Pielgrzymka mężczyzn na Górę św. Anny. „Żeby było zdrowie i nie działo się nic złego w rodzinie”

1 dzień temu

Pielgrzymka mężczyzn na Górę św. Anny gromadzi już nie tylko panów. Większość z nich przybyła z rodzinami. Niektórzy na rowerach. Grupa z Krośnicy przyszła pieszo. Najdalej do św. Anny mieli pielgrzymi z Teksasu.

– Wyszliśmy z Krośnicy o pół do piątej. Pogoda sprzyjała, bo wiał wiatr i temperatura nie była wysoka. Szedł z nami pochodzący z Opola – Winowa ks. Tomasz Kornek. W drodze była modlitwa, także na różańcu, była spowiedź. Do groty dotarliśmy o 9.15 – opowiada Arnold Hurek.

–. W zeszłym roku miała miejsce pierwsza pielgrzymka mężczyzn z Krośnicy na Górę św. Anny. Teraz zebrało się nas ponad 40 osób. Ja niosłem na sercu własne osobiste intencje. Chciałem się przekonać, czy dam radę to wszystko, co mam na sercu, zanieść św. Annie – dodaje pan Arnold .

Pielgrzymka mężczyzn. Teksasie o Śląsku nie zapomnieli

Witający pielgrzymów gwardian klasztoru, o. Jonasz Pyka, szczególnie serdecznie zwrócił się do grupy Ślązaków z Texasu. Zgodnie z wieloletnią tradycją, potomkowie pierwszych emigrantów ze Śląska do USA przylecieli ze swoim duszpasterzem, ks. Franciszkiem Kurzajem na pielgrzymkę mężczyzn.

Wyróżniali się w gronie pątników niebieskimi koszulkami z napisem „Silesian Texan” oraz tablicami Texas San Antonio i Texas Panna Maria.

Potomkowie mieszkańców Płużnicy Wielkiej, którzy 170 lat temu pod przewodnictwem franciszkanina o. Leopolda Moczygemby, patriarchy Polonii Amerykańskiej dotarli do Teksasu, zachowali więź z małą ojczyzną, a wielu z nich także śląską mowę.

Marcin Polok przyjechał na Górę św. Anny z żoną Patrycją i synami, 8-letnim Marcelem i 4-letnim Pawłem.

– Pielgrzymka mężczyzn to jest w naszej rodzinie tradycja przekazywana jeszcze od praołpy. Zaraziłem nią żonę. Kiedyś przyjeżdżali tu w ostatnią niedzielę czerwca praktycznie tylko mężczyźni. Kobiety czekały z obiadem w domu. Teraz jesteśmy tutaj całymi rodzinami i to jest bardzo dobre. Razem się modlimy i razem pojedziemy na obiad – mówi Marcin Polok.

Przyznaje, iż będą prosić św. Annę o uświęcenie ich rodziny. Tego, co mają.

– Żebyśmy dbali o to, co jest. Patrzymy wokoło i widzimy, ile marzeń się sypie. Tego, co nasi przodkowie ogarniali, dzisiaj wielu z nas nie potrafi ogarnąć. Więc przychodzimy podziękować za to, co mamy – wyjaśnia pan Marcin.

– Łaska Boża i dary Ducha Świętego dla nas i dla najmłodszego pokolenia są bardzo potrzebne. Także bycie mężczyzną jest wyzwaniem. W opinii ogółu mamy być silni i twardzi, a przecież my też mamy swoje przemyślenia, lęki, obawy. Choćby o to, jak się potoczy sytuacja na świecie – mówi.

Pielgrzymka mężczyzn. Tu się przychodzi co roku

Urszula Tekla była na pielgrzymce z mężem Marcinem.

– Pierwszy raz na tej pielgrzymce byłem z babcią, kuzynkiem i bratem, jak miałem sześć lat. Jechaliśmy autobusem z sąsiedniej wioski. Dzisiaj mam blisko sześćdziesiąt i nie było mnie tu w tym czasie tylko dwa razy – opowiada Marcin Tekla.

– A prosimy św. Annę, żeby nie było gorzej, niż jest. Żeby było zdrowie, nie działo się nic złego w rodzinie oraz o pokój na świecie. I żebyśmy wszyscy umieli docenić to wszystko, co mamy. I dobrobyt, i bezpieczeństwo – dodaje.

Zachowajcie wiarę i przekażcie ją dzieciom

Biskup Andrzej Czaja w kazaniu mówił o znaczeniu wiary w codziennym życiu chrześcijan.

– Wiara oznacza związanie z Bogiem. jeżeli chcemy się w niebie spotkać z naszymi dziećmi, z wnukami, to musimy im przekazać wiarę. Niczego cenniejszego nie jesteśmy im w stanie dać. Musimy zmienić podaż tego, co chcemy dać dzieciom. Nie świecidełka tego świata. Ale wiarę. Wtedy będą bezpieczne. Bóg jest wobec człowieka, który nie ma wiary, w pewnym sensie bezsilny. Powinniśmy więc wiarą żyć – przypominał biskup.

– Coraz więcej jest sytuacji, kiedy nie dbamy o wiarę. Lekceważymy sakramenty, a już sakrament małżeństwa totalnie. Pogubiliśmy się, bo o wiarę trzeba dbać. Trzeba nią żyć. Trzeba budować wspólnotę prawdziwej miłości, bo taką wspólnotą jest i ma być Kościół. Tymczasem dzisiaj tak często zamiast dawać życie sobie nawzajem, chce mieć to życie tylko dla siebie. Jak daleko myśmy odstąpili od Ewangelii. Daliśmy się zwieść. Jak odbudujemy wiarę, to ona nam pomoże wypłynąć na głębię, ku wyżynom nieba. Nie tylko zanurzyć się w doczesności. Bo, to co budujemy tu na ziemi, przemija. Jak nie zaczniemy żyć, jak Bóg mówi, to się pozabijamy. I nasze niebo jest zagrożone – mówił bp Andrzej Czaja.

– Nic nas tu na Śląsku tak w wierze nie osłabiło jak materializm. Różne uciski tego świata, różne ideologie nas tak nie osłabiły. Można powiedzieć, iż daliśmy się przywiązać do tego, co doczesne. I odstąpiliśmy od Pana. Bo nie da się dwom panom służyć. Trzeba na powrót przylgnąć do Jezusa. I budować wspólnotę miłości, począwszy od małżeństwa i rodziny. Proszę, byście z całą prostotą byli otwarci na Boga i na siebie nawzajem. Posłuchajcie, co małżonka boli. Nie skupiajcie się tylko na sobie – podkreślił biskup.

Ojciec Jonasz zaprosił na Górę św. Anny na pierwszą niedzielę lipca. Na pielgrzymkę dzieci.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.

Idź do oryginalnego materiału