„Po prostu bądź” – to hasło, które w sobotnie popołudnie odbijało się echem od fasad opolskich kamienic. I choć słowa te mogą brzmieć jak cytat z poradnika rozwoju osobistego, to w kontekście siódmego Marszu Równości w Opolu nabrały wagi społecznej i politycznej. Bo ten marsz to nie tylko kolorowe flagi, uśmiechy i muzyka. To także manifest przetrwania, oporu i nadziei.
Niektórym wciąż się wydaje, iż Marsz Równości to po prostu festyn. Przebrani ludzie, tęcze, brokat. Że to wszystko niepoważne i iż adekwatnie po co to komu? Otóż, jak mówił podczas inauguracji rzecznik Tęczowego Opola, Maciej Kruszka:
– Witam Was wszystkich, którzy chcecie dzisiaj pokazać, iż mieszkamy w mieście otwartym na rozwojowość. (…) Jesteście odważni, jesteście niesamowici.
To zdanie to kwintesencja idei marszu – pokazania, iż Opole nie jest tylko skansenem wspomnień, ale żywym, różnorodnym miastem, które może być domem dla wszystkich, niezależnie od orientacji, tożsamości płciowej, wyglądu czy stylu życia.
Marsz Równości, który dziś przeszedł przez Opole już po raz siódmy, jest częścią szerszego, globalnego ruchu, który swoje korzenie ma w zamieszkach w nowojorskim barze Stonewall Inn w 1969 roku. Wtedy to, po raz pierwszy na taką skalę, społeczność LGBTQ+ odpowiedziała na policyjne nękanie – i nie zamierzała już więcej milczeć. W Polsce pierwszy marsz przeszedł ulicami Warszawy w 2001 roku. Od tego czasu wydarzenie to stało się jednym z najważniejszych symboli walki o równość, a jednocześnie papierkiem lakmusowym naszej demokratycznej kondycji.
Bo choć nie zabrakło dziś kontrmanifestacji – jak zawsze ochranianych z typową w Opolu starannością przez policję – to ich obecność nikogo już specjalnie nie zaskakiwała. W pewnym sensie choćby potwierdzała, iż marsz ma sens. Że jeszcze jest o co walczyć.












– W tym roku sąd uprościł tranzycję dla osób trans i nie musimy już pozywać swoich rodziców, żeby zmienić oznaczenie w dokumentach – przypominał Kruszka. – Ale to jest jedna z niewielu, niewielu rzeczy, które ulega zmianie w Polsce.
I tu właśnie pojawia się ton powagi, który wbrew kolorowej oprawie marszu nie pozwala zapomnieć, iż równość to nie dekoracja, tylko realna potrzeba. Kruszka wspomniał też o incydentach z ostatniego roku:
– Pamiętamy, iż rok temu po naszym afterze wpadli jacyś kolesie z gazem, żeby nas atakować. W marcu tego roku jedna z osób publicznych, iż imienia nie pomnę, zniszczyła naszą wystawę na Rynku w Opolu. To jest homofobiczna przemoc i to się musi zmienić w tym kraju.
Zmiana – to słowo klucz. Ale nie ta z billboardów i telewizyjnych spotów. Chodzi o realną ochronę obywateli. O to, by nikt nie musiał się bać być sobą. Bo, jak mówi Kruszka, to właśnie solidarność buduje społeczność:
– Wierzę w naszą wzajemną solidarność, w to, iż możemy być razem. W budowanie społeczności, która jest świadoma swoich praw. To są fundamenty, które pozostaną z nami na lata. Tego nikt nam już nie odbierze.
To nie są puste frazy. W tym roku marsz miał wyjątkowo silne wsparcie ze strony samorządu i instytucji państwowych. Patronat objęli m.in. minister równości Katarzyna Kotula, wojewoda opolska Monika Jurek, marszałek województwa Szymon Ogłaza i prezydent miasta Arkadiusz Wiśniewski. Ich obecność – symboliczna lub fizyczna – to nie tylko gest poparcia, ale i zobowiązanie.
– Patronaty traktujemy jako zobowiązanie Wasze na rzecz równości, na rzecz Waszego dalszego działania – mówił Kruszka, dodając, iż wsparcie to ma znaczenie.
Marsz Równości to także przykład dojrzałego obywatelskiego działania – z tłumaczeniem na język migowy, zabezpieczeniem medycznym, logistyką i nagłośnieniem, za które odpowiadała Fundacja Tęczowe Kiwi. Tu nie ma miejsca na amatorszczyznę.
Ale to, co najbardziej zostaje z tego dnia, to nie technika ani choćby słowa – choćby najgorętsze. To wspólnota. Kolorowy pochód, który przeszedł przez miasto, pokazując: „Jesteśmy. I będziemy.”
A Kruszka kończył swoje przemówienie słowami, które brzmią jak testament tego ruchu:
– Po prostu bądź oznacza, żebyśmy byli nie tylko tutaj razem dzisiaj, ale żebyśmy byli sobą. Żebyśmy nie wstydzili się tego, kim jesteśmy. Żebyśmy byli po prostu dumni i dumne z tego, kim jesteśmy. I tacy dumni i dumne przejdziemy dziś ulicami Opola.
I przeszli. Z godnością. Z uśmiechem. Z nadzieją. Po prostu byli. A to wciąż nie jest takie oczywiste.




































































































Fot. melonik