Dwukrotne przestawianie zegarków w ciągu roku od lat budzi sprzeciw Polaków i ekspertów. Teraz sprawa znów wraca na polityczną agendę – zarówno w Warszawie, jak i w Brukseli. Sprawdzamy, czy zmiana czasu w Polsce rzeczywiście może przejść do historii i co musiałoby się stać, abyśmy przestali przestawiać zegarki.

Fot. Pixabay / Warszawa w Pigułce
Koniec ze zmianą czasu w Polsce? Sprawa znów nabiera tempa
Dwukrotne przestawianie zegarków w ciągu roku od lat budzi sprzeciw Polaków. Wiosną tracimy godzinę snu, jesienią musimy ponownie dostosować rytm dnia. Coraz więcej wskazuje na to, iż ten obowiązek może wreszcie odejść do historii. Zarówno w Polsce, jak i na poziomie Unii Europejskiej temat likwidacji zmiany czasu wrócił na polityczną agendę, a prace – choć powolne – ponownie ruszyły.
Zmiana czasu pod lupą lekarzy i instytucji państwowych
Eksperci od dawna podkreślają, iż zmiana czasu nie jest obojętna dla zdrowia. Przestawianie zegarków oznacza ingerencję w zegar biologiczny, który reguluje sen, koncentrację, metabolizm i samopoczucie. Badania cytowane przez specjalistów wskazują na wzrost liczby wypadków drogowych, zdarzeń w pracy oraz incydentów sercowo-naczyniowych w okresie bezpośrednio po zmianie czasu, szczególnie wiosną.
Skutki analizuje również Główny Urząd Miar. W swoich opracowaniach wskazuje, iż realne oszczędności energii, które miały być pierwotnym celem wprowadzenia czasu letniego, dziś są znikome lub wręcz niezauważalne. Jednocześnie rosną koszty zdrowotne i społeczne, których nie da się łatwo przeliczyć na pieniądze.
Ekonomia i organizacja pracy też tracą
Zmiana czasu to nie tylko problem biologiczny. Ma ona wymierne skutki dla gospodarki i rynku pracy. Przejście z czasu letniego na zimowy oznacza dla części pracowników dodatkową godzinę pracy, którą trzeba rozliczyć jako nadgodzinę lub oddać w formie czasu wolnego. Dla pracodawców to dodatkowe koszty i komplikacje organizacyjne.
Problemy dotykają także transportu. Kolej i lotnictwo muszą przygotowywać specjalne, przejściowe rozkłady jazdy obowiązujące tylko przez jedną noc w roku. Banki i instytucje finansowe każdorazowo dostosowują systemy informatyczne, aby uniknąć błędów w rozliczeniach i przelewach. W skali całej gospodarki są to miliony złotych wydawane na utrzymanie rozwiązania, którego sens coraz częściej jest kwestionowany.
Unia Europejska: większość chce końca zmian, decyzji wciąż brak
Już w 2018 roku Komisja Europejska przeprowadziła szerokie konsultacje społeczne. Wzięło w nich udział ponad 4,6 mln obywateli UE, z czego zdecydowana większość opowiedziała się za zniesieniem zmiany czasu. W odpowiedzi powstał projekt dyrektywy, który miał umożliwić państwom członkowskim wybór jednego czasu – letniego lub zimowego – i stosowanie go przez cały rok.
Prace jednak utknęły. Kraje UE nie były w stanie uzgodnić wspólnego stanowiska, obawiając się chaosu w transporcie i komunikacji międzynarodowej. W efekcie obowiązywanie dotychczasowych zasad zostało przedłużone co najmniej do końca 2026 roku. Dopiero w 2025 roku Komisja Europejska zapowiedziała przygotowanie nowych analiz i powrót do tematu na forum Rady UE.
Polska chce przyspieszyć decyzję
W Polsce temat likwidacji zmiany czasu regularnie wraca. Politycy różnych ugrupowań podkreślają, iż obecne rozwiązanie jest anachronizmem i nie odpowiada współczesnym realiom. W 2025 roku pojawił się sejmowy projekt zakładający wprowadzenie całorocznego czasu letniego. Autorzy wskazują, iż dawałby on więcej światła po południu i byłby korzystniejszy społecznie.
Jednocześnie rząd deklaruje chęć wykorzystania polskiej aktywności w UE do przełamania impasu. Bez decyzji na poziomie unijnym Polska nie może jednak samodzielnie zrezygnować ze zmiany czasu. Obowiązuje bowiem dyrektywa, która narzuca wspólne ramy czasowe dla wszystkich państw członkowskich. Jednostronne działanie groziłoby sankcjami i problemami z synchronizacją systemów międzynarodowych.
Czy najbliższa zmiana czasu będzie jedną z ostatnich?
Najbliższa zmiana czasu w Polsce nastąpi w nocy z 28 na 29 marca 2026 roku. O godzinie 2:00 zegarki zostaną przestawione na 3:00. Wszystko wskazuje na to, iż nie będzie to jeszcze ostatnia taka noc. Jednocześnie tempo prac w Brukseli i coraz wyraźniejsze stanowisko wielu państw sugerują, iż temat wchodzi w decydującą fazę.
Jeśli Unia Europejska osiągnie porozumienie, możliwe, iż w drugiej połowie dekady dwukrotne przestawianie zegarków przejdzie do historii. Do tego czasu Polacy muszą jeszcze dostosowywać się do obowiązujących przepisów, choć presja społeczna i argumenty zdrowotne są dziś silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej.

2 godzin temu





