

W Głubczycach odbyło się dziś (10.04) szkolenie informacyjne na temat pryszczycy. Ma to związek z ogniskami choroby, jakie pojawiły się na Węgrzech i Słowacji. To choroba zwierząt parzystokopytnych, na którą nie ma lekarstwa.
Hodowcy mieli okazje dowiedzieć się o bieżącej sytuacji epidemiologicznej oraz usłyszeć, jak chronić się przed zagrożeniem.
To jednak nie uspokaja rolników. Mają oni bowiem świadomość, jak poważna to choroba i jakie będą konsekwencje wystąpienia jej w naszym kraju.
– Zabezpieczenie granicy to jedno, a drugie to zapanowanie nad tym, co dzieje się tutaj, wewnątrz granic. My, oczywiście, boimy się transferu tego patogenu i likwidacji stada. Posiadamy stado liczące 3400 krów. Ogólnodostępne zasady bioasekuracji dają jakąś tam gwarancję bezpieczeństwa. Natomiast pamiętamy o tym, iż wirus przemieszcza się drogą powietrzną — i na to już nie ma żadnej gwarancji — mówi Łukasz Trojak z Top Farms Głubczyce.
– Od tego się nie ucieknie, ale zabezpieczać trzeba. Ja mam ten plus, iż nikogo nie wpuszczam, nikt się nie przemieszcza, jedynie wyjeżdża z mojego gospodarstwa – dodaje Janusz, rolnik z powiatu głubczyckiego.
– Zabezpieczamy się jak umiemy i jeszcze chcemy się doszkolić, co możemy zrobić więcej – mówi hodowca z Baborowa.
– Rolnicy muszą zwracać uwagę na potencjalne źródło zakażenia, którym mogą być okazyjnie kupione zwierzęta. To jest w tej chwili problem. Na granicy tego pilnujemy. Po za tym, może się okazać, iż na przygranicznych obszarach ludzie mają swoje uprawy i mogą kupować tam paszę, która również może się okazać niebezpieczna – dodaje Bogusław Krasowski, zastępca Opolskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii.
Tego typu szkolenia realizowane są we wszystkich powiatach w naszym regionie. Przed nami jeszcze spotkanie dla powiatu: brzeskiego, krapkowickiego, namysłowskiego i opolskiego.
Łukasz Trojak, hodowcy, Bogusław Krasowski:
Szersza relacja:





Autor: MGP