O ile Dania, która objęła w tym tygodniu prezydencję w Radzie UE, stawia klimat w centrum swojego programu, to Polska podczas swojego półrocznego przewodnictwa w tym gremium nie ukrywała, iż walka ze zmianami klimatu nie jest jej ulubionym tematem. Jak eksperci oceniają dokonania polskiej prezydencji w polityce klimatycznej i energetycznej?
Jednym z priorytetów wczoraj rozpoczętej duńskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej ma być polityka klimatyczna. Dania w programie prezydencji zapowiada dążenie do „silniejszej, bardziej odpornej i konkurencyjnej Europy, ograniczenia śladu węglowego i lepszej ochrony zasobów naturalnych, a jednocześnie zmniejszanie emisji gazów cieplarnianych we wszystkich sektorach”.
Wystąpienie premier Mette Frederiksen w Parlamencie Europejskim jeszcze przed nami, więc nie wiemy dokładnie, jak na plany Danii zareagują w debacie europosłowie. Jeśli jednak chodzi o walkę ze zmianami klimatu, to przemówienie duńskiej premier zostanie prawdopodobnie cieplej przyjęte niż styczniowe wystąpienie Donalda Tuska, w którym przedstawiał on priorytety polskiej prezydencji w Radzie UE.
Słowa polskiego premiera się z dość stanowczą krytyką ze strony socjalistów, liberałów i Zielonych za niedostateczne uwzględnienie w nim polityki klimatycznej, a wręcz sugestię, iż Europejski Zielony Ład powinno się złagodzić.
– To byłby krok wstecz względem tego, co już dokonaliśmy – stwierdziła Hiszpanka Iratxe García Pérez, przewodnicząca grupy Socjalistów i Demokratów (S&D).
Szefowa grupy Odnowić Europę, Francuzka Valérie Hayer, oceniła natomiast, nie ma jednak dla Europy przyszłości bez Europejskiego Zielonego Ładu. – To jest klucz do naszej niezależności energetycznej i przyszłości naszych dzieci – powiedziała.
– „Tak” dla pragmatyzmu, ale „nie” dla zarzucania celów klimatycznych – zwróciła się do Tuska.
Przewodnicząca grupy Zielonych Terry Reintke zwróciła z kolei uwagę, iż walka ze zmianami klimatu wpisuje się w hasło polskiej prezydencji w Radzie UE „Bezpieczeństwo, Europo”.
Wskazała, iż bezpieczeństwo wiąże się też z bezpieczeństwem środowiskowym i przypomniała w tym kontekście o nawiedzających Europę powodziach, pożarach i niszczących uprawy suszach. – Ochrona klimatu to także ochrona ludzi – podkreśliła Niemka.
Co planowała Polska?
Choć polski premier i ministrowie w kontekście prezydencji w Radzie UE nie wskazywali ochrony środowiska na pierwszym miejscu, to nie można powiedzieć, iż cel ten był zupełnie nieobecny w planach polskiego rządu na unijną prezydencję. Polska przewodziła w końcu też Radzie ds. Środowiska (ENVI).
– Chcemy lepiej chronić społeczeństwa i infrastrukturę przed kataklizmami związanymi ze zmianą klimatu. Stąd na Radzie ds. Środowiska (ENVI) skupimy się na kwestii bezpieczeństwa w obliczu zmiany klimatu oraz budowania odporności środowiska i społeczeństw w tym zakresie – powiedziała przed prezydencją minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.
W komunikacie MKiŚ zapowiedziano, iż Polska prezydencja wesprze unijne wysiłki na rzecz przygotowania planu adaptacyjnego dla UE. Wspomniano o klęskach żywiołowych, których doświadcza Unia, w tym ubiegłorocznych powodziach w Polsce, Hiszpanii czy regionie Europy Środkowej, które „uwypuklają potrzebę wypracowania środków ograniczających skutki pojawiających się coraz częściej niebezpiecznych zjawisk pogodowych”.
