PGE GiEK Skra Bełchatów do rywalizacji z Barkomem Każany Lwów przystępowała po sensacyjnym zwycięstwie nad Aluron CMC Warta Zawiercie (3:1) i jako czwarty zespół w tabeli, który miał minimalną stratę do wyżej notowanych ekip, pomimo rozegrania mniejszej liczby spotkań. Bilans 7 wygranych – 2 porażki i aż 21 wywalczonych punktów, to dorobek, o którym na obecnym etapie sezonu nikt choćby nie marzył.
My bardzo dobrze pracowaliśmy w miesiącach przygotowań i teraz ta praca odpłaca. Poznaliśmy się, my jako sztab z zawodnikami i teraz wszyscy grają za jednego, a jeden za wszystkich. Więc nie wiem, co to będzie za moment. Najlepiej to by było, żeby studzić te głowy, bo naprawdę robimy wspaniały i piękny wynik. Mam nadzieję, iż ta forma, która jest, bo zawodnicy są w bardzo dobrej i mocnej formie, będzie trwała długo. A tak szczerze, to my czekamy, żeby się zaczął nowy rok, żebyśmy przestali grać co trzy dni, bo to jest wycieńczające. Nie mówię tylko o zawodnikach Skry, wszyscy na tym cierpimy. Natomiast mam nadzieję, iż jak po nowym roku się spotkamy, to będziemy mieli mecze co tydzień i będzie czas na dobrą pracę, na odpoczynek i dobre przygotowanie się do kolejnych meczów – mówił trener Krzysztof Stelmach po triumfie z „Jurajskimi Rycerzami”.
Wobec przytoczonych na wstępie faktów, dziewięciokrotni mistrzowie Polski byli zdecydowanym faworytem konfrontacji z Ukraińcami, którzy zajmowali dziesiątą pozycję w stawce, mając na koncie aż o 11 punktów mniej od bełchatowian (3 wygrane – 6 porażek). Za Żółto-Czarnymi przemawiał też bilans gier bezpośrednich z tym przeciwnikiem (cztery kolejne zwycięstwa) oraz wskazania analityków firmy bukmacherskich (75% do 25%). Jak te wszystkie liczby zweryfikował w niedzielę parkiet?
Pierwszy set meczu PGE GiEK Skry Bełchatów z Barkomem Każany Lwów był demonstracją siły drużyny gospodarza, która wygrała premierową odsłonę różnicą aż dziewięciu punktów (25:16), notując nieprawdopodobną wręcz skuteczność w ataku (14/16=88%)! Poza Michałem Szalachą (2/4) wszyscy inni gracze skończyli komplet posłanych do nich piłek.
Druga partia była już znacznie bardziej zacięta, ale koniec końców również została dość pewnie wygrana przez bełchatowian (25:19). Ojcem tego sukcesu był Bartłomiej Lemański, który w środkowej fazie seta zdobył dwa punkty blokiem i jeden atakiem, wyprowadzając Żółto-Czarnych na prowadzenie 16:12, przy pomocy Grzegorza Łomacza, który nie tylko świetnie wystawiał, ale też złapał przeciwnika blokiem.
Trzecia odsłona przyniosła pierwsze problemy podopiecznych Krzysztofa Stelmacha, którzy od początku byli pod presją rywala, który będąc pod ścianą postawił na ekstremalne ryzyko w polu zagrywki, dzięki czemu w środkowej fazie seta wypracował sobie cztery oczka przewagi (10:14), którą co prawda gwałtownie udało się odrobić (15:15), co nie zraziło jednak Ukraińców, którzy odbudowali swoją przewagę w końcówce (18:22) i pomimo pogoni bełchatowian nie wypuścili jej już z rąk (23:25).
Czwarta część niedzielnego spotkania również była niezwykle emocjonująca, choć na jej początku PGE GiEK Skra cieszyła się już choćby czterema punktami przewagi. Później gra się jednak wyrównała, głównie za sprawą problemów z przyjęciem bełchatowian i ambitnej postawy gości. Ostatecznie o losach tej partii zdecydowała gra na przewagi, z której obronną ręką wyszli Żółto-Czarni, zwyciężając w stosunku 28:26 i tym samym 3:1 w całym spotkaniu.
To już ósma wygrana drużyny z Bełchatowa w okresie 2025/2026. Wygrana, która pozwoliła awansować na trzecie miejsce w tabeli. Statuetkę MVP dla najlepszego zawodnika spotkania otrzymał przyjmujący Antoine Pothron, który zdobył 19 punktów, notując ponad 80% skuteczności w ataku.
PGE GiEK Skra Bełchatów – Barkom Każany Lwów 3:1 (25:16, 25:19, 23:25, 28:26)
W 11. kolejce sezonu 2025/2026 rozgrywek PlusLigi siatkarze z naszego miasta zagrają na wyjeździe z Energa Treflem Gdańsk, a spotkanie to zaplanowano na godzinę 17:30 w czwartek 11 grudnia. Powrót do Hali Energia nastąpi pięć dni później (wtorek, 16 grudnia, godzina 17:30), kiedy to do Bełchatowa zawita Ślepsk Malow Suwałki.







