Polski system ochrony zdrowia stoi u progu najpoważniejszego kryzysu od dekad. Narodowy Fundusz Zdrowia znalazł się w dramatycznej sytuacji finansowej – według szacunków w 2026 roku zabraknie aż 23 miliardów złotych, a eksperci ostrzegają, iż to dopiero początek problemów. jeżeli nie zostaną podjęte szybkie decyzje, zapaść systemu stanie się nieunikniona.

Fot. Warszawa w Pigułce
Rekordowy deficyt w budżecie NFZ
Minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda przyznała, iż tegoroczny deficyt Funduszu wyniesie 14 miliardów złotych, a w przyszłym roku sięgnie choćby 23 miliardów. Mimo rekordowych nakładów na zdrowie – prawie 248 miliardów złotych – pieniędzy wciąż brakuje.
Winne są przede wszystkim rosnące koszty wynagrodzeń w służbie zdrowia, gwarantowane przez ustawę podwyżkową, oraz inflacja, która drastycznie zwiększyła wydatki szpitali i przychodni. Od 2022 roku część finansowania przerzucono z budżetu państwa bezpośrednio na NFZ, co jeszcze bardziej pogłębiło lukę w funduszu.
Eksperci biją na alarm
Z danych Instytutu Finansów Publicznych wynika, iż jeżeli obecny trend się utrzyma, do 2028 roku zabraknie choćby 159 miliardów złotych. To kwota, której państwo nie będzie w stanie pokryć bez radykalnych cięć w innych obszarach lub podniesienia składki zdrowotnej.
Ekonomiści ostrzegają, iż ponad jedna trzecia wydatków NFZ już niedługo będzie finansowana z kredytów lub dotacji z budżetu, co przypomina sytuację sprzed reformy emerytalnej ZUS sprzed lat.
Dłuższe kolejki i przesuwane operacje
Brak pieniędzy odbija się bezpośrednio na pacjentach. W całej Polsce szpitale zaczynają ograniczać planowe operacje, zwłaszcza ortopedyczne i okulistyczne.
Pani Magdalena z Bemowa od miesięcy czeka na operację kolana. „Miałam termin w listopadzie, ale właśnie poinformowano mnie, iż przesunięto go na luty. Nie mogę normalnie funkcjonować” – mówi.
To nie jednostkowy przypadek. W wielu placówkach powtarza się scenariusz z końca 2024 roku, gdy masowo odwoływano zabiegi z powodu braku środków na ich finansowanie.
Trudne decyzje dla rządu
Minister zdrowia zapowiedziała rozmowy z premierem Donaldem Tuskiem i ministrem finansów Andrzejem Domańskim o możliwym zwiększeniu finansowania. Jednak przy rekordowym deficycie budżetu państwa – 271 miliardów złotych – dodatkowe środki będą niezwykle trudne do znalezienia.
Jednym z rozważanych rozwiązań jest zmiana zasad automatycznych podwyżek dla pracowników medycznych. Każda próba ograniczenia tej ustawy może jednak wywołać masowe protesty lekarzy i pielęgniarek.
Co to oznacza dla pacjentów?
Jeśli sytuacja się nie poprawi, w 2026 roku pacjenci mogą spodziewać się:
- jeszcze dłuższych kolejek do specjalistów,
- ograniczenia finansowania zabiegów planowych,
- opóźnień w programach lekowych,
- a choćby czasowego zamykania niektórych oddziałów szpitalnych.
Eksperci radzą, by już teraz pomyśleć o prywatnych ubezpieczeniach zdrowotnych lub pakietach medycznych – mogą one stać się jedyną realną alternatywą w obliczu pogłębiającego się kryzysu publicznej służby zdrowia.
System na granicy wydolności
NFZ potrzebuje natychmiastowego wsparcia i reformy finansowania. Bez niej Polska służba zdrowia stanie w miejscu, a tysiące pacjentów zostanie bez dostępu do leczenia.
Jak przyznała minister Sobierańska-Grenda:
„Nie zrobimy żadnych reform, jeżeli system się zawali. A on już dziś balansuje na granicy wydolności”.
Polska stoi więc przed dramatycznym wyborem – albo szybkie decyzje i głęboka reforma ochrony zdrowia, albo zapaść, której skutki odczuje każdy obywatel.

8 godzin temu






