Popularny produkt zniknie z półek już w 2026 roku. Polacy muszą się przygotować

1 godzina temu

Wystarczy spojrzeć na etykietę, żeby rozpoznać ten produkt – krystalicznie przejrzysty, złocisty, bez żadnych drobinek ani mętności. Wygląda jak wymarzone uzupełnienie porannej herbaty, ale za pół roku przestanie istnieć w sprzedaży. Ministerstwo Rolnictwa wdraża przepisy unijne, które mają zakończyć praktykę sprzedawania produktu o zaniżonej jakości jako pełnowartościowego miodu. Sprawdzamy, co adekwatnie kupiłeś przez ostatnie lata i dlaczego Bruksela postanowiła położyć temu kres.

Fot. Pixabay / Warszawa w Pigułce

Jeden składnik zniknie, a cały produkt przestanie być legalny

Czternastego czerwca dwa tysiące dwudziestego szóstego roku wchodzi w życie nowelizacja rozporządzenia Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, która kończy karierę jednego z najpopularniejszych produktów na półkach sklepowych. Miód przefiltrowany nie będzie mógł być dłużej sprzedawany pod nazwą zwykłego miodu akacjowego, lipowego czy wielokwiatowego. To produkt, który przez lata cieszył się ogromnym zainteresowaniem konsumentów właśnie przez swój idealny wygląd – klarowny, przejrzysty, bez żadnych ciemniejszych drobinek ani naturalnej mętności charakterystycznej dla prawdziwych wyrobów pszczelich.

Problem polega na tym, co dzieje się podczas procesu produkcji. Miód przefiltrowany powstaje przez intensywne filtrowanie pod wysokim ciśnieniem, które usuwa nie tylko drobne fragmenty wosku czy inne zanieczyszczenia, ale przede wszystkim pyłek kwiatowy i naturalne enzymy. To właśnie te składniki stanowią naturalny „odcisk palca” każdego miodu i pozwalają precyzyjnie określić jego pochodzenie. Według opinii eksperta cytowanego przez Gazetę Prawną, pszczelarza Krzysztofa Janika z Małopolski, filtrowany miód to praktycznie cukier w płynie – wygląda ładnie, ale nic nie daje organizmowi. Proces filtracji pozbawia produkt przeciwutleniaczy, mikroelementów i enzymów, które czynią prawdziwy miód wartościowym dodatkiem do diety.

Dyrektywa śniadaniowa zmienia oblicze polskich sklepów

Nowe przepisy to część szerszej inicjatywy Unii Europejskiej zwanej Dyrektywą Śniadaniową, która aktualizuje standardy dotyczące całego szeregu produktów spożywczych obecnych na śniadaniowym stole. Oprócz miodu zmiany obejmują soki owocowe, dżemy, galaretki, marmolady, słodzone przeciery z kasztanów i niektóre rodzaje mleka konserwowanego. Głównym celem tej regulacji jest zapewnienie, żeby śniadaniowe klasyki były lepiej opisane i bardziej uczciwie prezentowane konsumentom. Zamiast produktów przetworzonych maskujących swoją prawdziwą naturę pod atrakcyjnym wyglądem, na półkach mają pozostać wyroby autentyczne, które rzeczywiście powstały w ulu, a nie przeszły intensywną obróbkę przemysłową.

Usunięcie pyłku z miodu ma znacznie poważniejsze konsekwencje niż tylko obniżenie wartości odżywczych. Pyłek kwiatowy działa jak naturalna metka pochodzenia produktu – jego analiza pozwala laboratoriom określić nie tylko kraj produkcji, ale choćby konkretne gatunki roślin, z których pszczoły zbierały nektar. Nieuczciwi producenci wykorzystywali intensywną filtrację właśnie po to, żeby ukryć prawdziwe pochodzenie miodu. Mogli mieszać tańsze partie z różnych krajów, sprzedawać je jako polski miód regionalny i nikt nie był w stanie tego jednoznacznie udowodnić bez analizy pyłku. Od kwietnia dwa tysiące dwudziestego czwartego roku obowiązuje już wymóg szczegółowego oznaczania pochodzenia miodu na etykietach – nie można już używać ogólników typu „mieszanka miodów z UE i spoza UE”. Teraz przyszedł czas na kolejny krok w walce z fałszerstwami.

Co to oznacza dla ciebie w praktyce?

Jeśli należysz do osób, które kupują miód głównie ze względu na jego idealnie klarowny wygląd i fakt, iż nie krystalizuje się przez wiele miesięcy w słoiku, przygotuj się na zmianę. Od czerwca dwa tysiące dwudziestego szóstego roku taki produkt przestanie być dostępny w legalnej sprzedaży. Produkty wprowadzone do obrotu przed wejściem w życie nowych przepisów pozostaną na półkach tylko do wyczerpania zapasów, więc prawdopodobnie do końca lata dwa tysiące dwudziestego szóstego roku ostatnie słoiki znikną z półek.

W ich miejsce trafią miody naturalne, niefiltrowane, z widocznymi drobinkami pyłku i naturalną lekką mętnością. Taki produkt będzie bardziej autentyczny i wartościowy odżywczo, ale prawdopodobnie również droższy i mniej trwały w swojej płynnej postaci. Naturalne miody mają tendencję do krystalizacji po kilku tygodniach lub miesiącach od produkcji – to normalny proces fizyczny, który nie odbiera im żadnych adekwatności, ale zmienia konsystencję z płynnej na gęstą i ziarnistą. Dla wielu konsumentów oznacza to konieczność przyzwyczajenia się do nowego wyglądu i faktury produktu.

Na sklepowych półkach przez cały czas znajdziesz wszystkie tradycyjne rodzaje miodu – nektarowy, spadziowy i nektarowo-spadziowy oraz różne typy zależne od sposobu pozyskania jak miód sekcyjny w plastrach, odwirowany, odsączony, wytłoczony czy z widocznymi fragmentami plastrów. Wszystkie te rodzaje pozostaną legalne, o ile nie przejdą intensywnej filtracji pozbawiającej je pyłku. Nowe przepisy dotyczą wyłącznie produktów przefiltrowanych, które tracą swój naturalny charakter podczas obróbki przemysłowej.

Ważne przeciwwskazania dla wybranych grup

Choć naturalne miody mają szereg zalet zdrowotnych związanych z zawartością przeciwutleniaczy, enzymów i związków bioaktywnych, nie są produktem odpowiednim dla wszystkich. Trzeba pamiętać, iż miód to przez cały czas cukier – zawiera głównie glukozę i fruktozę, jest kaloryczny i podnosi poziom glukozy we krwi. Z tego powodu osoby zmagające się z cukrzycą, insulinoopornością czy będące na diecie redukcyjnej powinny traktować go jako symboliczny dodatek, nie jako codzienny słodzik używany w dużych ilościach.

Szczególną ostrożność muszą zachować rodzice małych dzieci. Miodu absolutnie nie wolno podawać niemowlętom poniżej pierwszego roku życia. Jest to związane z ryzykiem wystąpienia botulizmu niemowlęcego – rzadkiej, ale bardzo groźnej choroby wywoływanej przez laseczki jadu kiełbasianego, które mogą znajdować się w naturalnym, nieprzetworzoonym miodzie. Niedojrzały układ pokarmowy niemowlęcia nie radzi sobie z tymi bakteriami tak skutecznie jak układ osoby dorosłej, co może prowadzić do poważnego zatrucia. Po ukończeniu pierwszego roku życia dziecka ryzyko gwałtownie spada i miód staje się bezpiecznym produktem.

Idź do oryginalnego materiału