Priorytetem prezydencji miała być również też praca nad narzędziami do walki z fake newsami i dezinformacją klimatyczną kwestionującą politykę energetyczną i klimatyczną UE, napisano w oświadczeniu resortu.
„Planujemy też prace mające na celu wspieranie inwestycji w czyste technologie net-zero i dekarbonizację gospodarki, które zostaną przedstawione w Clean Industrial Deal (Czystym Ładzie Przemysłowym – red.)”, dodano.
Podkreślono także, iż Polska będzie dążyć, aby w Czystym Ładzie Przemysłowym uwzględniono zagadnienia takie jak: wysokie ceny energii, obciążenia regulacyjne czy dostęp do zielonych technologii umożliwiających dekarbonizację.
Osiągnięcia w polityce klimatycznej i energetycznej
Co w ramach tych zapowiedzi udało się osiągnąć? Nie można powiedzieć, iż osiągnięć nie było wcale, ale z drugiej strony po samym „kalibrze” tych osiągnięć widać, iż klimat nie był obszarem, który szczególnie leżał na sercu polskiemu rządowi w związku z prezydencją.
Przejęto regulacje w sprawie ukierunkowanej rewizji dyrektywy ramowej o odpadach. Określają one cele UE w zakresie ograniczenia marnotrawienia żywności do 2030 r. i wprowadza środki mające na celu stworzenie bardziej zrównoważonego i mniej marnotrawnego sektora tekstylnego.
– To znaczący krok w kierunku solidnej, konkurencyjnej gospodarki UE o obiegu zamkniętym, przy jednoczesnym przestrzeganiu zasady „zanieczyszczający płaci” – zwróciła uwagę Hennig-Kloska
– Ponadto UE po raz pierwszy wyznacza ambitne cele w zakresie redukcji odpadów żywnościowych, aby zapewnić bardziej zrównoważone systemy żywnościowe w UE – dodała.
Rada UE i Parlament Europejski osiągnęły też wstępne porozumienie w sprawie unijnych przepisów mających na celu ograniczenie przedostawania się granulek tworzyw sztucznych (granulatu) do środowiska. Prawo to ma na celu lepszą ochronę środowiska, przy jednoczesnym uwzględnieniu możliwości mniejszych firm i dostosowaniu do nich uproszczonych przepisów.
Zgodnie z nowymi zasadami zapobieganie stratom granulatu tworzyw sztucznych ma być obowiązkiem firm oraz przewoźników unijnych jak i spoza UE. Każda instalacja obsługująca granulat będzie musiała przygotować plan zarządzania ryzykiem, który obejmie m.in. bezpieczne pakowanie, procedury załadunku i rozładunku, szkolenia pracowników i dostępność sprzętu do usuwania wycieków.
Firmy, które rocznie przetwarzają ponad 1500 ton granulatu, będą zobowiązane do uzyskania certyfikatu wydanego przez niezależną jednostkę certyfikującą. Dla mniejszych przedsiębiorstw, które również przekraczają ten próg, przewidziano uproszczoną procedurę – jednorazową certyfikację możliwą do przeprowadzenia w ciągu pięciu lat od daty wejścia w życie rozporządzenia.
Natomiast najmniejsze firmy, przetwarzające mniej niż 1500 ton rocznie, oraz mikroprzedsiębiorstwa będą mogły ograniczyć się do samodzielnego sporządzenia deklaracji zgodności.
Wstępne porozumienie między Radą a PE osiągnięto też w kwestii unijnych ram monitorowania gleb. Inicjatywa ma na celu poprawę zdrowia i odporności gleb w UE.
– Ustanowiliśmy pierwsze w historii unijne ramy oceny i monitorowania gleb w całej Europie – wskazała Hennig-Kloska. – Najwyższy czas na działanie – ponad 60 proc. europejskich gleb jest niezdrowych, a ich stan się pogarsza. Zdrowa, odporna gleba to klucz do bezpiecznej żywności i czystszej wody dla przyszłych pokoleń – zwróciła uwagę.
