Poznańskie wiaty przystankowe pod ostrzałem. MTP odpiera zarzuty, a mieszkańcy pytają: komu naprawdę służy ta inwestycja?

1 godzina temu

Międzynarodowe Targi Poznańskie stanowczo odrzucają te zarzuty. W oświadczeniu przesłanym mediom spółka podkreśla, iż decyzję podejmowano na podstawie danych rynkowych dostępnych przed pandemią i wojną w Ukrainie – dwóch wydarzeniami, które wstrząsnęły gospodarką oraz rynkiem reklamowym i logistycznym. Jak argumentuje MTP, żadna analiza nie była w stanie przewidzieć tak drastycznej zmiany warunków, a mimo to projekt przez cały czas jest opłacalny. Spółka zwraca uwagę, iż inwestycja w wiaty to nie tylko zysk finansowy, ale także korzyści wizerunkowe i marketingowe. Dzięki reklamom montowanym na nowych konstrukcjach MTP nie musi generować dodatkowych kosztów medialnych, a widoczność marki rośnie – co w branży targowej ma niebagatelne znaczenie.

Targi akcentują także aspekt miejski, podkreślając, iż wymiana i modernizacja wiat znacząco poprawiła estetykę komunikacji publicznej w Poznaniu. Od 2019 roku postawiono już 533 nowe wiaty i zmodernizowano lub przeniesiono kolejne 202. Spółka uważa, iż inwestycja „pracuje na rzecz miasta”, a mieszkańcy zyskali nowoczesne, ujednolicone wizualnie przystanki, które zwiększają komfort korzystania z komunikacji. W opinii MTP projekt jest dobrze prosperującym aktywem – zarówno dla spółki, jak i samorządu.

Tymczasem w przestrzeni publicznej pojawia się coraz więcej pobocznych wątków i komentarzy mieszkańców. W mediach społecznościowych oraz na forach użytkownicy pytają o realną funkcjonalność nowych konstrukcji. Część osób zwraca uwagę, iż wiaty – choć nowoczesne – nie zawsze skutecznie chronią przed deszczem czy wiatrem, a ich kluczową funkcją zdaje się być ekspozycja reklam. Inni porównują projekt z rozwiązaniami z Warszawy, Wrocławia czy Gdańska, gdzie wiaty często powstają w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, co minimalizuje koszty dla miasta. Jeden z częściej powracających wątków dotyczy także kosztów utrzymania — mieszkańcy zastanawiają się, czy przy tak dużej liczbie nowych obiektów system konserwacji i czyszczenia jest wystarczająco wydolny.

Sprawę nakręca również szersza dyskusja, jaka od lat toczy się w wielu polskich miastach na temat tzw. „małej architektury reklamowej”. W Poznaniu coraz częściej mówi się o tym, iż wiaty przystankowe stały się jednym z najważniejszych nośników reklamowych w przestrzeni miejskiej, a MTP – jako operator – może czerpać z tego stabilne przychody. Krytycy pytają jednak, czy w takim modelu priorytetem jest komfort pasażerów, czy maksymalizacja powierzchni reklamowej.

Cała sytuacja – choć dla wielu może wydawać się jedynie sporem o przystanki – w rzeczywistości odsłania znacznie szersze napięcia: o kierunek miejskich inwestycji, o rolę spółek komunalnych i o to, jaką wagę przykładać do estetyki, funkcjonalności i biznesowej opłacalności projektów realizowanych za publiczne pieniądze. Jedno jest pewne: „sprawa wiat przystankowych” gwałtownie nie ucichnie, a mieszkańcy i radni oczekują pełnej transparentności oraz jasnych wyliczeń dotyczących opłacalności inwestycji, która już na stałe zmieniła krajobraz komunikacyjny Poznania.

Idź do oryginalnego materiału