Pielgrzymowanie przynosi wiele dobrych owoców, o czym od lat przekonują się pątnicy. Jedną z takich historii podzielili się z nami goście studia pielgrzymkowego w siódmym dniu wędrówki 42. PPT na Jasną Górę.
Czasem te owoce bywają nieoczekiwane i namacalne, jak w przypadku Ewy:
– Namacalnym owocem jest córka Ritka. Szłam 2 lata temu na pielgrzymkę, omadlając 5 takich bliskich małżeństw, które nie mają dzieci, głównie w ich intencji, nie w swojej, bo ja już dziękowałam Bogu za to, co mam – za 2 córki. Ale Matusia i Bóg jest hojny… no i doczekaliśmy się trzeciej córki, Ritki. Ritka jest z nami, pielgrzymuje, ma roczek i cieszymy się bardzo.
Mąż Ewy, brat Michał, choćby jeżeli nie może uczestniczyć w pielgrzymce, to stara się odwiedzać bliskich na szlaku i wita ich w nieszablonowy sposób:
– No akurat w tym roku było skromnie, w tamtym roku przyjechał, klęcząc na szlaku w połowie z kwiatami w ręce i czekał, aż my nadejdziemy, tak iż to była mega niespodzianka, ale teraz się też bardzo cieszymy, iż w ogóle jest. Kochamy coraz bardziej.
– Nie mogłem w domu sam wysiedzieć, bo 3 córki i żona „osierociły” tatę na chwilę, no i tata potrafił chwilę rzucić pracę, przyjechać, odwiedzić i zaraz wraca z powrotem do Krynicy.
Ewa i Michał w następnym roku mają nadzieję pielgrzymować już w komplecie.
Posłuchaj całej rozmowy:
Autor: Lucyna Ruchała