Pierwsza liga, pierwsza liga, Resovia! (ZDJĘCIA Z MECZU, KIBICE, FETA)

4 miesięcy temu
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)

OPTeam Resovia po raz drugi w rywalizacji o brąz pokonała Energę Basket Warszawa i awansowała do I ligi. Bieszczadzkie Wilki na zapleczu ekstraklasy po raz ostatni występowały przed 15 laty.

KOSZYKÓWKA. II LIGA

Ostatni krok do awansu był dla resoviaków trudny tylko do przerwy. Rywale mocno się postawili i prowadzili choćby różnicą 10 „oczek” (40:30). – Nie graliśmy obrony zespołowej takiej jak powinniśmy. Dużo razy rywale byli w pomalowanym. W drugiej połowie to nie miało już miejsca i wróciliśmy do obronnego grania z charakterem, co nam na pewno otworzyło szanse wygrania meczu. Na pewno z przebiegi meczu byliśmy lepsi i dlatego jesteśmy w I lidze – mówi Kamil Piechucki, szkoleniowiec OPTeam Resovii. Jego zespół po przerwie bardzo gwałtownie odrobił straty. Po „trójkach” Michała Gabińskiego wyszedł na prowadzenie i dyktował już warunki gry. – Zawodnicy mnie znają, więc czasami trzeba coś w przerwie powiedzieć może mniej kulturalnego, ale z zachowaniem na to, żebyśmy grali w obronie. Wiedzieli, iż potrzebna była energia w drugiej połowie i „energetyczne” słowa padły i chłopaki to zrobili. Cieszymy się z awansu bo taki był cel. Miasto stanęło na wysokości zadania, kibice dopisują. Chłopaki, którzy odbudowują ten klub od kilku lat robią wszystko, żeby było tu pięknie miło. Szacunek dla wszystkich, którzy cokolwiek zrobili. Od początku przygotowań do końca było to dużo ludzi, nie chcę wymieniać każdego z osobna. To nie jest tylko, trener czy zawodnicy, ale dużo osób dokoła. Rzeszów ma koszykówkę na zapleczu ekstraklasy bo na to zasłużył i nic tylko trzeba się cieszyć – stwierdza trener OPTeam Resovii.

(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)

Michał Jędrzejewski nie ukrywa, iż w tym ostatnim spotkaniu sezonu nerwów nie brakowało. – Nie weszliśmy w mecz skoncentrowani, chyba trochę myśleliśmy, iż mamy już awans. Zaczęliśmy tak jak zaczęliśmy, ale chwała, iż wróciliśmy i wygraliśmy szesnastoma punktami – mówi rozgrywający OPTeam Resovii, która w tym sezonie przed własną widownią nie doznała goryczy porażki.

(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)

W zupełnie innych nastrojach z Rzeszowa wyjeżdżał zespół z Warszawy, który był rewelacją II-ligowych rozgrywek, ale ostatecznie awansu nie wywalczył. – Myślę, iż my zrobiliśmy i tak 200 procent normy. To iż byliśmy w czwórce to jest wielki sukces naszej drużyny – mówi Patryk Gospodarek, rozgrywający ekipy Energa Basket. – Nie ma co ukrywać, my jesteśmy drużyną półprofesjonalną Jutro idziemy do pracy w większości, a na dziś trzeba było wziąć urlop żeby przyjechać do Rzeszowa. Trenujemy trzy razy w tygodniu. To jest trochę inny poziom zorganizowania, drużyny, klubu i tej całej otoczki. W takich meczach na takim poziomie widać już różnicę. My więc i tak jesteśmy mega z siebie zadowoleni bo nie byliśmy stawiani w roli faworytów grupy, a ją wygraliśmy. Później za każdym razem, mówiono, iż odpadniemy w kolejnej rundzie play-off, a my twardo wygrywaliśmy 2-0, aż natrafiliśmy na profesjonalne kluby – Noteć i Resovię. Chłopaki trenują codziennie, a niektórzy mają też poranne treningi. Byłem zawodowym sportowcem i wiem, iż to robi kolosalną różnicę i niestety ją było w drugiej połowie widać. Powalczyliśmy i myślę, iż każdy z nas powinien być zadowolony z tego sezonu – stwierdza doświadczony rozgrywający ekipy z Warszawy, która po przerwie oddała już inicjatywę rzeszowianom.

(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)

– Można było zejść na przerwę z większą przewagą. Parę głupich błędów – mówi Gospodarek i dodaje. – Uważam, iż duży „wielbłąd sędziowski” był w momencie jak zrobiłem przechwyt i szedłem sam na sam i zagwizdano faul niesportowy. choćby pan komisarz to przyznał. Rywale trafiają „trójki” i wiadomo jak to działa, publika się nakręca. Oczywiście nie winię sędziów za naszą porażkę, ale takie akcje dają odżyć drużynie przeciwnej i tak było. Złapali wiatr w żagle i już było pozamiatane. Oni już szli jak po swoje, a my nie wiedzieliśmy co się dzieje i zabrakło tutaj naszej konsekwencji z pierwszej połowy – stwierdza rozgrywający zespołu ze stolicy i dodaje. – Szkoda, iż musimy się patrzeć jak inni się cieszą, a nie my. To jest fajne doświadczenie bo mamy fajnych młodych chłopaków, którzy mogli poczuć tej większej koszykówki. To co się dzieje tutaj, albo jak byliśmy w Inowrocławiu, gdzie na trybunach było dwa tysiące osób to jest coś pięknego. Dla takich chwil warto trenować, poświęcać się. Życzę, żeby w Rzeszowie dalej była taka atmosfera. Wiem, iż często po sukcesie jakim jest awans następuje zmiana poziomu rozgrywkowego i jest już ciężko wygrywać tak samo. Kibic staje się wybredny ale mam nadzieję, iż jednak tego tutaj nie będzie i taka atmosfera będzie w każdym meczu bo to tylko działa na plus jeżeli chodzi o promocję koszykówki. Myślę, iż jak ktoś dziś przyszedł na mecz to nie żałuje, iż poświecił te 2-3 godziny – kończy Patryk Gospodarek.

OPTeam Resovia – Energa Basket Warszawa 95:79 (26:29, 17:19, 28:13, 24:18)

OPTeam Resovia: Szpyrka 3 (1×3, 5 a), Zaguła 18 (1×3, 9 a.), Czerwonka 5 (1×3, 4 p.), Gabiński 12 (2×3), Wątroba 16 (8 zb.) oraz Ziółko 16 (2×3) Jędrzejewski 9 (1×3, 5 a.), Krzywdziński 2, Warszawski 14 (1×3), Bręk 0, Tabor 0, Wróbel 0.

Trener: Kamil Piechucki

Energa Basket: Gospodarek 6, Sz. Soszyński 2, Górka 8 (5 s.), Zuber 26 (2×3), Dębski 5 (7 zb.) oraz Bryniarski 8, Szefler 10 (6 zb.), Tokarski 13 (2×3, 6 a.), Bilko 1

Trener: Axel Olesiewicz.

Sędziowali: A. Wojna, M. Kurcz. Widzów: 750.

PRZECZYTAJ TEŻ: Wyprzedane bilety, telebim pod halą. OPTeam Resovia zamierza postawić kropkę nad i w kwestii awansu!

(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
Idź do oryginalnego materiału