Po derbach Podkarpacia, trenerzy Stali: Ireneusz Pietrzykowski i Marek Zub najwyżej ocenili to, co działo się na trybunach

2 dni temu
Zdjęcie: Ireneusz Pietrzykowski


Po pierwszoligowych derbach Podkarpacia, w których Stal Stalowa Wola zremisowała ze Stalą Rzeszów, trenerzy obydwu drużyn najbardziej zadowoleni byli z tego, co działo się na … trybunach, natomiast do gry swoich piłkarzy mieli kilka krytycznych uwag. Remis uznali za wynik sprawiedliwy, ale nie ucieszył on żadnego z nich.

Marek Zub (trener Stali Rzeszów)
– Nie przypominam sobie, żebym widział taką przyjaźń na trybunach, na stadionie, jaką dzisiaj miałem okazję zobaczyć w Stalowej Woli. Jak się okazało wszystko przebiegało zgodnie z przewidzianym scenariuszem. Przyjaźnie na trybunach, przyjaźnie na boisku i także wynikowo.

W tej drużynie jest potencjał, a przede wszystkim jest drużyna

Stal ze Stalowej Woli pokazała, iż potrafi się grać w piłkę, iż nie boi się grać. W tej drużynie jest potencjał, a przede wszystkim jest drużyna. Widać to było na boisku; pełne zaangażowanie wszystkich zawodników. Jestem przekonany, iż to zwycięstwo kilka dni temu nad Ruchem Chorzów będzie dla stalowców ze Stalowej Woli punktem zwrotnym i jeszcze w interesujący sposób będzie miała szansę zaprezentować się w rozgrywkach 1 ligi.

Niedostateczna koncentracja, niedostateczna reakcja, brak doświadczenia

A odnośnie postawy mojej drużyny, to mam swoje przemyślenia i pewne wnioski. Dzisiaj nie pokazaliśmy poziomu, jaki przynajmniej we fragmentach byliśmy w stanie wygenerować w ostatnim meczu ligowym. Dzisiaj straciliśmy bramki z bardzo prostych powodów. Niedostateczna koncentracja, niedostateczna reakcja, przegrany pojedynek indywidualny. W wielu wielu meczach musimy się z tym borykać. Wynika to moim zdaniem, bo innego wytłumaczenia nie mam, z braku odpowiedniego doświadczenia.
Podsumowując, mamy po meczu dwóch rannych, bo pewnie i trener Pietrzykowski miał podstawy do tego, ja również, żeby liczyć na zwycięstwo.

Ireneusz Pietrzykowski (trener Stali Stalowa Wola)
– o ile gra trzecia drużyn z ostatnią i padł wynik remisowy to powinniśmy być z takiego rozstrzygnięcia zadowoleni, ale nie jesteśmy. Na pewno najbardziej boli ten moment, kiedy straciliśmy drugą bramkę.

Na pewno nie pozwoliliśmy Stali Rzeszów na rozwinięcie się

Był to taki moment, o ile mówimy, iż piłka to gra momentów, iż gdybyśmy stracili bramkę w końcówce pierwszej połowy, kiedy to Stal Rzeszów przeważała, to pewnie byłoby to bardziej do przyjęcia, natomiast w tym okresie to raczej był nasz czas na boisku. To my lepiej funkcjonowaliśmy.
Globalnie oceniam ten mecz jako wyrównany. Na pewno nie pozwoliliśmy Stali na rozwinięcie się, bo przede wszystkim głównym zadaniem było odcięcie Thilla i Łysiaka w budowaniu przez nich akcji.

Wejście Strózika i Chełmeckiego dodały nam energii i dobrze to wyglądało

Chcieliśmy, żeby dwóch młodych środkowych obrońców z Rzeszowa bardziej wprowadzało piłkę, niż ci, którzy robią to lepiej. Momentami to się udawało, niestety, bramka wyrównująca na 1:1, to była dokładnie ta sytuacja, której chcieliśmy uniknąć. Thill miał za dużo swobody, zagrał idealną piłkę, po której goście mieli rzut karny. Fajny początek drugiej połowy, bo wejście Strózika i Chełmeckiego dodały nam energii i dobrze to wyglądało.
Chciałbym też się odnieść do tego, co działo się na trybunach. Nie dość, iż pełen stadion to także pełna kultura na trybunach i chciałoby się, żeby wszystkie mecze tak wyglądały. Dzisiaj było to święto dla piłkarskich dla kibiców z Rzeszowa i ze Stalowej Woli.

Idź do oryginalnego materiału