Prezydent na kursie kolizyjnym. Nawrocki uderza w państwo

2 godzin temu
Zdjęcie: Nawrocki


Kolejny dzień, kolejna odsłona konfliktu między prezydentem a rządem — i kolejny raz na pierwszej linii znajdują się nie politycy, ale urzędnicy państwowi, funkcjonariusze służb i dyplomaci. Tym razem ofiarą prezydenckiej obstrukcji padli pracownicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Radosław Sikorski ujawnił, iż Karol Nawrocki odrzucił 47 wniosków o Medale za Długoletnią Służbę, ustanowione jeszcze w 1938 roku, dziś przyznawane za „wzorowe, wyjątkowo sumienne wykonywanie obowiązków wynikających z pracy zawodowej”.

„MSZ złożyło 95 wniosków (…), z których tylko 48 zostało uwzględnionych przez prezydenta” — napisał szef resortu. I dodał, iż ministerstwo „nie otrzymało informacji, wedle jakich kryteriów staż pracy połowy pracowników został uznany za gorszy”. Trudno o bardziej symboliczne podsumowanie sytuacji, w której podział nagród dla urzędników zamienia się w polityczną próbę sił.

Gest prezydenta wobec MSZ wpisuje się zresztą w znacznie dłuższy katalog decyzji, które od miesięcy dezorganizują działanie służb państwowych. Stacja TVN24 poinformowała wcześniej, iż Nawrocki odrzucił 130 wniosków o odznaczenia dla funkcjonariuszy ABW, SWW i SKW. A premier Donald Tusk ujawnił, iż jeszcze wcześniej nie podpisał 136 awansów na pierwszy stopień oficerski. „To dalszy ciąg wojny prezydenta z polskim rządem” — ocenił premier.

Nawrocki odpierał te zarzuty zdecydowanie, wchodząc na coraz wyższy poziom konfrontacji. W oświadczeniu stwierdził, iż „Tusk skłamał i nie wyjaśnił, co naprawdę się wydarzyło”, a następnie oskarżył premiera o „wykorzystanie służb specjalnych w walce politycznej”. Później, w rozmowie z TV Republika, podniósł temperaturę sporu jeszcze bardziej, mówiąc: „Po raz pierwszy w historii III Rzeczypospolitej szefowie służb odmówili spotkania z demokratycznie wybranym prezydentem”. I dodał: „Czekam na przeprosiny i stawienie się szefów służb u prezydenta Polski”.

W tym sporze najbardziej uderza to, iż prezydent nie używa argumentów merytorycznych dotyczących konkretnych kandydatur, a zamiast tego stawia polityczne ultimatum całym instytucjom państwa. Zamiast wyjaśniać kryteria podjętych decyzji, oczekuje publicznych przeprosin, jakby funkcjonariusze i dyplomaci byli rekwizytami w wielkiej politycznej inscenizacji.

Szczególnie jaskrawo widać to w ostatniej odsłonie konfliktu. Szef służb specjalnych Tomasz Siemoniak poinformował, iż prezydencka kancelaria odesłała wniosek dotyczący nadania pierwszych stopni oficerskich funkcjonariuszom ABW. „To ostateczna negatywna odpowiedź” — ocenił. Innymi słowy: żadnych awansów, żadnych odznaczeń, żadnych decyzji, dopóki prezydent nie uzna, iż rząd zachowuje się tak, jak powinien.

Trudno o bardziej niebezpieczny model zarządzania państwem. Władza wykonawcza opiera się na współdziałaniu instytucji, a nie na wzajemnym szantażu kompetencyjnym. jeżeli prezydent blokuje awanse i odznaczenia, by rozgrywać polityczne napięcia z rządem, to efektem jest nie tylko spadek morale urzędników i funkcjonariuszy, ale też erozja zaufania do państwa jako takiego.

W przypadku MSZ ta erozja jest szczególnie dotkliwa. Dyplomacja to instytucja, w której ciągłość, profesjonalizm i stabilność są fundamentem działania. Odmowa przyznania 47 medali — bez słowa uzasadnienia — nie wygląda jak decyzja oparta na analizie merytorycznej. Wygląda jak polityczny sygnał, wysyłany kosztem ludzi, którzy wykonują swoją pracę w cieniu, bez kamer, za to w imieniu państwa.

W normalnych warunkach Medal za Długoletnią Służbę jest formalnością, rytuałem docenienia tych, którzy budują państwo od środka. W Polsce roku 2024 stał się nagle kolejnym polem bitwy prezydenta z rządem. I to właśnie najbardziej wymaga krytyki: władza publiczna nie może używać narzędzi państwowych jako elementu presji politycznej.

Każdy kolejny taki gest administracji prezydenckiej pogłębia chaos, wprowadza niepewność i sugeruje, iż kompetencje ustrojowe traktowane są nie jako obowiązek, ale jako broń. A państwo, w którym prezydent odmawia nagradzania swoich urzędników, funkcjonariuszy i dyplomatów — bez słowa uzasadnienia — to państwo, które zaczyna działać wbrew własnym interesom.

Idź do oryginalnego materiału