Pojedynek mistrzyń wielkoszlemowych. I. Świątek zagra z E. Raducanu na Australian Open

4 godzin temu
Zdjęcie: Iga Świątek ze swoim szkoleniowcem Wimem Fissette podczas treningu przed meczem z Brytyjką Emmą Raducanu (autor: PAP/Marcin Cholewiński)


W trzeciej rundzie wielkoszlemowego Australian Open dojdzie do starcia dwóch mistrzyń wielkoszlemowych. Iga Świątek i Brytyjka Emma Raducanu, niegdyś stawiane w tym samym szeregu wschodzących gwiazd tenisa, dziś są w zupełnie różnych miejscach.

Mecz Świątek - Raducanu zaplanowano na sobotę już o godzinie 1.30 czasu polskiego. To będzie ich czwarte spotkanie, wszystkie wcześniejsze wygrała Świątek.

23-latka z Raszyna najlepszy wynik w AO osiągnęła w 2022, kiedy dotarła do półfinału. w poprzedniej edycji odpadła w trzeciej rundzie.

„Dzika karta” Raducanu

Brytyjka urodziła się w Toronto, a jest córką Chinki i Rumuna. W wieku dwóch lat wraz rodzicami przeniosła się do Londynu i tam dorastała oraz zdobywała tenisowe szlify.

Zawodniczka, przedstawiana jako symbol wielokulturowego brytyjskiego społeczeństwa, pierwsze podejście do turnieju wielkoszlemowego - Wimbledonu - wykonała w 2018, ale wtedy odpadła w pierwszej rundzie kwalifikacji. Trzy lata później, niedługo po tym, jak zdawała egzaminy maturalne z matematyki i ekonomii, zadebiutowała w turnieju głównym londyńskiego Wielkiego Szlema. Zajmowała 338. lokatę w światowym rankingu i otrzymała od organizatorów „dziką kartę”, nie mając wówczas za sobą choćby debiutu w imprezie... WTA.

W Londynie dotarła do 1/8 finału, co było sporą niespodzianką, nie tylko dla ekspertów, ale przede wszystkim dla samej tenisistki. Jak przyznała po wygranej w trzeciej rundzie nie zabrała ze sobą wystarczająco... ubrań.

„Kto by pomyślał, prawda? Gdy pakowałam się do turniejowej „bańki”, rodzice sugerowali, iż pakuję zbyt dużo strojów meczowych. I co? Dziś wieczorem po powrocie do hotelu muszę zrobić pranie... ” - mówiła z uśmiechem Raducanu po awansie do 1/8 finału.

Na tym jej pierwsze wielkoszlemowe podejście się jednak zakończyło, bowiem w meczu o ćwierćfinał z Australijką Ajlą Tomljanovic musiała skreczować z powodu problemów z oddychaniem.

Miejsce w jednym rzędzie ze Świątek

To, czego dokonała w Londynie, było niespodzianką, jednak to, co zrobiła dwa miesiące później w Nowym Jorku, było prawdziwą sensacją. Została pierwszą kwalifikantką, która dotarła do finału US Open i jednocześnie pierwszą, która tę imprezę wygrała po tym, jak w decydującym pojedynku pokonała swoją rówieśniczkę z Kanady Laylah Fernandez. Została także pierwszą brytyjską zawodniczką, która wygrała turniej wielkoszlemowy w singlu kobiet od triumfu Virginii Wade w Wimbledonie w 1977 roku.

Od tamtej pory zaczęła uchodzić za wschodzącą gwiazdę tenisa i umieszczana była w jednym rzędzie ze Świątek, z którą w sobotę po raz pierwszy zmierzy się w sobotę w Wielkim Szlemie. Nieco ponad trzy lata od wielkiego triumfu Raducanu obie tenisistki są jednak w zupełnie różnych miejscach w swoich karierach. 23-letnia Polka to już pięciokrotna mistrzyni wielkoszlemowa, która w sumie ma w swoim dorobku 22 tytuły. Rok młodsza Brytyjka od zwycięstwa w Nowym Jorku nie była w stanie przejść drugiej rundy imprezy wielkoszlemowej, udało jej się to dopiero teraz w Melbourne. Na jej koncie zapisany jest zaledwie jeden wygrany turniej - US Open.

Spadek formy urodzonej w Toronto zawodniczki, wynikający m.in. z licznych problemów zdrowotnych, spowodował, iż spotkała się z dużą krytyką. W mediach częściej można było usłyszeć o jej kolejnych kontraktach reklamowych i zmianach trenerów, niż o wygranych spotkaniach. Po dwóch latach od triumfu w Nowym Jorku Brytyjka miała już zupełnie inne spojrzenie na swoją karierę.

„Musiałam bardzo gwałtownie dorosnąć. Kiedy wygrywałam, byłam bardzo naiwna. W ciągu ostatnich dwóch lat gry w turniejach cyklu WTA i doświadczając wszystkiego, co się z tym wiąże, zdałam sobie sprawę, iż nie jest to zbyt miła, ufna i bezpieczna przestrzeń. Trzeba mieć się na baczności, bo jest tam dużo +rekinów+” - podkreślała wówczas tenisistka w brytyjskich mediach.

„Myślę, iż ludzie z branży, zwłaszcza w moim przypadku, bo miałam 19, a teraz 20 lat, postrzegają mnie jako skarbonkę. Trudno było się w tym odnaleźć. Parę razy się sparzyłam. Nauczyłam się, aby mój najbliższy krąg osób był jak najmniejszy” - dodała.

Raducanu żałuje, iż wygrała US Open?

Krytyka i nieodpowiedni ludzie wokół spowodowały, iż Raducanu przyznawała nawet, że... czasami żałuje, iż wygrała US Open.

„Wtedy na korcie, kiedy świętowałam, pomyślałam, iż dosłownie zamieniłabym każdą walkę z przeciwnościami losu na świecie na ten moment. Od tego czasu miałam wiele niepowodzeń, jedno po drugim. Jestem odporna, moja tolerancja jest wysoka, ale nie jest to łatwe” - mówiła.

W maju 2023 roku przeszła operacje obu nadgarstków oraz kostki, a w ubiegłym roku mozolnie odbudowywała pozycję rankingową. w tej chwili jest 61.

„Nie mogę się doczekać, aż wejdę na kort i przetestuję swoją grę w starciu z jedną z najlepszych zawodniczek” - podkreśliła Brytyjka przed starciem z wiceliderką światowego rankingu.

Idź do oryginalnego materiału