Pomagali Agatce i wywalczyli Puchar Polski: Wszystko wyszło po prostu kapitalnie! [FOTO/VIDEO]

1 rok temu

W środę, 5 kwietnia na stadionie Świdnickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji zagrało wszystko. Fantastycznie spisali się kibice, którzy po brzegi wypełnili obiekt przy ulicy Śląskiej, tworząc wspaniałe widowisko sportowe, genialnie zaprezentowali się piłkarze IgnerHome Polonii-Stali Świdnica, którzy mając w głowie sobotni skandal (!), tym razem pełni sportowej złości rozbili w pył Słowianina Wolibórz 3:0, a trofeum Pucharu Polski Podokręgu Wałbrzych po trzech sezonach wróciło w biało-zielone ręce! Tego dnia liczyła się pomoc dla Agatki, a uzyskana kwota z samych tylko wejściówek na ten pojedynek robi wrażenie – to blisko 10 tysięcy złotych!

Przypomnijmy, iż obie drużyny spotkały się dwukrotnie na przestrzeni ostatnich czterech dni. W sobotę, 1 kwietnia w rozgrywkach ligowych górą był na terenie Świdnickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Słowianin Wolibórz (4:3), ale trzeba powiedzieć sobie wprost – ten spektakl miał bardziej charakter primaaprilisowego, ponurego żartu niż meczu piłkarskiego zgodnego z regulaminem i podstawowymi zasadami gry w piłkę nożną. To był po prostu skandal, choć na usta fanów gospodarzy i całej drużyny mogą cisnąć się mocniejsze słowa. Mimo iż sędziowie goli świdniczanom wtedy nie strzelali, to swoją karygodną postawą, brakiem komunikacji mimo zestawu sędziowskiego i nieudacznością pozwolili doświadczonej ekipie gości wrócić do gry, odwracając losy pojedynku w samej końcówce. Do końca spotkania jakby nigdy nic grał bowiem Tytus Data, który zobaczył dwie żółte kartki w przeciągu niespełna 5 minut, a powinien w zasadzie trzy, bo wcześniejsza została przypisana innemu zawodnikowi Słowianina.Podopieczni trenera Grzegorza Borowego mieli w sobie sportową złość za to, czego byli świadkami w sobotę. O postawę arbitrów też można było być spokojnym. Na wielki finał Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Wałbrzyskiego wyznaczony został bowiem pierwszoligowiec – Kornel Paszkewicz z Kolegium Sędziów Wrocław, któremu na bokach pomagali Michał Hnatkiewicz i Michał Dziedzic. Tym razem od mocnego uderzenia rozpoczęli świdniczanie, którzy mogli liczyć na wsparcie kibiców (na trybunach zasiadło ponad 700 osób, by pomóc swojej drużynie i wesprzeć zbiórkę na rzecz 3-letniej Agatki Salamon, córki naszego kapitana Patryka). Już w 9. minucie dobrą piłkę z prawej strony posłał Jakub Filipczak, który w ostatnich tygodniach znajduje się na coraz wyższych obrotach, a akcję sfinalizował absolutnie niezawodny ostatnio napastnik IgnerHome Polonii-Stali Świdnica – Oskar Trzepacz. Obronie i bramkarzowi Łukaszowi Malcowi nie pozostało nic innego, jak przyglądać się piłce zmierzającej do sieci. Gospodarze nie zamierzali poprzestawać na jednym zdobytym golu, bo bliska przeszłość pokazała, iż to może okazać się niewystarczające. W 18. minucie doszło do małego zamieszania w okolicach szesnastki rywali, kiedy to nasze próby strzałów zostały zablokowane. W 21. minucie dopięliśmy już swego. W podwójnej roli głównej wystąpił Oskar Trzepacz, który najpierw wywalczył jedenastkę w okolicach narożnika pola karnego, a następnie pewnie ją wykorzystał i było już 2:0! Podobnie, jak miało to miejsce w sobotę, przy niekorzystnym dla siebie wyniku przyjezdnym zaczęły puszczać nerwy, sędzia Kornel Paszkiewicz bardzo dobrze tonował jednak nastroje i panował nad wydarzeniami boiskowymi. Świdniczanie kontrolowali przebieg spotkania, ale nie ustrzegli się błędów przy wyprowadzeniu piłki z własnej połowy. Najgroźniej zrobiło się w 33. minucie, kiedy to fantastycznie Marcina Buryło uprzedził Bartłomiej Kot i wciąż po swojej stronie strat mieliśmy „0”. W 38. minucie mogliśmy z kolei to my odskoczyć na trzy trafienia przewagi. Po strzale Damiana Szydziaka dobrze interweniował jednak Łukasz Malec. Do przerwy było zatem 2:0 dla gospodarzy.