Porozumienie przewiduje, iż państwa UE, przy wsparciu Komisji Europejskiej, mają monitorować i oceniać stan gleb na swoim terytorium. Celem jest utworzenie spójnych ram monitorowania z porównywalnymi danymi. Państwa będą wyznaczać punkty pobierania próbek na podstawie metodologii opracowanej na poziomie unijnym.
Ustalenia zakładają także utrzymanie konceptu wspólnych deskryptorów gleby (parametrów fizycznych, chemicznych i biologicznych) oraz klasyfikacji stanu gleb na podstawie wartości docelowych i progowych. Nowa dyrektywa ma ponadto określić zasady łagodzenia skutków zajmowania gruntów, koncentrując się na jego najbardziej widocznych aspektach: zasklepianiu i usuwaniu gleby.
W ostatnim miesiącu polskiej prezydencji Rada UE przyjęła natomiast stanowisko dotyczące nowego rozporządzenia w sprawie pojazdów wycofywanych z eksploatacji (ELV).
Głównym elementem nowego rozporządzenia jest wiążący cel w zakresie wykorzystania w pojazdach tworzyw sztucznych pochodzących z recyklingu. Nowe przepisy mają umożliwić także wprowadzanie przyszłych celów związanych z recyklingiem stali, aluminium oraz surowców krytycznych.
– Rozporządzenie w sprawie pojazdów wycofywanych z eksploatacji to prawdziwy przełom dla Europy – ogranicza ilość odpadów, zmniejsza naszą zależność od surowców krytycznych spoza UE i sprawia, iż europejski przemysł motoryzacyjny staje się centralnym elementem gospodarki o obiegu zamkniętym – oceniła Hennig-Kloska.
Jeśli zaś chodzi o politykę energetyczną, to zgodnie z priorytetem polskiej prezydencji Komisja Europejska zaprezentowała ścieżkę pełnego zerwania energetycznych więzi z Rosją. Mapa drogowa RePowerEU przewiduje stopniowe i planowe ograniczanie importu paliw z Rosji, aż do całkowitego odejścia od rosyjskich dostaw do 2027 r.
Już w 2025 roku państwa UE mają wstrzymać zawieranie nowych umów długoterminowych oraz kontraktów typu spot, a dotychczasowe krótkoterminowe umowy zostaną rozwiązane. Kolejnym krokiem będzie obowiązek wypowiedzenia istniejących kontraktów długoterminowych.
Rada UE pod przewodnictwem Polski osiągnięta ponadto porozumienie z PE ws. przedłużenia o dwa lata do 2027 r. zasad zapełnienia magazynów gazu ziemnego, przy zapewnieniu większej elastyczności. Ma to pozwolić szybciej reagować na zmiany zapotrzebowania rynkowego, przeciwdziałanie manipulacjom cenowym i wspieranie obniżenia cen.
Co z celem na 2040 r. i ETS 2?
Tymczasem wciąż utrzymują się poważne spory między państwami UE w dużo ważniejszych sprawach – takich jak cel klimatyczny na 2040 r. – których Polsce nie tylko nie udało się załagodzić, ale też trudno powiedzieć, by specjalnie próbowała. Polski rząd ma bowiem w tych kwestiach silne stanowisko i to odmienne od stanowiska Komisji Europejskiej.
KE przedstawiła wczoraj (2 lipca) cel redukcji emisji o 90 proc. do roku 2040 w porównaniu z poziomem z 1990 roku. Cel ten ma na celu utrzymanie Europy na kursie, by ograniczyć globalne ocieplenie do znacznie poniżej 2°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej. Nie cieszy się on jednak powszechnym poparciem wśród państw UE.
Prezydent Francji Emmanuel Macron ostrzegł przed „nadmiernym obciążeniem” UE zbyt ambitnym celem, opowiadając się po stronie Polski, Włoch i Czech – wszystkie te kraje argumentują, iż redukcja o 90 proc. byłaby zbyt kosztowna dla unijnej gospodarki.
