Co tu się adekwatnie wydarzyło – zabrakło chęci, pieniędzy, a może pomysłu lub zabukowania artystów na czas, ponieważ zakontraktowały ich ogólnopolskie stacje telewizyjne lub inne miasta? I czy jest jakiś pomysł na przyszłość?
Sylwestrowa noc. Na grupie „Łączy nas Płock” na Facebooku pojawia się pytanie, „czy dzieje się coś w Płocku na rynku”.
Kilka z udzielonych odpowiedzi…
Mariusz: „Piniedzy nie ma i nie będzie” [pisownia oryginalna].
Maria: „Płock już nie żyje”.
Maja: „Nędza”.
Już nieco wcześniej była wypowiedź w podobnym tonie: „Nie rozumiem dlaczego Płock nie organizuje żadnych imprez przed ratuszem w sylwestra” – napisał pan Marcin. Towarzyszyła temu prośba do radnych o zmianę stanu rzeczy w grudniu 2025 r.
To wystarczyło, od razu szczodrze sypnęło komentarzami pełnymi domysłów bądź sugestii. Liczba odpowiedzi, pomimo sylwestrowej nocy, przebiła 200.
Aneta: „No właśnie też tego nie rozumiem”.
Danuta: „I to jak najszybciej, Płock umarłe miasto.”
Konrad: „Dla pocieszenia większość miast nie organizuje. Oszczędzają”.
Norbert: „Bardzo dobrze, iż nie, bo to powinny robić prywatne firmy.”
Barbara: „Kto teraz przychodził na tego Sylwestra? Szkoda pieniędzy!”
Małgorzata: „Zauważcie ile ludzi bawi się na Starym Rynku. Co jeszcze ma być zorganizowane? Idź tam, baw się, ciesz się tym, jak pięknie wygląda miasto.”
Paweł: „No w przyszłym roku Sylwester z Polsatem pod Ratuszem.”
Barbara: „Żadne koncerty na stojąco do słuchania i oglądania. Najlepsza by była potańcówka przed ratuszem tak jak latem.”
Leszek: „To była impreza dla pijanych ,,małolatów”. Potem same problemy, policja, szpitale i izba wytrzeźwień.”
Zofia: „Posnęło towarzystwo… W fotelu wygodniej!”
Adam: „Nuda w tym Płocku.”
Z radnych, których – mówiąc kolokwialnie – „wywołano do tablicy”, odezwał się tylko jeden. Michał Sosnowski napisał, iż owszem, jest koncepcja powrotu do sylwestrowej imprezy w grudniu 2025 r., ale… „Prawda jest taka, iż w latach gdy taki Sylwester się przed ratuszem odbywał to frekwencja była od 23:30 do 0:30. Poza tym wyglądało to średnio. Dlatego jeżeli już coś robić to porządnie – z dobrą ofertą i we współpracy z przedsiębiorcami z Rynku, a nie na pół gwizdka i z podrzędnymi „gwiazdami” – przekonywał komentujących. Ważne, dodał jeden z najmłodszych płockich radnych, aby za rok „zrobić taki event, żeby mieszkańcy chętnie przyszli i dobrze się bawili”.
Brak sylwestrowej zabawy przed ratuszem od kilku lat stał się pewną tradycją. Zmieniały się tylko powody nie uwzględniania tej imprezy w budżecie.
W 2020 i 2021 r. chodziło o pandemiczne obostrzenia. Rok później biuro prasowe decyzję tłumaczyło „rosnącymi kosztami funkcjonowania samorządów, wynikającymi z polityki rządu Prawa i Sprawiedliwości”, wskazując przy tym na wzrost cen energii, wysoką inflację, spadek dochodów gmin, które powodowały ograniczanie niektórych wydatków. Jednocześnie prezydent Płocka w jednym z wywiadów mówił zarówno o dążeniu do oszczędności, jak i o niepewnej pogodzie i trudnościach w znalezieniu gwiazdy, która w tym czasie nie byłaby już związana z którąś sylwestrowych imprez firmowanych przez ogólnopolskie stacje telewizyjne.