Na drugą część spotkania goście wyszli mocno zdeterminowani, przejęli inicjatywę i ten otwierający kwadrans należał do nich. Dwukrotnie na wysokości zadania stanął świdnicki golkiper, a szczególnie ta druga interwencja do łatwych nie należała. Grający w tej chwili dla Słowianina Wolibórz Wojciech Szuba w 53. minucie mocno przymierzył z rzutu wolnego, piłka leciała na niewygodnej dla bramkarza wysokości, bo w okolicach nóg, ale mimo to świetnie spisał Bartek Kot. W 57. minucie biało-zieloni trafili do sieci (Damian Kasprzak), ale sędzie uznał, iż chwilę wcześniej doszło do faulu Patryka Salamona na Łukaszu Malcu. Chwilę później okazało się, iż bramkarz przyjezdnych nie jest w stanie niestety kontynuować gry i zastąpił go podstawowy golkiper z rozgrywek ligowych – Szymon Brandl. W ostatnich 30 minutach woliborzanie cały czas wierzyli, ale ich ataki nie były już tak groźne, jak chwilę po wznowieniu gry. Podopieczni trenera Borowego szukali swoich szans z kontr i trzeba przyznać, iż od 70. minuty, to oni stworzyli sobie więcej okazji na zdobycie kolejnych goli. W 71. minucie z dystansu uderzał Damian Kasprzak, a chwilę później Patryk Salamon był niezwykle bliski sięgnięcia piłki i wciśnięcia jej do sieci z najbliższej odległości. Następnie groźnie przedzierał się Kornel Traczyk, a Anrii Kozachenko strzelił nad poprzeczką. Nadeszła w końcu mocno symboliczna 81. minuta. Trener drużyny przyjezdnej Adam Łydkowski zdecydował się na zmianę i na boisku pojawił się Tytus Data. Symbolika polegała na tym, iż dokładnie w tej minucie powinien z czerwoną kartką opuścić boisko w meczu ligowym, ale dzięki niekompetencji trójki sędziowskiej grał do końca i pomógł swojej drużynie w odwróceniu losów spotkania. Po młodym graczu czuć było w środę presję z którą sobie nie poradził i wyglądało jakby został przez swojego trenera „wsadzony na minę”. To właśnie po jego stronie boiska przeszła akcja, która definitywnie podcięła skrzydła Słowianinowi. Kajetan Frankowski w kontrze pomknął lewą stroną boiska, bramkarz Szymon Brandl jak to ma często w zwyczaju wybrał się na zbyt długą wycieczką i po chwili wyciągał piłkę z siatki, kiedy to na „pustaka” trafił Emil Migas. Drużyna IgnerHome Polonii-Stali Świdnica rozegrała znakomite zawody zakończone na „0” z tył, wzięła rewanż za sobotę i rozbiła wyżej notowanego od siebie w lidze Słowianina Wolibórz.

SKRÓT VIDEO – gole i pomeczowe wypowiedzi: Dolnośląski Związek Piłki Nożnej

Biało-zieloni po trzech latach ponownie zdobywają trofeum Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Wałbrzych Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej. Nasza drużyna jest zatem dalej w walce i jako mistrz strefy wałbrzyskiej wystąpi w półfinale wojewódzkim. Tam oprócz IgnerHome Polonii-Stali Świdnica (Podokręg Wałbrzych) zagrają jeszcze Karkonosze Jelenia Góra (Podokręg Jelenia Góra – IV liga grupa zachodnia) i Miedź II Legnica (Podokręg Legnica – III liga). Jedyna niewiadoma to przedstawiciel strefy wrocławskiej. W kolejną środę dojdzie tam do starcia dwóch naszych znajomych z IV ligi – Moto-Jelcza Oława i Piasta Żmigród. Dodajmy, iż niemal w każdym przypadku gospodarzem półfinału będą świdniczanie (Jelenia Góra, Legnica i Żmigród). Ewentualna wygrana Moto-Jelcza Oława i złączenie zespołu trenera Smółki z biało-zielonymi poskutkowałoby starciem rozgrywanym na terenie przeciwników. Najpierw jednak Moto-Jelcz musiałby jednak pokonać ekipę Piasta Żmigród.

Po zakończeniu środowego spotkania doszło do ceremonii kończącej finałowy mecz Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Wałbrzych Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej. Obie drużyny otrzymały od wiceprezesów naszej wojewódzkiej centrali – Łukasza Czajkowskiego i Dariusza Stachurskiego pamiątkowe medale i puchary. Na ręce kapitanów trafiły też bony sportowe do wykorzystania w firmie Saller Polska – 2000 zł dla finalistów i 3000 zł dla zdobywców naszego strefowego Pucharu Polski.

IgnerHome Polonia-Stal Świdnica – Słowianin Wolibórz 3:0 (2:0)

Skład: Kot, Moaskwa, Salamon, Kasprzak, Frankowski, Sowa (90′ Ratajczak), Filipczak, Nazar, Szydziak (75′ Migas), Kozachenko (88′ Michta), Trzepacz (68′ Traczyk).

