Pogoń Szczecin – Cracovia 5:2. Koszmar „Pasów” po świetnym początku

1 dzień temu

Wyprawa nad morze skończyła się dla Cracovii bolesnym rozczarowaniem. Po świetnym początku i prowadzeniu 2:0 „Pasy” nie tylko pozwoliły gospodarzom na wyrównanie, ale zostały rozbite w drugiej połowie i wracają do Krakowa z bagażem pięciu straconych goli. Pogoń Szczecin wykorzystała każdy błąd Cracovii i wygrała 5:2, choć przez pierwsze minuty nic nie zapowiadało takiego scenariusza.

Kapitalny start i katastrofalny finał

Cracovia zaczęła to spotkanie w wymarzony sposób. Już w 5. minucie Benjamin Källman wykorzystał rzut karny podyktowany po faulu Leonardo Borgesa na Filipie Rózdze. Strzał Fina nie był idealny, ale wystarczająco skuteczny, by piłka wpadła pod ręką Valentina Cojocaru. Wydawało się, iż Cracovia może przejąć inicjatywę i kontrolować mecz.

Zespół Jacka Zielińskiego poszedł za ciosem. W 12. minucie Amir Al-Ammari popisał się doskonałym podaniem otwierającym drogę do bramki, a Källman w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza Pogoni, podwyższając prowadzenie Cracovii na 2:0. Na trybunach sektor gości świętował, bo wszystko układało się po myśli krakowian.

Problemy na boisku i na trybunach

Po dwóch gwałtownie straconych bramkach gospodarze zaczęli się budzić, ale Cracovia wciąż sprawiała wrażenie drużyny, która ma kontrolę nad wydarzeniami. Wtedy pojawiły się pierwsze problemy. W 28. minucie doszło do zamieszek na trybunach w pobliżu sektora gości. Kibice obu ekip wdali się w przepychanki, a sędzia Bartosz Frankowski był zmuszony przerwać mecz na kilka minut. Piłkarze Cracovii, a zwłaszcza Kamil Grosicki, próbowali uspokoić sytuację, ale dopiero interwencja policji przywróciła spokój.

Przerwa w grze podziałała na korzyść Pogoni. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy gospodarze zdołali wyrównać. Najpierw w doliczonym czasie Fredrik Ulvestad zdobył bramkę po zgraniu Danijela Lončara. Chwilę później, po dośrodkowaniu Grosickiego, Otar Kakabadze pechowo skierował piłkę do własnej bramki. W kilka minut przewaga Cracovii zniknęła, a Pogoń wróciła do gry.

Czerwona kartka i koniec nadziei

Po przerwie Cracovia próbowała odzyskać inicjatywę, ale sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała. W 63. minucie Mick van Buren brutalnie zaatakował rywala w środkowej strefie boiska. Sędzia początkowo pokazał mu żółtą kartkę, ale po analizie VAR zmienił decyzję i wyrzucił Holendra z boiska. Osłabiona Cracovia nie potrafiła już skutecznie się bronić.

W 82. minucie gospodarze dostali kolejny prezent. Virgil Ghita spóźnił się z interwencją i sfaulował Joao Gamboę w polu karnym. Efthymios Koulouris pewnie wykorzystał jedenastkę, dając Pogoni prowadzenie 3:2. Dwie minuty później niefortunna interwencja Ghity po dośrodkowaniu Grosickiego skończyła się drugim samobójem Cracovii w tym meczu.

Gospodarze dopełnili dzieła zniszczenia w doliczonym czasie gry, kiedy debiutant Mateusz Bąk zaliczył asystę, a Ulvestad ustalił wynik meczu na 5:2. Cracovia była bezradna, a Pogoń cieszyła się z efektownej wygranej.

Co dalej z Cracovią?

Dla Cracovii to kolejny bolesny cios. Drużyna, która miała ambicje walki o czołowe lokaty, znów straciła punkty w dramatycznych okolicznościach. Po tej porażce „Pasy” mogą spaść na siódmą pozycję w tabeli. Jedyną pozytywną informacją jest fakt, iż Benjamin Källman zdobył dwa gole i zmniejszył dystans do lidera klasyfikacji strzelców, Efthymiosa Koulourisa (17 do 14).

Najbliższa okazja do rehabilitacji nadarzy się w meczu z Puszczą Niepołomice, ale po takim występie drużyna Jacka Zielińskiego musi się gwałtownie otrząsnąć. Tymczasem Pogoń czeka wyjazd do Warszawy na starcie z Legią, w którym będzie mogła potwierdzić swoją rosnącą formę.

Idź do oryginalnego materiału