i szaleństwo to para, która przez wieki wzbudzała lęki i fascynację – umysł piękny bowiem to umysł szczególny, nie tylko pozwalający nam zwizualizować i zaplanować codzienność i przyszłość, unikać ryzyka i służyć przetrwaniu, ale też taki, który trochę „żyje swoim życiem”. Bo przecież można przeżyć bez sztuki, naukowych odkryć czy innowacyjnych pomysłów. Umysł piękny to umysł rozrzutny, który swoją energię „trwoni” na coś więcej niż tyko przetrwanie. Leonardo da Vinci rysuje, maluje, szkicuje, tworzy modele i docieka. Umysł ruchliwy, który nie może spocząć, bo ciągle pytań jest więcej niż odpowiedzi. Prócz ruchliwości i twórczej ekspresji umysł piękny ma swoją jeszcze jedną szczególną cechę: nie przestaje pytać. Jest co prawda coś hipnotyzującego w spotkaniu z kimś, kto „wie”: czarne i białe, adekwatne i niewłaściwe. Słuszne i jedyne poglądy, świat prosty i poukładany. gwałtownie jednak dochodzimy do wniosku, iż to jednak jakieś za proste, toporne, niczym socrealistyczne dzieła w malarstwie lub filmie. Piękno dostrzegamy więc raczej w umyśle wątpiącym, pytającym, podważającym. „A wszelka wiedza, która nie wyłania nowych pytań, staje się w szybkim czasie martwą, traci temperaturę sprzyjającą życiu.
Dlatego tak wysoko sobie cenię dwa małe słowa »nie wiem«”, pisała noblistka Wisława Szymborska. Ta sama, której umysł błyszczał (czy stąd słowo „błyskotliwy”?) nie w znaczeniu wypolerowania, ale jak błyszczy nurt strumienia w słoneczny dzień – połyskując skojarzeniami, przechodząc od drobiazgu w oknie czy na ścianie do egzystencjalnej siły spostrzeżeń i skojarzeń, przez „lepieje” i limeryki, od których płakaliśmy ze śmiechu. No i żywotność. Umysł piękny jest elastyczny i ruchliwy. Czasem zamknięty w swoim własnym świecie, który wytwarza. Mózg korzysta z bodźców pochodzących ze zmysłów, pozwala analizować i odwzorowywać rzeczywistość. Czasem jednak twórczo generuje swoje własne wizje. O takich umysłach pisał Oliver Sacks w książce „Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem”, a potem w kolejnych książkach „Rzeka świadomości” i „Halucynacje”. Sacks odczarował szaleństwo, a choćby pozwolił nam, laikom, odnaleźć piękno w „pomyłkach mózgu”, w umysłach, które widzą dźwięki, czują kolory, odkrywają dodatkowe wymiary wszechświata lub podążają za pojawiającym się nagle białym królikiem. Halucynacje miały wpływ na przykład na twórczość Fiodora Dostojewskiego, Lewisa Carrolla czy Edgara A. Poego. Piękno niepohamowanego umysłu, które jednocześnie fascynuje i przeraża.
Szaleństwo w historii sztuki, literatury, kultury wzbudzało od zarania silne reakcje. Przecież w początkach kultury homo sapiens to szaleńcy byli jednocześnie odmieńcami, ale też tymi, którym nadawano szczególny przywilej – bycia szamanami i szamankami, prorokami i wyroczniami. Słowo „wizja” do dziś ma podwójne znaczenie – jedno to twór umysłu, za którym podążamy, by tworzyć, kreować, nadawać sens egzystencji, drugie to psychiatryczne określenie objawu psychozy. Dla Antoniego Kępińskiego, wielkiego polskiego psychiatry, umysł dotknięty szaleństwem jest nie tylko chory, ale w szczególny sposób piękny: wrażliwością poza normalną skalą.
W dedykacji książki „Schizofrenia” pisze: „Dla tych, którzy więcej czują i dlatego więcej cierpią”. Sam wielki psychiatra przez sposób, w jaki łączył wnikliwość lekarza, wiedzę i empatię, potrafił tworzyć nową perspektywę w swojej dziedzinie. Piękno takich umysłów jak Antoni Kępiński wyraża się szczególnym połączeniem, o którym pisał prowadzący badania nad postrzeganiem społecznym Harold Kelley. W postrzeganiu osoby i jej umysłowości bierzemy pod uwagę bystrość umysłu, inteligencję. Ale okazuje się, iż kategorią centralną, która ostatecznie ten nasz odbiór tworzy, jest „ciepło” lub „chłód”. Umysł osoby inteligentnej i chłodnej postrzegamy w aurze pewnego niepokoju, jako umysł manipulujący. Umysł tych, których postrzegamy jako inteligentnych i ciepłych, postrzegamy jako rozumiejący i inspirujący -mądry.
Antyczni filozofowie mieli pewnie rację, bo piękno wydaje się jednak w naszym postrzeganiu sprzężone z dobrem. Inny piękny umysł (zafascynowany badawczo mózgiem i umysłem) to zmarły przedwcześnie prof. Jerzy Vetulani. Piękno umysłu to bowiem nie tylko wiedza i wnikliwość. To zatroskane podejście do innych ludzi. „Chciałem, żeby ludziom było ze mną dobrze. Miałem też marzenie, żeby poprawić świat” – mówił profesor. Wnikliwość, twórczość i inteligencja na pewno tworzą kategorię „pięknego umysłu”. Ale bez empatii i ciepła w stosunku do drugiego człowieka coś zostaje zgubione i piękno umyka. Myślmy więc szeroko i odważnie, ale gdzieś na końcu nie zapominajmy, iż to wszystko dzieje się wśród ludzi. To prawdopodobnie kwestia gustu, ale umysł skrajnie solipsystyczny trudno mi uznać za piękny