– To są gminy, które leżą wzdłuż koryt rzek Łomnica, Jedlica i Bóbr, i to właśnie te rzeki spowodowały największe szkody. w tej chwili szacujemy straty w infrastrukturze drogowej i mostowej w całym powiecie karkonoskim. Powiat i gminy oceniają je na blisko 500 milionów złotych, więc to są gigantyczne kwoty, które będziemy musieli zabezpieczyć w przyszłości. Natomiast w tym momencie najważniejsi są mieszkańcy, którzy ucierpieli. Wiele osób straciło cały dorobek życia, a ich dobytek został zniszczony przez wezbraną wodę – powiedział Krzysztof Wiśniewski, Starosta Karkonoski.
– Potrzebowaliśmy worków, agregatów, teraz potrzebujemy osuszaczy. Wszystko to do nas dociera. Składamy wnioski, sprzęt przyjeżdża, a my przekazujemy go do urzędów miast i gmin, skąd trafia bezpośrednio do mieszkańców poszkodowanych w wyniku powodzi – podkreśliła Edyta Kluczyńska, Dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Spraw Obronnych Starostwa Powiatowego w Jeleniej Górze.
– Naprawdę do końca wierzyliśmy, iż uda się to opanować, bo bardzo dużo pomocy otrzymaliśmy od strażaków i harcerzy. W niedzielę rano wciąż mieliśmy nadzieję, iż wszystko się uda, bo woda nie dosięgała wału. Wał był wysoki i trzymał wodę. Wierzyliśmy, iż worki z piaskiem powstrzymają napór wody. Jednak w obliczu obaw, iż zapora na Łomnicy pęknie, woda została spuszczona w Karpaczu, a później również w Mysłakowicach, i na koniec także z Bukówki. W ciągu 20 minut wody było tak dużo, iż dosięgła okien – mówił Łukasz Kubacki, mieszkaniec Łomnicy.
– w tej chwili rozpoczęliśmy akcję przekazywania mieszkańcom osuszaczy i agregatów prądotwórczych. Przyjmujemy także pomoc humanitarną i rzeczową, przekazujemy ją do gminnych ośrodków pomocy społecznej (MOPs, GOPs), które najlepiej znają lokalne potrzeby – zaznaczył Krzysztof Wiśniewski.
– Przed nami bardzo dużo pracy. Teraz trwa wypompowywanie wody z piwnic i sprzątanie terenu. Gminy najbardziej dotknięte powodzią szacują, iż prace potrwają co najmniej miesiąc – dodała Edyta Kluczyńska.
Choć oficjalne raporty koncentrują się na milionowych stratach w infrastrukturze, za tymi liczbami kryją się poruszające historie mieszkańców, którzy w jednej chwili stracili dorobek swojego życia.
– Na dole mamy najważniejsze pomieszczenia: kuchnię, salon, łazienkę, pralnię i suszarnię. Nie możemy bez nich funkcjonować. Mamy piętro, ale nie możemy tam wejść, bo jest zawalone gruzem. Utknęliśmy tutaj po informacji z gminy, iż nadchodzi jeszcze większa fala i musimy być ewakuowani. Mówiono nam, iż wojsko z ratownikami przypłynie, by nas zabrać – opowiadał Łukasz Kubacki.
– W powiecie karkonoskim działa ponad 500 osuszaczy, które są rotowane. Mieszkańcy, którzy już osuszyli swoje domy, przekazują je dalej. To jest teraz najważniejsze, aby wspierać tych, którzy najbardziej ucierpieli – poinformował Krzysztof Wiśniewski.
– Zostaliśmy ewakuowani przez okno. Łódka podpłynęła pod dom i po kolei nas zabierano. Normalnie rzeczka sięga do łydki, ale w niedzielę miała już 5 metrów wysokości. Woda zatrzymała się na drodze około 600-700 metrów stąd, więc naprawdę było jej bardzo dużo – wspominał Łukasz Kubacki.
Mimo tragedii, mieszkańcy powiatu okazują ogromną solidarność. Wolontariusze pomagają w sprzątaniu, organizowane są zbiórki darów, a sąsiedzi wzajemnie się wspierają. Nadzieja na lepsze jutro tli się w sercach tych, którzy zostali dotknięci przez żywioł, choć odbudowa domów i powrót do normalności zajmie wiele miesięcy.