Z kolei Dania oraz nowy rząd Niemiec twierdzą, iż 90 proc. to absolutne minimum, do którego powinna dążyć Unia Europejska.
Sednem sporu jest ocena unijnej rady doradczej ds. nauki o klimacie, która twierdzi, iż Europa musi dokonać co najmniej takiej redukcji emisji, by pozostać w granicach bezpiecznego klimatu – stanowisko to popierają czołowi urzędnicy ds. klimatu Komisji Europejskiej.
Z drugiej strony berlińskie Centrum Polityki Europejskiej argumentuje, iż cel 78 proc. byłby politycznie bardziej realistycznym i liniowym scenariuszem redukcji prowadzącym do osiągnięcia neutralności emisyjnej do 2050 roku.
Premier Donald Tusk, wskazując na nadchodzące opłaty za emisje dwutlenku węgla w ogrzewaniu i paliwach silnikowych, ostrzegł, iż unijna polityka klimatyczna przyczynia się do „wysokich cen energii”, które mogą „doprowadzić do upadku wielu demokratycznych rządów”.
Po zatwierdzeniu przez europosłów i rządy państw członkowskich, cel na 2040 rok stanie się prawnie wiążący. Niektórzy przeciwnicy już teraz twierdzą, iż są zmuszani do zaakceptowania wartości, którą uważają za zbyt wygórowaną.
KE od dawna planowała przy okazji wprowadzić także cel klimatyczny na rok 2035, przypomina portal Politico. Cel ten nie ma charakteru wiążącego, ale zgodnie z porozumieniem paryskim wszystkie państwa muszą go przedstawić przed tegorocznym oenzetowskim szczytem COP w Belém w Brazylii.
ONZ dała czas do września na przedstawienie celu na 2035 rok, więc Komisja Europejska liczy na szybkie porozumienie państw członkowskich w sprawie celu na 2040. Niektóre rządy zaczynają się jednak buntować przeciwko łączeniu obu celów i przyspieszaniu przyjęcia celu na 2040 r.
– Świetnie, jeżeli będziemy mieli (cel na 2040 rok – red.) przed Belém, ale tego się od nas w Belém nie oczekuje. Tam chodzi o cel na 2035 rok, a nie europejskie cele na 2040. Więc nie przesadzajmy – powiedział na ubiegłotygodniowym szczycie Rady Europejskiej prezydent Francji Emmanuel Macron.
Kośćmi niezgody pozostaje wciąż ponadto kwestie wprowadzenia od 2027 r. nowego systemu uprawnień do emisji ETS 2. Polska, Niemcy i 14 innych państw wystosowało list do Komisji Europejskiej proponując wprowadzenie bardziej rygorystycznych kontroli cen uprawień do emisji CO2 w ramach tego systemu.
„Aby rozwiać uzasadnione obawy dotyczące niepewności cen i skutków społecznych oraz zwiększyć akceptację systemu przez opinię publiczną, należy rozważyć wprowadzenie usprawnień jeszcze przed uruchomieniem tego rynku”, napisano w liście.
Zaniedbane obszary: Pieniądze dla regionów na transformację i oceany
– Kwestie klimatyczne Polska zamiotła pod dywan, najpewniej chcąc uniknąć niewygodnych tematów w okresie przedwyborczym. W tym aspekcie ciężko mówić o sukcesie – ocenia Paweł Wiejski z Instytutu Reform.
Według niego opóźnienia m.in. publikacji celu redukcji emisji na 2040 rok, „to realne zagrożenie dla globalnej walki ze zmianami klimatu”.
„Jeżeli do listopadowej konferencji COP30 w Belém Unia nie dogada się w tej sprawie, da to świetną wymówkę innym krajom do opóźniania swoich planów redukcji emisji. Sytuację będą musieli ratować Duńczycy, którzy mają kilka czasu, aby doprowadzić do porozumienia”, podkreśla ekspert.
