Polacy o tym nie wiedzą, a przepisy weszły w życie. Tak będzie wyglądać rekrutacja do pracy

3 godzin temu

Pracodawcy muszą bardzo uważać podczas procesu rekrutacji. Za dyskryminacyjną odmowę zatrudnienia grozi grzywna w wysokości co najmniej 3000 złotych, a Państwowa Inspekcja Pracy regularnie wykrywa takie przypadki.

Fot. DALL·E 3 / Warszawa w PigułcP

Sformułowania w ofertach pracy pod lupą

Jak podaje portal Infor.pl, pracodawcy często choćby nieświadomie używają dyskryminujących sformułowań w ogłoszeniach o pracę. Może to być określanie preferowanego wieku kandydata (np. „osoba do 35 lat”), stanu cywilnego (np. „panna/kawaler”), czy statusu rodzicielskiego (np. „osoby bezdzietne”). Niedozwolone jest również sugerowanie płci poprzez używanie wyłącznie żeńskich lub męskich form stanowisk (np. „zatrudnię kasjerkę”).

Ustawa o promocji zatrudnienia zabrania dyskryminacji m.in. ze względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, rasę, religię, narodowość, przekonania polityczne, pochodzenie etniczne czy wyznanie. Za naruszenie tych przepisów grozi kara grzywny nie niższa niż 3000 złotych.

Co wolno, a czego nie podczas rozmowy kwalifikacyjnej?

„Pytania zadawane podczas rozmowy kwalifikacyjnej powinny bezpośrednio służyć ocenie zdolności danego kandydata do wykonywania obowiązków związanych ze stanowiskiem, o które się ubiega” – wyjaśnia Główny Inspektorat Pracy. Zabronione jest pytanie m.in. o plany rodzinne czy przekonania religijne. Dozwolone jest jednak np. zapytanie o plany w kontekście zawodowym.

Co istotne, wykroczenie to ma charakter formalny – do jego popełnienia nie jest konieczne wystąpienie jakiegokolwiek skutku. Oskarżycielem publicznym w takich sprawach jest Inspektor Pracy, który może nałożyć grzywnę w drodze mandatu karnego.

Idź do oryginalnego materiału