Pomagała strajkującym górnikom. Pożegnaliśmy Urszulę Wendę WIDEO

2 dni temu

Katowice pożegnały Urszulę Wendę. Lekarkę, która podczas pacyfikacji kopalni Wujek w grudniu 1981 niosła pomoc medyczną strajkującym górnikom. „Była jedną z najodważniejszych kobiet” – słychać było dziś z wielu ust. Doktor Urszula, zaraz za dziewięcioma górnikami z Wujka, uchodzi za jedną z najważniejszych postaci stanu wojennego. Zmarła 26 czerwca, w wieku 94 lat. Fatima Orlińska.

Doktor Urszula Wenda przez lata leczyła pacjentów w Dzielnicowej Przychodni Zdrowia w katowickiej Ligocie. Tam, jako medyk, ale przede wszystkim człowiek zdobyła szacunek i uznanie pacjentów. Największe uznanie przyniosły jej jednak wydarzenia z „Wujka”, gdzie jako jedna z nielicznych miała odwagę stawić czoła zomowcom, potajemnie wnosząc lekarstwa i opatrunki do kopalni, gdzie strajkowali górnicy.

-Ona wiedziała i widziała, co się dzieje pod Wujkiem. Sama podjechała karetką i sama zaczęła udzielać pomocy, przewozić górników do szpitali. To był ten moment taki istotny, a jednocześnie stanęła przeciwko ZOMOwcom. Stanęła na barykadach, krzyknęła, iż są gorsi niż hitlerowcy, bo nie pozwalają dojechać osobom ze służby medycznej do kopalni Wujek. To była przede wszystkim odważna kobieta – mówi Robert Ciupa, dyrektor ŚCWiS w Katowicach.

Za najodważniejszą kobietę uczestniczącą w strajku uznawał ją również nieżyjący już Stanisław Płatek, przewodniczący komitetu strajkowego w 81 roku. Jak mówi dyrektor Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności, przekazy głoszą, iż to dzięki pani Urszuli ZOMO wstrzymało ogień. Na jej cześć na wystawie odtworzono multimedialny punkt opatrunkowy KWK „Wujek”, gdzie można zobaczyć fragmenty rozmowy z Urszulą Wendą.

– o ile będą wśród nas takie osoby, dobre osoby, o dobrym sercu te, które będą cały czas pamiętać o tych osobach , których już nie ma wśrod nas, które czyniły dobro. Żeby można się było na nich wzorować, to iż takie osoby jak właśnie pani Urszula nie będą zapomniane – mówi Artur Braszkiewicz, wiceprzewodniczący zarządu regionu śląsko-dąbrowskiego NSZZ Solidarność

Urszula Wenda, kiedy dowiedziała się o pacyfikacjji kopalni Wujek, wraz z sanitariuszką Anną Pieckowską, podjęły próbę dotarcia na teren kopalni karetką. Po zatrzymaniu ambulansu przez milicję, potajemnie wniosła do kopalni środki opatrunkowe i lekarstwa, udzielając pomocy pierwszym rannym.

Wenda nie tylko udzielała pomocy medycznej. Gdy ZOMO zaczęło strzelać z ostrej amunicji, przedarła się do dowódcy ZOMO płk. Kazimierza Wilczyńskiego, aby wynegocjować przewiezienie rannych do szpitala.

Urszula Wenda zmarła 26 czerwca w wieku 94 lat. W środę odbył się pogrzeb lekarki, w którym udział wzięli nie tylko bliscy, ale też przedstawiciele środowiska górniczego i lekarskiego.

– No co też będę mówił o tej całej znanej historii stanu wojennego. O tym, co wtedy zrobiła. Przecież ja wam nic tu nowego nie powiem, nie będę tego powtarzał. Ewangelia, którą dziś przeczytaliśmy, ona do niej pasuje. Bo ona przecież nie była lekarzem tylko przez te kilka dni stanu wojennego – mówi ks. Stanisław Łapok, proboszcz parafii Świętej Rodziny w Katowicach.

Jak podczas uroczystości mówiła przedstawicielka lekarzy i koleżanka pani Urszuli, aktywna zawodowo była jeszcze po 90-tce. Mimo chorób i niepełnposprawności, do końca chciała nieść pomoc chorym.

Idź do oryginalnego materiału