Najpierw Start Gniezno skupił się na walce o walkowera, a następnie na tym, by „zaskoczyć” gości z Piły torem w Gnieźnie. I obudził się z ręką w nocniku. Obudził się na przedwczesnych wakacjach.
Czy kibice Startu Gniezno mają prawo czuć rozgoryczenie? Ależ oczywiście. Za gnieźnieńskim speedwayem trzy stracone lata. Stracone lata i stracone pieniądze. Okres, który nie przyniósł praktycznie nic dobrego. Trzy kolejne lata, które kończyły się rozczarowaniami fanów.
Można by pisać i pisać. Tak naprawdę jednak Startowi brakowało cwaniactwa i pomysłu. Przez trzy lata nie udało się stworzyć drużyny z prawdziwego zdarzenia. To ciągle był jakiś tam zlepek, który może pojedzie, a może nie. Nie udało się też nawiązać do lat, w których klub mógł poszczycić się stabilnością finansową.
Półfinał z Polonią? Najpierw chyba za mocno skupiono się na tym, by powalczyć o walkowera i zapomniano o tym, iż trzeba powalczyć na torze. A później… chciano zaskoczyć gości torem. I może to miałoby sens, gdyby samemu dobrze na tym torze potrenować. Tymczasem słychać, iż zawodnicy kręcili nosem na nawierzchnię już przed meczem. Ba, Bastian Pedersen, a więc jedna z głównych strzelb klubu, choćby na tym owalu nie poćwiczyła. Czemu nie pojechał choćby próby toru? Nie wiem.
Summa summarum Start we własnym zakresie unieszkodliwił swoją broń. Goście zaś unieszkodliwieni byli co najwyżej w pierwszej serii. A potem ruszyli z kopyta i wręcz upokorzyli miejscowych. Start poniekąd załatwił gościom finał. Zrobił taki prezencik.
Polonia pokazała Startowi, co to znaczy mieć drużynę. Polonia obnażyła słabości drużyny z z Gniezna. Polonia wreszcie pokazała, ile warci są „liderzy” ekipy z pierwszej stolicy Polski.
Paweł Siwiński zrezygnował, Adam Skórnicki nie kryje, iż praca w klubie go nie interesuje. Uważam, iż pokład tego statku powinno opuścić więcej osób, które do tej pory tworzyły klub. Skoro przez trzy lata nie udało się stworzyć absolutnie niczego sensownego, to czas na nowe rozdanie.
I tutaj pojawia się pytanie, co dalej. Przede wszystkim pilnie potrzebny jest pilot tego statku. Dowódca, który przyniesie konkretny plan i jak najszybciej zacznie go rywalizować. Być może powinien być to dowódca, który zacznie walczyć nade wszystko o zbudowanie odpowiednich struktur i budżetu. choćby kosztem walki w roku kolejnym o uniknięcie bycia ostatnią drużyną w Polsce. Tutaj nie ma sensu porywać się z motyką na słońce. Mówiąc wprost, nie ma sensu bez odpowiednich fundamentów rzucać się na walkę o awans. To i tak nie wyjdzie.
Jeżeli Piotr Mikołajczak miałby kiedykolwiek wrócić do Startu, to sądzę, iż moment jest wręcz idealny. Lepszego może nie być. W jednym z najlepszych klubów w Polsce nie pracuje się przez przypadek. Doświadczenie tam zdobyte można by przekuć w sukces w Gnieźnie.
Sezon dla Startu dobiega końca, a wraz z tym mnożą się pytania o dalsze losy klubu. Na ten moment jest ich więcej niż odpowiedzi. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Zarówno ta bliższa, jak i dalsza.
Aha, byłbym zapomniał. Zaczynam się zastanawiać, jak mocno Metalkas 2. Ekstraliga odjechała Startowi. Mam wrażenie, iż bardzo mocno. I nie chodzi tutaj już tylko o kontekst sportowy, ale i o szereg innych czynników. Liga, pod nieobecność Startu, rozwinęła się naprawdę mocno. A Start? Bardziej się zwinął niż rozwinął. Dystans do zaplecza PGE Ekstraligi jest więc summa summarum ogromny.
Mateusz Domański
To moja ocena. A opinie mają to do siebie, iż są subiektywne. Nie musisz się z nią zgadzać. Może Ty masz inny pogląd? Może masz pomysł, jak przywrócić gnieźnieńskiemu żużlowi blask? Daj znać w komentarzach.
Ostatnia aktualizacja artykułu: 8 września 2025 o godz. 16:35:20