„Polska prezydencja nonszalancko bagatelizowała wyzwania związane z kryzysem klimatycznym. Naszemu rządowi nie udało się choćby połączyć kropek między kryzysem klimatycznym a bezpieczeństwem, które było na sztandarach, jednak dla bezpieczeństwa klimatycznego zabrakło miejsca wśród siedmiu filarów prezydencji”, wskazuje natomiast Anna Ogniewska z Greenpeace Polska w komentarzu dla EURACTIV.pl.
Zwraca ona uwagę, iż wciąż nie ma pewności co z Funduszem Sprawiedliwej Transformacji, od którego, jak podkreśla, zależy transformacja energetyczna i los ludzi w wielu regionach, jak np. w Turowie. „Przyszłość regionów, które muszą odejść od spalania węgla, nie była przedmiotem zainteresowania polskiego rządu” ocenia ekspertka.
Jak dodaje, polski rząd „nie wykorzystał choćby tak oczywistej szansy, jaką stwarzał proces ratyfikacji Traktatu Oceanicznego ONZ”.
“Polska nie tylko na poziomie unijnym, ale choćby krajowym, nie była w stanie przeprowadzić dość prostych działań czy inicjatyw, które mogłyby służyć ochronie największego regulatora klimatu – oceanu”, zaznacza.
„Opóźnienie ETS 2 nie rozwiązuje problemu”
Nieco mniej krytyczny jest Adam Guibourgé-Czetwertyński, dyrektor polskiego biura think tanku Transport & Environment T&E, choć i on wskazuje na poważne błędy po stronie Polski i zlekceważenie kilku istotnych obszarów tematycznych.
„Polska odniosła sukces w podtrzymywaniu pierwszoplanowej roli bezpieczeństwa, w tym bezpieczeństwa energetycznego na unijnej agendzie. Potwierdziły do konkluzje prezydencji z 16 czerwca, poparte przez 25 państw członkowskich”, zwraca uwagę w komentarzu dla EURACTIV.pl
Jego zdaniem zabrakło jednak wyciągnięcia dostatecznie daleko idących konsekwencji z tego priorytetu i walki o obniżenie zależności od wszystkich importowanych paliw kopalnych, a nie tylko rosyjskich.
„Prezydencja pominęła temat elektromobilności, w której tkwi największy potencjał uwalniania się od zależności – ropa odpowiada za największą część europejskiego rachunku za importowane surowce energetyczne”, wskazuje ekspert.
Przypomina, iż podczas inaugurującego prezydencję wystąpienia w Strasburgu premier Tusk trafnie podkreślił konieczność zajęcia się systemem ETS 2, jednak dopiero w ostatnich dniach pojawiła się koalicja państw popierająca zmiany w tym mechanizmie – głównie w zakresie kontroli cen uprawnień do emisji.
„Wydaje się, iż wcześniej Polska zbyt mocno koncentrowała się na dążeniu do odroczenia wdrożenia ETS2. Tymczasem opóźnienie nie rozwiązuje żadnego problemu”, zaznacza Guibourgé-Czetwertyński.
„Nasza rada jako T&E jest tutaj prosta: zacznijmy inwestycje jeszcze zanim system zacznie obowiązywać. Wprowadźmy mocniejszą kontrolę nad cenami uprawnień do emisji, a koszty ograniczmy do zamożniejszej połowy społeczeństwa, rekompensując je pozostałej części”, wyjaśnia.
Według niego połowę środków z ETS 2 trzeba przeznaczyć na ochronę gospodarstw domowych o dochodach poniżej średniej, a resztę – na inwestycje trwale zbijające emisje w sektorach objętych systemem.
„Taka konstrukcja sprawia, iż o większość dla zmian będzie znacznie łatwiej”, uważa były wiceminister klimatu i środowiska.
Artykuł <span style="
display: inline-block;
background-color: #FFC708;
color: black;
font-size: 0.75em;
padding: 0.15em 0.5em;
border-radius: 9999px;
margin-right: 0.4em;
vertical-align: middle;
">PREMIUM</span>Polska prezydencja „zamiotła pod dywan” politykę klimatyczną? pochodzi z serwisu EURACTIV.pl.