Nie przypuszczała, iż tak krótki postój będzie miał konsekwencje finansowe. Jej doświadczenie pokazuje, jak istotne stają się procedury obowiązujące na parkingach zarządzanych przez podmioty zewnętrzne i jak łatwo przeoczyć pozornie drobny wymóg.
Pani Katarzyna z Łodzi i opłata karna na parkingu przy Aldim
Opisana sytuacja dotyczy pani Katarzyny, mieszkanki Łodzi. Wracając od lekarza przy ul. Łagiewnickiej, zatrzymała się przy sklepie Aldi, aby kupić kilka potrzebnych rzeczy dla córki. W pośpiechu weszła do sklepu i nie pobrała biletu z parkometru. Wizyta trwała około pięciu minut. Po tym czasie kobieta wróciła do samochodu i zauważyła kartkę informującą o opłacie dodatkowej w wysokości 95 zł. Dokument określał także 60-dniowy termin płatności oraz zawierał zapis, iż „nieuiszczone opłaty dodatkowe mogą być dochodzone w drodze postępowania windykacyjnego na podstawie danych właściciela pojazdu uzyskanych w CEPiK”.
Kobieta wcześniej nie wiedziała, iż na parkingach przy sklepach takich jak Aldi, Lidl, Biedronka czy Action obowiązuje pobranie darmowego biletu, który należy umieścić za szybą samochodu. Brak biletu, choćby w przypadku krótkiego postoju, jest automatycznie uznawany za naruszenie regulaminu.
Jak działają kontrolerzy parkingowi? Natychmiastowe reakcje i szybkie wystawianie wezwań
Z relacji kierowców wynika, iż pracownicy firm zarządzających parkingami bardzo często obserwują teren z zaparkowanych pojazdów. Wystarczy, iż kierujący ominie parkometr, a kontroler natychmiast przystępuje do wystawiania opłaty dodatkowej. Dzieje się tak szczególnie w godzinach dużego ruchu, ale również w sytuacjach pozornie spokojnych.
Kierowcy podkreślają, iż kontrolerzy nie czekają, aż klient opuści sklep – działają od razu, gdy zauważą brak biletu. To prowadzi do sytuacji takich jak ta, której doświadczyła pani Katarzyna. Jej kilkuminutowa wizyta była wystarczająca, aby znaleźć wezwanie za wycieraczką.
Czy wezwanie za szybą jest mandatem? Wyjaśnienie eksperta
Pozostawiona kartka wyglądem często przypomina mandat, jednak nie jest nim. Jak wyjaśnia radca prawny Karol Hojda z Wrocławia, kierujący nie musi wykonywać żadnych czynności po jej otrzymaniu. Ekspert tłumaczy półpauzą: – Nie należy reagować na tego rodzaju wezwania znalezione za wycieraczką. Taki świstek najlepiej wyrzuć do śmieci i zapomnieć o sprawie. Dlaczego? Jest ku temu kilka powodów. Przede wszystkim to nie jest mandat. To nie jest też wezwanie od policji czy innych uprawnionych organów. To najprawdopodobniej nie jest też informacja o opłacie dodatkowej nakładanej w miejskiej strefie płatnego parkowania. Nigdy nie wiadomo, czy wezwanie pochodzi od podmiotu uprawnionego do pobierania jakichkolwiek opłat.
Jego zdaniem kierujący nie powinni traktować takich kartek jako dokumentów urzędowych, ponieważ są to jedynie informacje przygotowywane przez prywatne firmy parkingowe.
Dlaczego nie warto składać reklamacji? Ryzyko ujawnienia danych
Wielu kierowców, w tym pani Katarzyna, rozważa wysłanie reklamacji wraz z paragonem lub wyjaśnieniem. Taki krok wydaje się rozsądny, jednak – jak wskazuje ekspert – może być niekorzystny, a choćby ryzykowny.