Dlaczego w tym nie było Sylwestra przed ratuszem?
Zapytaliśmy w płockim ratuszu, dlaczego również w tym roku (a przypomnijmy, imprezowy kalendarz był uboższy o Audioriver, na który wcześniej z miejskiej kasy wypływała kwota 1,2 mln zł) zrezygnowaliśmy z zabawy przed ratuszem, choćby z lubianej potańcówki z zespołem grającym na żywo. Co tu się adekwatnie wydarzyło – zabrakło chęci, pieniędzy, pomysłu, a może zabukowania artystów na czas, czy też taka była decyzja, ponieważ zabrakło wiary w dobrą frekwencję?
Okazało się, iż trafiliśmy z frekwencją.
Najpierw przypomniano nam, iż „ostatni organizowany przez samorząd „Sylwester przed Ratuszem” był w okresie 2019/2020”.
– Frekwencja podczas tych imprez była niska, jedynie około północy, w czasie fajerwerków czy w ostatnim czasie – pokazów laserowych – można było zauważyć większą liczbę osób. Z organizacji wydarzenia zrezygnowano w okresie pandemii, z której wynikały obostrzenia sanitarne – czytamy. Nie podano nam jednak, chociaż prosiliśmy o uściślenie ile wynosiła ta niska frekwencja, żadnych liczb
Dodano jeszcze, iż koszty sylwestrowych imprez, kiedy te jeszcze były organizowane na Starym Rynku, wynosiły ok. 100 tys. zł.
Dopytywaliśmy, czy może na decyzję o braku organizacji imprezy wpłynął zorganizowany z większym rozmachem Jarmark Bożonarodzeniowy – na Starym Rynku wciąż stały budki i koło widokowe, co mogłoby utrudniać rozstawienie sceny i pomniejszyć miejsce do ewentualnej zabawy. Większy jarmark to również większe koszty. Może zabrakło już kasy na Sylwestra? Tymczasem w biurze prasowym uściślono: – Przygotowanie Jarmarku Bożonarodzeniowego nie miało żadnego wpływu na ewentualne plany związane z organizacją imprezy sylwestrowej.
W rezultacie jedynym podanym powodem była niska frekwencja sprzed 2020 r. I najwyraźniej uznano, iż już nie warto próbować…
Niestety zabrakło jakiegokolwiek odniesienia do pytania, czy ktoś zastanowił się, iż ta niespełniająca oczekiwań frekwencja nie wynikała np. z jakości propozycji bądź niewłaściwego ukształtowania artystycznej oferty. Czym próbowano przyciągać ludzi w Płocku? W 2019 r. grupą ABBA Cover i zespołem Alergen. W 2018 zagrał DJ i zespół Reviton, gwiazdą wieczoru był zespół Romen.
Co będzie dalej?
– Na ten moment nie mamy w planach organizacji miejskiego wieczoru sylwestrowego – dowiedzieliśmy się z odpowiedzi ratusza.
Powyższą odpowiedź uznaliśmy za niezbyt wyczerpującą, ponieważ większość naszych pytań dotyczyła możliwych kierunków zmian (rozważanie organizacji imprezy w innym miejscu, np. w Orlen Arenie, może w większej skali, także przy współpracy z jakimś ogólnokrajowym medium). Zatem czy ta odpowiedź oznaczała, iż rezygnujemy z zabawy także w grudniu 2025 r. (budżet miasta jest już uchwalony), czy też odmowę przemyślenia zmian formuły także w sytuacji gdyby np. jakaś firma czy medium zwróciło się o współpracę w kwestii organizacji imprezy.
