
Rozmowa z PIOTREM WIELOCHEM, rozgrywającym Sokoła Łańcut
KOSZYKÓWKA. I LIGA
– Co zadecydowało, iż wraca pan po pięciu latach do Łańcuta?
– Na pewno wizja trenera. Miejsce, w którym już grałem, w którym się bardzo dobrze czułem. Fajny zespół, mamy dużą aspirację, żeby powalczyć o najwyższe cele. Chcemy spełnić swoje marzenia, swoje ambicje i dlatego też wróciłem do Łańcuta.
– Co tak pana urzekło w tym zespole, iż już teraz na początku przygotowań mówi pan, iż jest fajny?
– Rzadko się zdarza, iż wchodząc od razu do zespołu, nie znając za dużo twarzy w nim, się odczuwa od razu taką rodzinną atmosferę. I to od razu łączy od pierwszego treningu i mam nadzieję, iż to jeszcze będzie lepiej wyglądać. Ta rodzinna atmosfera, każdy się uśmiechnie, z każdym się fajnie współpracuje i to tak od razu scala.
– W ub. sezonie Sokół zajął trzecie miejsce, więc pewnie aspiracja na rozgrywki 2025/2026 są duże?
– Wydaje mi się, iż to miejsce w pierwszej trójce trzeba będzie zrealizować. Jak będzie czas pokaże, bo w play-offy różnie to bywa. Obyśmy byli zdrowi, pokazali się jak z najlepszej strony, ale wydaje mi się, iż przy takim zespole, gdzie już od początku jest takie zazębienie, a rzadko się to zdarza. Każdy przeważnie jest taki troszkę schowany, a tutaj jest odwrotnie, każdy otwarty na pracę. Ważne, iż już teraz jesteśmy razem w grupie, bo taką atmosferą można dużo zdziałać w I lidze.
– Z poprzedniego sezonu zostało tylko czterech graczy, więc na nowo trzeba to wszystko poukładać i zbudować zespół…
– No właśnie i tego nie można jakby odczuć, iż byśmy się dopiero pierwszy raz spotkali. Dobrze się czujemy ze sobą tak od początku, jakbyśmy grali już drugi, trzeci sezon razem. Takie mam odczucia.
– Generalnie dobrze się pan chyba czuje na Podkarpaciu, bo po sezonie 2019/2020 w barwach Sokoła, w kolejnym występował pan w Mieście Szkła Krosno…
– Czy grałem przeciwko, czy w drużynach z Podkarpacia, to bardzo dobre mecze miałem, więc mam nadzieję, iż to się przełoży na kolejny sezon, też udany w moim wykonaniu.
– Ten sezon w którym grał pan w barwach Sokoła ze względu na pandemię nie został dokończony…
– Można więc powiedzieć, iż robota nie została dokończona. Ubolewam bardzo, iż nie dokończyliśmy tego sezonu, bo bodajże skończyliśmy na czwartym miejscu, mając mniej meczy rozegranych, a ekipa była taka, iż byśmy mogli na pewno zrobić niespodziankę.
– Obserwuje pan co dzieje się w innych zespołach, zniknął przepis o młodzieżowcu, ale pojawia się drugi obcokrajowiec. Czy to może podnieść poziom rozgrywek?
– Na pewno podniesie. Patrząc na zespoły to nie ma już odmłodzenia składów. Każdy już liczy na doświadczenie tych zawodników. Czas pokaże, jaki ten sezon będzie, ale na pewno liga będzie strasznie mocna, fizyczna i bardziej wymagająca, o ile chodzi o koncentrację.
PRZECZYTAJ TEŻ: Karolina Sądaj, trenerka przygotowania fizycznego Sokoła Łańcut: zawodnicy przyjechali w dobrej dyspozycji