– Po pierwsze, jest to swoista auto-denuncjacja w zakresie osoby kierującej pojazdem w danym miejscu i czasie, ponieważ dziwnym trafem firmy zawsze wymagają podania kompletu danych do pozwu. Wiele osób korzysta z maili zawierających imię i nazwisko, albo po prostu podpisują się na końcu maila. Nie można też zapomnieć o tym, iż większość z nas płaci za zakupy kartą, a na dole paragonu są ostatnie cyfry używanej karty płatniczej. Można tymi danymi potem posłużyć się w procesie celem identyfikacji. Po drugie, wewnętrzne umowy między firmami parkingowymi a właścicielami terenów ograniczają możliwość pozytywnego rozpatrzenia takich reklamacji – podkreśla Hojda.
W praktyce oznacza to, iż reklamacja nie tylko nie rozwiąże problemu, ale może wręcz doprowadzić do jednoznacznego wskazania, kto faktycznie kierował pojazdem. Jest to szczególnie niekorzystne, jeżeli firma zdecyduje się na skierowanie sprawy do sądu.
Jak wygląda ryzyko pozwu? Prosta linia obrony kierowcy
Prawnicy tłumaczą, iż firmy parkingowe czasem pozywają właścicieli pojazdów, ale dzieje się to stosunkowo rzadko. W większości przypadków ograniczają się one do przesyłania pism i monitów. jeżeli jednak zdecydują się na pozew, ich sytuacja procesowa nie jest tak silna, jak mogłoby się wydawać.
– Pozwy zawsze kierowane są przeciwko właścicielom pojazdów i w oparciu o dane z CEPiK. Tymczasem pozew o zapłatę w takiej sprawie należy skierować przeciwko osobie, która zaparkowała pojazd w danym miejscu i czasie. Problem jednak w tym, iż ten kto pozywa, ten musi udowodnić, iż konkretna osoba jest mu winna określoną kwotę. Zarządca musi również wykazać, iż spełnione zostały wszelkie obowiązki w zakresie poinformowania konsumenta o warunkach zawieranej umowy – zaznacza ekspert.
Prawnik przypomina, iż w takich sprawach skuteczną linią obrony jest zwykłe oświadczenie: „Ja tam nie parkowałem, nie zawierałem żadnej umowy i nie wiem o co chodzi.”. Jak podkreśla, ta odpowiedź wystarczała wielokrotnie do oddalenia pozwów.
46 sekund i 600 zł. Skargi do UOKiK pokazują skalę problemu
UOKiK regularnie otrzymuje zgłoszenia dotyczące praktyk firm zarządzających parkingami przy sklepach Lidl, Biedronka, Aldi i Action. W jednej z opisanych sytuacji klient Biedronki pobrał bilet o godzinie 13:44:14, a wezwanie zostało wystawione już o 13:45. Jak napisał: „Czas 46 sekund jest stanowczo za krótki na zapoznanie się z regulaminem parkingu i powrót z biletem parkingowym do auta na drugi koniec parkingu”.
Pojawiają się także wezwania na znacznie wyższe kwoty – według relacji Hojdy choćby na 600 zł. Często wynikają one z naliczenia kolejnych okresów opłat lub zastosowania dodatkowych regulaminowych kar.
Fałszywe wezwania – nowa metoda oszustów na parkingach
Kolejnym problemem są fałszywe wezwania tworzone przez oszustów. Drukują oni kartki imitujące dokumenty prywatnych operatorów i umieszczają własny numer konta. Dodają kody QR odsyłające do spreparowanych stron płatności. Najczęściej kierują swoje działania w stronę kierowców, którzy nie pobrali biletu, zakładając, iż nie zweryfikują dokumentu.
System kamer w Biedronce: wysoka kara za przekroczenie czasu
Nowością na polskich parkingach jest system testowany przez Biedronkę we Wrocławiu. Zamiast tradycyjnych biletów stosuje się monitoring tablic rejestracyjnych. System automatycznie rejestruje czas wjazdu i wyjazdu z terenu. Przekroczenie darmowego okresu postoju oznacza naliczenie opłaty: 150 zł za pierwszą dobę, 200 zł za każdą kolejną, a maksymalnie 3500 zł. Rozwiązanie upraszcza kontrolę, ale budzi obawy kierowców, ponieważ działa całkowicie automatycznie.

4 godzin temu







