Puste miejsce przy wigilijnym stole mówi, iż ksenofobię trzeba przezwyciężyć – uważa ekspert KUL, językoznawca prof. Henryk Duda. Znaczenie słowa „gość” na przestrzeni wieków bardzo się zmieniło – od kogoś obcego, przybysza, tułacza, wroga po osobę oczekiwaną.
Jednak w kontekście Wigilii warto pamiętać o tej starej definicji – twierdzi profesor Henryk Duda. – Jest takie polskie przysłowie: „Gość w dom, Bóg w dom”. Ale przecież ono jest bez sensu, o ile gość znaczy tyle, co dzisiejsze słowo „gość”. A jeżeli pamiętamy, iż „gość” znaczyło tyle, co przybysz, obcy, to wtedy to ma sens. Ten obcy ma czuć się u nas tak jak Bóg. Pamiętajmy o tym, jak mówimy, myślimy o Wigilii, to miejsce jest dla obcego – tego przybysza, tułacza, tego, który po grecku nazywał się „ksenos” – skąd mamy ksenofobię, czyli fobię przed obcymi.
Puste miejsce pozostawiane dla niespodziewanego gościa niesie przesłanie, iż nikt w tym dniu nie powinien być sam. Z kolei dawni Słowianie wierzyli, iż dodatkowe nakrycie przeznaczone jest dla zmarłych przodków.
ZAlew / opr. WM
Fot. pixabay.com