Pobita kobieta została wypuszczona na mróz w piżamie i klapkach ze Szpitala Megrez. „Nie możemy udzielać szczegółowych informacji”

1 dzień temu

Pobita kobieta została wypuszczona na mróz w piżamie i klapkach z Megrez Szpitala Wojewódzkiego w Tychach. Świadek zdarzenia mówi nam, iż była „skołowana”, prosiła innych pacjentów na Izbie Przyjęć o zamówienie jej taksówki. Gdy sprawą wypisanej kobiety zainteresowała się inna osoba przebywająca na Izbie Przyjęć, to miała usłyszeć do pielęgniarza, iż pobita jest „psychiczna” i nie mają jak jej pomóc. Na okienku rejestracji natomiast widnieje ulotka zachęcająca do niepozostawiania obojętnym na kwestie przemocy domowej wobec kobiet. Megrez jednoznacznie zapewnia, iż placówka zrobiła wszystko, żeby pomóc kobiecie.

Na początku warto zaznaczyć jedną rzecz. Megrez Szpital Wojewódzki ma wynajęto firmę PR, która zajmuje się obsługą medialną szpitala, ale nikt z tej firmy z jakiegoś powodu nie chce się podpisać z imienia i nazwiska pod odpowiedziami na nasze pytania. Mimo tego, iż prosiliśmy o to wyraźnie. Wychodzi na to, iż nikt nie chce być kojarzony z Megrez. Co bardzo dziwną praktyką o ile chodzi o pełnienie funkcji rzecznika. W odpowiedziach nam udzielonych podpisano się jedynie „Rzecznik prasowy Megrez w Tychach”. Pouczono nas natomiast, iż w Megrez nie ma SOR (szpitalnego oddziału ratunkowego), tylko jest Izba Przyjęć. Natomiast na rejestracji widać powieszoną ulotkę „SOR(rry) tu się ratuje życie”.

Pobita, w klapkach na mróz

Do Tychy24.net zgłosiła się kobieta, która była oburzona tym, co zobaczyła na Izbie Przyjęć szpitala w Nowy Rok. Jak sama zaznacza, nie zna kontekstu pojawienia się pobitej kobiety na Izbie Przyjęć, wie tylko tyle, ile sama zobaczyła i to, co usłyszała od pracownika Megrez. Obraz nie jawi się zbyt kolorowa.

Wyraźnie zagubiona kobieta w średnim wieku szukała pomocy wśród pacjentów na Izbie Przyjęć. Prosiła o zamówienie jej taksówki, czekający na Izbie się do tego nie palili. Kobieta była wyraźnie pobita, miała opuchniętą i zakrwawioną twarz.

„Kobieta podeszła do mnie i do ojca ze dwa razy, prosiła, żeby jej zamówić taksówkę, za pierwszym razem mówiła, iż ma ze 2-3 miesiące życia” – mówi nam świadek zdarzenia. Podchodziła też do innych ludzi. Przez dłuższy czas błąkała się po Izbie Przyjęć.

„Ze względu na obowiązujące przepisy prawa nie możemy udzielać szczegółowych informacji dotyczących stanu zdrowia pacjentów. Pacjentce została udzielona wszelka, niezbędna pomoc medyczna. Po zakończonych czynnościach medycznych pacjentka dobrowolnie opuściła Izbę Przyjęć, co było jej naturalnym prawem” – informuje Megrez Szpital Wojewódzki w Tychach.

Co mówi nam świadek?

„W pewnym momencie ta kobieta wychodzi i za nią szedł pielęgniarz. Mówię sobie, niemożliwe, żeby ją wypuszczali…no nie. Ona jest w piżamie, ma skarpetki, ma jakieś klapeczki na nogach i sweterek cienki. Poza tym była pobita, miała całą twarz opuchniętą, miała ślady krwi” – mówi nam świadek zdarzenia. „Ona była skołowana, nie do końca kontaktowała. W pewnym momencie sobie myślę, iż ze szpitala jej nie wypuszczają. Poszłam za tym pielęgniarzem zobaczyć czy ją wypuszczają i usłyszałam, iż ta pani wychodzi ze szpitala […] Pielęgniarz mi powiedział, iż oni ją wpuszczają, bo ona jest „psychiczna”, ona jest już wiele razy była” – relacjonuje nam świadek.

Dopytawszy, czy kobieta ma problem z alkoholem, z którego może wynikać to „skołowanie”, pielęgniarz miał zapewnić, iż kobieta jest „psychiczna” i placówka nie ma jak jej pomoc. Dla świadka zachowanie kobiety wskazywała jasno, iż jest to przypadek psychiatryczny i dopytała, dlaczego nie przewieziono kobiety z tego typu problemami do odpowiedniej placówki. „On powiedział, tak, iż ona nie jest ubezwłasnowolniona i ona chciała wyjść… ale w jakim stanie ona była? Po prostu pozwolili wyjść kobiecie, którą ktoś się powinien zaopiekować. Ona była pobita, skołowana, w piżamie” – relacjonuje nam świadek.

Megrez podkreśla, iż pracownicy zrobili wszystko, co się dało.

„Pacjentka pomimo zachęcania, by została i skorzystała z pomocy, także z pomocy w postaci założenia „Błękitnej Karty” oraz wezwania policji, odmawiała, a w pewnym momencie, chcąc dosadniej przekazać, iż jej wolą jest opuszczenie szpitala, użyła choćby niecenzuralnych słów. W związku z tym personel szpitala zadziałał zgodnie z procedurami, które obowiązują w przypadku podejrzenia przemocy domowej. Nie możemy udzielać więcej informacji na ten temat” – przekazał nam rzecznik placówki, który nie podał nam swojego imienia i nazwiska.

„Tutaj należy podkreślić, iż Szpital Megrez przyjmuje i udziela pomocy pacjentom 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu i każdy, o każdej porze dnia i nocy może do szpitala wejść, tak samo o każdej porze dnia i nocy może go opuścić. Nie ma bowiem w Polsce obowiązku leczenia się, a stosowanie przymusu bezpośredniego jest ściśle określone w przepisach prawa – w ustawie o ochronie zdrowia psychicznego. Dlatego też nikt z personelu nie mógł zatrzymać pacjentki, która zaznaczyła, iż chce jak najszybciej opuścić szpital. Kwestia zwrotu użytego do opisu sytuacji przez jedną z osób na Izbie Przyjęć oraz organizacji transportu dla pacjentki jest wyjaśniona. Pracownik szpitala na podstawie rozmowy obawiał się, iż pacjentka po zamówieniu taksówki z niej nie skorzysta i zwyczajnie się rozmyśli” – czytamy w oświadczeniu szpitala.

Idź do oryginalnego materiału