Pierwsze zwycięstwo piłkarzy ręcznych AZS-AWF

2 godzin temu

Olbrzymią dawkę emocji zafundowali swoim kibicom szczypiorniści AZS-AWF Biała Podlaska. W zaległym meczu w środę 1 października prowadzili z Gwardią Koszalin tylko przez 10 minut i 5 sekund, w końcówce pierwszej połowy przegrywali już choćby sześcioma bramkami, ale i tak zwyciężyli. Decydujący rzut oddał na 5 sekund przed końcową syreną Filip Lewalski, i trzy punkty pozostały w stolicy Południowego Podlasia, dzięki czemu akademicy wydostali się ze strefy spadkowej.

AZS-AWF Biała Podl. – GWARDIA Koszalin 28:27 (9:14).

AZS-AWF: Kwiatkowski, Solnica, Adamiuk – Lewandowski (1), Grzenkowicz, Wierzbicki (2), Szendzielorz (2), Rutkowski (1), Reszczyński, Książka (1), Tarasiuk (3), Andrzejewski (6), Petlak (8), Burzyński, Lewalski (4), Błaszczak.

Gwardia: Zwierz, Matusiak – Wllouzi, Laskowski (2), Fabianowicz (1), Szcześniak (6), Zawaszki (4), Biskup (4), Koc (1), Kowalkowski (1), Maliarewycz (4), Korus (1), Bartos (1), Woźniak (2).

Sędziowie: B. Sandurski i M. Zalewski (obaj z Płocka).

Kary: AZS-AWF – 10 min., Gwardia – 22 min.

W ataku Szymon Koc, w ubiegłym sezonie zawodnik AZS-AWF (fot. Roman Laszuk)

Pierwszy rzut oddał doskonale znany w bialskiej hali Szymon Koc, jednak efekt był podobny, jak często w poprzednim sezonie w barwach AZS-AWF, czyli piłka przeleciała nad poprzeczką. W odpowiedzi trafił Bartosz Andrzejewski, ale za chwilę podobnie uczynili to Mykola Maliarewycz oraz Dawid Szcześniak, i teraz to koszalinianie wyszli na prowadzenie. Na krótko, bo celnie rzucili Dawid Petlak oraz Franciszek Wierzbicki, i było 3:2. W 14. minucie przewaga gospodarzy wzrosła do dwóch bramek (6:4) i… akademicy powrócili do dyspozycji z dwóch poprzednich ligowych spotkań.

Faul w ataku, trzy straty, przestrzelony karny Oliwiera Błaszczaka i obroniony przez Damiana Zwierza rzut Daniela Szendzielorza spowodowały, iż w ciągu jedenastu minut bramkę zdobył jedynie Jakub Tarasiuk, wskutek czego w 25. minucie bialczanie przegrywali 7:10. W końcówce, mimo iż goście aż 12 minut spędzili na ławce kar, różnica dzieląca zespoły wzrosła choćby do sześciu trafień (8:14), ale Filip Lewalski zmniejszył ją przed przerwą z karnego do pięciu.

Drugą połowę podopieczni trenera Łukasza Kandory rozpoczęli z Łukaszem Adamiukiem między słupkami, i decyzja ta okazała się trafiona. Kapitalną grę rozpoczął on od obrony karnego Szcześniaka, następnie nie dał się też pokonać Tomaszowi Kowalkowskiemu oraz dwukrotnie Marcinowi Laskowskiemu, i w 42. minucie, po rzucie skutecznego w tej części meczu Petlaka (6 bramek), akademicy mieli do Gwardii już tylko jedną bramkę straty (17:18). Niestety, Zwierz dwukrotnie nie dał się pokonać Bartoszowi Lewandowskiemu i koszalinianie uciekli w 50. minucie, po rzucie Piotra Zawadzkiego, na 20:23. Filigranowy rozgrywający koszalinian trafił za chwilę jeszcze dwukrotnie i dystans nie uległ zmianie (22:25).

Cała drużyna AZS-AWF świętuje pierwsze w okresie zwycięstwo (fot. Roman Laszuk)

Na szczęście, do momentu, gdy znów swoje możliwości zaczął pokazywać doświadczony Adamiuk, wygrywając pojedynki z Zawadzkim i Gabrielem Bartosem. A gdy dwa razy z rzędu piłkę do bramki skierował Andrzejewski, w 56. minucie na tablicy pojawił się remis 26:26. I chociaż niedługo po tym trafił Zawadzki, a Krystian Matusiak obronił rzut Juliana Reszczyńskiego, to wielką próbę nerwów w końcówce lepiej wytrzymali grający w osłabieniu gospodarze. Szczególnie dotyczy to Wiktora Kwiatkowskiego, który wygrał pojedynki z Bartosem i Wiktorem Biskupem, a także Petlaka oraz Lewalskiego, który pięć sekund przed końcową syreną pokonał Matusiaka, i w bialskiej drużynie oraz na trybunach wybuchł szał radości.

Po tym meczu AZS-AWF awansował o trzy pozycje i jest dziesiąty (3 pkt.). W najbliższą sobotę akademicy zagrają w Szczecinie o godz. 15 z zajmującą drugie miejsce Pogonią (8 pkt.). A może tak niespodzianka?

Roman Laszuk

Idź do oryginalnego materiału