Koniec prezydencji Polski w UE: zmarnowany czas, stracona szansa, rozczarowanie
30 czerwca 2025 roku Polska kończy prezydencję w UE, już za chwilę oficjalnie zakończy swoją prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Zamiast dumy – rozczarowanie. Zamiast sukcesów – pustka. Rząd nie wykorzystał historycznej okazji, by wzmocnić pozycję Polski w Europie. To była zmarnowana szansa, której skutki mogą odbijać się echem przez kolejne lata.
Prezydencja, która przeszła bez echa
Objęcie przez Polskę przewodnictwa w Radzie UE miało być momentem przełomowym. W dobie wojny za wschodnią granicą, kryzysów migracyjnych, transformacji energetycznej i cyfrowej, nasz kraj miał wyjątkową okazję, by stać się liderem debaty europejskiej. Zamiast tego – milczenie. Polska nie zaproponowała żadnego ambitnego projektu, nie zapisała się w świadomości unijnych partnerów jako państwo z inicjatywą. Byliśmy, ale jakby nas nie było.
Brak wizji, brak planu
Prezydencja to nie tylko organizowanie spotkań i formalne przewodnictwo. To szansa, by nadać kierunek debacie, podjąć ważne tematy i nadać im priorytet. Tymczasem Polska skupiła się na sprawach proceduralnych, ignorując najważniejsze wyzwania stojące przed UE. Zabrakło wizji politycznej, strategii i chęci pokazania, iż jesteśmy gotowi grać w pierwszej lidze.
Tematy takie jak bezpieczeństwo wschodniej granicy, polityka klimatyczna sprawiedliwa dla regionów uzależnionych od węgla, czy reforma wspólnej polityki rolnej – zostały przez Polskę zupełnie pominięte lub potraktowane zdawkowo. Zamiast promować nasze interesy i budować sojusze, rząd skupił się na autopromocji i medialnych hasłach bez pokrycia.
Retoryka zamiast działania
Nie da się ukryć, iż rządzący często mówili o „silnej Polsce w silnej Europie”, jednak za tymi słowami nie poszły żadne konkretne działania. Spotkania ministrów, szczyty i konferencje – owszem – odbywały się, ale bez efektu końcowego. Brak konkluzji, brak kompromisów, brak decyzji.
W przeciwieństwie do innych krajów, które podczas swoich prezydencji zdołały przeforsować najważniejsze inicjatywy (jak Czechy w sprawie energetyki czy Francja w sprawie reformy strefy Schengen), Polska nie zostawiła po sobie nic trwałego. A przecież prezydencja to czas, w którym można zapisać się na kartach historii Unii – jeżeli tylko ma się plan i determinację.
Zmarnowany potencjał dyplomatyczny
Polska dyplomacja w czasie prezydencji mogła zabłysnąć. Mogliśmy prowadzić rozmowy z krajami członkowskimi, zabiegać o wsparcie dla naszych postulatów, pokazywać się jako konstruktywny partner. Zamiast tego, resort spraw zagranicznych zajmował się sprawami wewnętrznymi, a ministrowie częściej komentowali sytuację polityczną w kraju niż w Brukseli.
Szok! Najzimniejszy maj od 30 lat – czerwiec jeszcze gorszy? Nadciąga ochłodzenie do 10°C!
Brak aktywności na forum unijnym i nieobecność Polski w najważniejszych debatach została odnotowana przez media i europejskich partnerów. Utraciliśmy szansę na wzmocnienie pozycji Polski jako państwa budującego mosty i szukającego rozwiązań – zwłaszcza w trudnych tematach, które dzielą Wspólnotę.
Głos społeczeństwa: „To była okazja, którą rząd przegapił”
Społeczne odczucia wobec zakończonej prezydencji również są wyraźne. W badaniach opinii publicznej aż 62% Polaków nie potrafi wskazać żadnego konkretnego sukcesu Polski jako kraju przewodniczącego UE. Oznacza to, iż komunikacja rządu zawiodła, a same działania nie zostawiły żadnego trwałego śladu.
W komentarzach w mediach społecznościowych dominują słowa takie jak: „niewidzialna prezydencja”, „stracony czas”, „spektakl dla elit”, „porażka na własne życzenie”. To pokazuje, iż Polacy oczekiwali więcej – i słusznie. Mieliśmy prawo oczekiwać, iż nasz kraj wykorzysta moment, w którym oczy Europy są skierowane na Warszawę.
Co tu się wyprawia w Świnoujściu?! Codziennie dramat – wypadki, pożary, agresja i interwencje służb!
Co mogliśmy zrobić?
Lista rzeczy, które Polska mogła zrobić, a których nie zrobiła, jest długa. Przykłady?
-
Wystąpić z inicjatywą wsparcia dla Ukrainy na poziomie strukturalnym – nie tylko wojskowym, ale też gospodarczym i integracyjnym.
-
Zaproponować wspólną strategię walki z nielegalną migracją przy zachowaniu zasad humanitaryzmu.
-
Włączyć się w dyskusję o przyszłości Zielonego Ładu, proponując bardziej realistyczne terminy transformacji dla państw Europy Środkowo-Wschodniej.
-
Zainicjować debatę o roli regionów i miast w polityce unijnej – temat szczególnie istotny w dobie cyfryzacji i urbanizacji.
-
Wzmocnić rolę parlamentów narodowych w procesie decyzyjnym UE – co Polska wielokrotnie wcześniej postulowała.
Niestety, żadna z tych możliwości nie została wykorzystana.

Taki obraz Tusk rysuje się po tej prezydencji
Co dalej? Czas rozliczeń
Zakończenie prezydencji to moment nie tylko podsumowań, ale i rozliczeń. Polska powinna odpowiedzieć sobie na pytanie – dlaczego tak istotna szansa została zmarnowana? Czy zabrakło kompetencji, chęci, czy może odwagi, by wyjść z cienia i działać jako lider?
Eksperci zgodnie podkreślają, iż Polska musi na nowo zdefiniować swoje miejsce w Unii Europejskiej. jeżeli chcemy mieć wpływ na kierunek integracji, musimy być aktywni, a nie bierni. Musimy rozmawiać z partnerami, a nie ich pouczać. Musimy działać z wyprzedzeniem, a nie tylko reagować.
Nadciąga pogodowy armagedon! IMGW ostrzega: burze, grad i wichury już dziś w całym woj. zachodniopomorskim!