Ostatecznie w urzędzie miasta przyznali, że jako samorząd są „otwarci na różne propozycje”. Szkoda jednak, iż takie stwierdzenie padło już po Sylwestrze, a nie przed, kiedy był czas choćby wspólnie z mieszkańcami zastanowić się, czy warto wracać do imprezy sylwestrowej przed ratuszem i w jakiej formie. Wystarczyłoby pytanie w mediach społecznościowych np. na profilu prezydenta Płocka…
To radny zapytał mieszkańców…
Zainteresowanie tematem wykazał radny Michał Sosnowski, który na swoim profilu w mediach społecznościowych 1 stycznia po prostu zapytał, jak powinien wyglądać Sylwester przed ratuszem, jakiego rodzaju muzyka byłaby mile widziana i jaki wydatek byłby akceptowalny (przy założeniu darmowego wejścia). gwałtownie pojawiło się kilkadziesiąt odpowiedzi.
Jedna z propozycji dotyczyła np. zaproszenia uczestników programu The Voice of Poland, inna „zrobienia takiego Sylwestra, jakiego mieli w Chełmie, który zrobiłby dobry wynik frekwencyjny” (TV Republika bazowała raczej na disco polo, takich artystach jak Andrzej Rosiewicz czy Boney M.), kolejna – różnych gatunków muzycznych, następna – muzyki elektronicznej i przeniesienia imprezy (biletowanej) do Orlen Areny.
Tomasz: „Jak ma być gówno, byle tylko coś było, to lepiej nie robić nic. W Płocku poza jakąś jedną, może dwoma gwiazdami powinna być tzw. oferta towarzysząca, czytaj: gastronomiczna, ale taka która przyciągnie ludzi. Gwiazdy też nie tylko hip hopowe, ale może ktoś zagraniczny z pop/ disco z lat 80 tych. Takie Bad Boys Blue, które chyba wczoraj było na Sylwestrze RussPubliki, to byłoby coś co ludzi przyciągnie, a koszt prawdopodobnie nie byłby jakiś wielki, bo główny wokalista od 10 lat mieszka w Polsce pod Łodzią, a dwaj jego koledzy z zespołu nie żyją. Facet jeździ grać choćby w małych pipidówkach, więc Płock na pewno stać. Ale to nie musi być ten zespół, tylko coś z tamtych lat, co znają i starzy, w średnim wieku i młodzi”.
Do dyskusji przyłączył się choćby były sekretarz miasta, który poparł wyniesienie się z imprezą ze Starego Rynku z powodu zabierającego dużą powierzchnię lodowiska, ryzyka pogodowego i „mentalności naszej własnej wpływającej na bezpieczeństwo, kulturę zachowania po spożyciu i po północy…”. – Pytanie jaki efekt marketingowy przyniósłby wydatek na imprezę ogólnopolską z jakąś TV, choćby nietopową, albo stacją radiową i ile osób odwiedziło by Płock, gdyby taką imprezę zrobić nad Wisłą (FrozenRiver Music Festiwal) albo np. na Stadionie, żeby zbyt nie wiało… Tylko czy przy ponad 1.5 mld budżecie stać nas byłoby na odżałowanie 1 – 1,5 mln złotych? Poza tym dobrze by było mieć pomysł, żeby marketing story wokół tego wydarzenia potrwał z 5 dni i zaangażować różne instytucje do tego, np. noworoczny koncert płockich symfoników na wzór tych z Wiednia…” – napisał Krzysztof Krakowski.
Były i takie odpowiedzi, jak ta pana Błażeja: „Zrobisz coś pod ratuszem co nie spodoba się i gadka ludzi, iż wyrzucanie kasy, nie zrobisz nic – też źle. Nie dogodzisz, takie moje zdanie”.
Albo pana Norberta: „Ja akurat nie mam o to żalu. Wręcz przeciwnie. Cieszę się, bo wolałbym, żeby wydatki miejskie nie obejmowały w ogóle tego typu wydarzeń…jak i wielu innych… Tylko najpotrzebniejsze sprawy.”
A jakie jest Wasze zdanie?
Foto: Zdjęcie poglądowe / Pixabay