Pierwszy dzień Muzycznej Chaty Izerskiej przyniósł komplet publiczności, świetne występy i ten charakterystyczny, izerski klimat, który sprawia, iż festiwal od lat przyciąga miłośników dobrej, szczerej muzyki. Andrzej Mróz, Zielony Szlak i MuzyKuny stworzyli wieczór pełen emocji, harmonii i wspólnego śpiewania. Pierwszy dzień tegorocznej Muzycznej Chaty Izerskiej tylko potwierdził, dlaczego ten festiwal ma swoich wiernych fanów i dlaczego bilety zwykle rozchodzą się, zanim ktokolwiek zdąży mrugnąć. Chata była wypełniona po brzegi, a atmosfera — ta prawdziwa, izerska, pełna bliskości i wspólnego przeżywania — pojawiła się jeszcze zanim padł pierwszy akord.
Na scenie jako pierwszy pojawił się Andrzej Mróz, nestor muzyki łagodności, człowiek, który nie potrzebuje ani wielkiej sceny, ani efektów, żeby poruszyć publiczność. Jego spokojne, melodyjne piosenki otworzyły wieczór w sposób naturalny i bezpretensjonalny — tak, jakby opowiadał nam wszystkim historię, którą zna od lat, ale wciąż potrafi ją opowiadać tak, iż chce się słuchać dalej.
Po nim scenę przejął Zielony Szlak i zrobił to z klasą, jaką rzadko spotyka się w poezji śpiewanej. Ich aranżacje — perfekcyjne, dopracowane, ale nieprzekombinowane — pokazały, iż poezja nie musi być ani nadęta, an