Twórcy "Romea i Julii"we wrocławskim Capitolu zdołali nie przekroczyć cienkiej linii, za którą czaił się chaos i bełkot, choć musi to być wyjątkowo kuszące, by tę opowieść przepisywać wciąż na nowo i wrzucać do niej wiele zbędnych metafor. Tymczasem nuty, które dopisał do niej Endy Yden nie są ani odrobinę fałszywe.