Mecz rozgrywany był w kapitalnej atmosferze i przy znakomitej frekwencji na trybunach. Akcja nie toczyła się tylko na boisku. Podczas spotkania zbierane były środki na rzecz 3-letniej Agatki Salamon – córeczki Patryka, kapitana IgnerHome Polonii-Stali Świdnica, który poprowadził w środę swoją drużynę do efektownego triumfu. Świdnicki klub przeznaczył cały dochód ze sprzedaży wejściówek na to spotkanie na rzecz Agatki. Udało się uzyskać znakomity wynik w postaci 9403,55 zł. To rezultat uzyskany tylko ze sprzedaży biletów wstępu na środową konfrontację w ramach Pucharu Polski. Od dziś na Facebooku: IgnerHome MKS Polonia-Stal Świdnica ruszają licytacje atrakcyjnych gadżetów, a wśród nich koszulka taty Agatki – Patryka z IgnerHome Polonii-Stali Świdnica, trykoty reprezentacji Polski, Jakuba Błaszczykowskiego z Wisły Kraków, Arkadiusza Piecha z Ruchu Chorzów, czy pamiątkowa koszulka Dariusza Filipczaka z podpisami wszystkich zawodników biało-zielonych z sezonu 2016/2017. O szczegółach licytacji będziemy również informować. Podczas trwania meczu losowane były atrakcyjne nagrody wśród posiadaczy biletów wstępu, które jednocześnie stały się losami w loterii. Na szczęśliwców czekały: vouchery do restauracji Chillout o wartości 100 zł każdy, voucher na trening personalny do Kamila Partycznego – Studio FitKwadrat, soki jabłkowe z Sadu Burkatów, telefon Samsung Galaxy A03, zewnętrzna lampa wisząca i zaproszenia do restauracji Mc’Donald’s od Fundacji Wspierania Sportu Łączy nas Football, dedykowane na ten cel koszulki od firmy JAKO Polska, wentylator podłogowy od Państwa Sumpor, gry planszowe, testy wiedzy i gadżety Polskiego Związku Piłki Nożnej, klubowe gadżety – piłki, bidony, kominy na szyję, plany lekcji, planery na biurko, książki, jak również drobne upominki od Urzędu Miasta w Świdnicy.

– Agatka urodziła się 6 września 2019 roku z wrodzoną wadą serca, występującą pod nazwą skorygowane przełożenie wielkich pni tętniczych. Jest to bardzo rzadka wada, która prowadzi do niewydolności serduszka. Ze względu na specyfikę wady bardzo często towarzyszy jej blok przedsionkowo – komorowy. U Agatki ma on już postać bloku zaawansowanego – z zapisami bloku całkowitego. Z tego powodu w styczniu tego roku Agatka trafiła do szpitala w trybie pilnym, była monitorowana przez kilka dni – dzięki lekom udało się uzyskać przyspieszenie rytmu serca – opisują rodzice dziewczynki.

Agatka jest cudownym, pełnym życia dzieckiem nieświadomym swojej choroby, dzielnie znosi wszystkie wizyty lekarskie, badania oraz przyjmuje leki. Uwielbia tańczyć, kolorować i robić sobie tatuaże pod wodą. – Na początku marcu tego roku Agatka została zakwalifikowana do skomplikowanej, dwuetapowej operacji Double Switch w klinice w Bostonie, dzięki której przywrócone zostaną prawidłowe połączenia komorowo – przedsionkowe. W Bostonie taka operacja jest przeprowadzana z najlepszymi wynikami, a ze względu na wiek Agatki, teraz jest ostatni moment by się jej podjąć. Pierwszy z dwóch etapów przygotuje lewą komorę serduszka do pracy na wyższym ciśnieniu i pobudzi ją do uzyskania odpowiedniej masy mięśniowej. Natomiast drugi etap operacji Double Switch – polega na całkowitej korekcji wady i umożliwia prawidłową pracę serca. Niestety koszt takiej operacji przekracza nasze możliwości finansowe, ponieważ zdrowe serduszko Agatki zostało wycenione na kwotę około 1,7 mln złotych. Ta zawrotna kwota zawiera dwie operacje, leczenie, rekonwalescencję oraz długą rehabilitację pozabiegową i jest jedyną szansą na życie bez strachu. Ze względu na złożoność wady i towarzyszący jej blok przedsionkowo-komorowy, serce Agatki jest jak tykająca bomba. Dlatego chcielibyśmy Was prosić o pomoc w zebraniu środków, które zapewnią Agacie zdrowe i długie życie, a nam jako rodzicom spokój o jej przyszłość. Mamy nadzieję, iż przejdziecie z Nami tą trudną drogę i wspólnie będziemy cieszyć się z sukcesu! – dodają rodzice Agatki.

Na rzecz Agatki prowadzona jest zbiórka na portalu siepomaga.pl – https://www.siepomaga.pl/agata-salamon?fbclid=IwAR0eFMcEulywMIYkYd1nMOCWAPcBk63axlyqQpVLAbAOrmtz4o_N7IxM5dg

/MDvR, FOTO: Dariusz Nowaczyński/

1 z 125
Idź do oryginalnego materiału